Sonka napisał(a):
No i skończyło się to wycieczką osobistą

Koń jaki jest każdy widzi:
Sonka napisał(a):
(...) a przewodnik ma tylko blachę.(...)
(...) Tak, mam tylko blachę. (...)
(...)Nie mam ambicji być czyimś mentorem. Gdyby coś podobnego mi przydarzyło się to broniłabym się przed tym zębami i pazurami. To zbyt duża odpowiedzialność.(...)
Jak cię widzą tak cię piszą, lucynko.
Opowiedziałaś sama tutaj co nieco o swojej pracy, o tym czym się zajmujesz przede wszystkim, o swoich niskich ambicjach i niechęci do gór, poza swoimi pagórami i dolinami.
Napisałaś te słowa na forum więc powinnaś się liczyć z tym, że każdy może je przeczytać i odnieść się do nich w swoich komentarzach.
I wiele jest w tym prawdy, że na nazwisko trzeba sobie samemu zapracować. Na szacunek, na poważanie, na miano opiekuna, wychowawcy ... a nawet na miano osoby której funkcje są służebne, bo na co komu marny służący, jaki z niego pożytek?, czym może być pomocny drugiemu człowiekowi?
Na miano Przewodnika Górskiego trzeba sobie zapracować na szlaku, w górach.
Nie na fejsbuku przy wirtualnych ogniskach.
Sonka napisał(a):
Moje funkcje są służebne w stosunku do innych ludzi. Także w górach.
Udajesz, że nie kumasz lucynko. Zrozum, twoje bajdurzenie o roślinkach nie jest aż tak istotne. Jest na rynku mnóstwo wydawnictw, rzetelnych, naukowych, napisanych bardzo przystępnym językiem, ciekawych.
Chcesz dzieciom opowiadać o roślinkach? To zorganizuj sobie prelekcje w Bieszczadzkich szkołach. Nawet nie będziesz musiała stać gdy będziesz opowiadać. Tylko wygodnie sobie usiądziesz. Swój duży tyłek posadzisz na krześle.
Sonka napisał(a):
Także w górach. W grupie nie jestem żadnym wychowawcą, ale jedną z grupy (...)
Udajesz, że nie kumasz więc jeszcze raz przypomnę:
sefer1 napisał(a):
(...) mi się zdarzyło w ciągu tej prawie dekady, że np. w grupie ktoś słabiej się czuł i czasami jedną trasę robiłem dwa razy etc. Kiedyś pomagałem "swojemu" anglikowi zejść na dół - potężny chłop i trzeba zasuwać z nim opartym na ramieniu. Tak samo czasami nosić plecaki, w zimie zaś to przewodnik cały czas toruje - nawet w 20 cm śniegu to może się okazać męczące po 8 godzinach marszu...(...)
sefer1 napisał(a):
(...) Przewodnik górski ma być rodzajem mentora - człowieka, który był i widział wiele. Instruktorem dla ludzi, który przygotowuje ich do dalszych już samodzielnych wędrówek - i to jest sekret sukcesu w innych krajach.
Ty masz to w dupie. Bo ty masz tylko blachę i wypaczone poczucie etyki zawodowej. Według ciebie przewodnik to "tylko blacha".
Jesteś, lucynko, tylko blachą broniącą się zębami i pazurami przed odpowiedzialnością.
Ale tutaj nie chodzi o jakąś niebotyczną Odpowiedzialność tylko o fakt, że w grupie osób którą przewodnik górski prowadzi w góry, może zdarzyć się coś w czym sprawny fizycznie i z dobrą kondycją, doświadczony przewodnik górski, w ramach swojej "służebności" (sama określiłaś tak funkcję przewodnika jako służebną) pomaga, wspiera, odciąża. Takie sytuacje w których Przewodnik Górski okazuje swoją pomoc.
A jaką pomoc ty mogłabyś okazać na szlaku w grupie osób, w grupie dzieci w podobnych sytuacjach? I jeszcze z przekonaniem, że ty jesteś tylko blachą a odpowiedzialność nie interesuje ciebie?
Dla ciebie ta blacha to wytłumaczenie, to usprawiedliwienie dla twojego wygodnictwa, dla braku ambicji, dla kiepskiej kondycji i dla niemożności udzielenia pomocy innym, w grupie, na szlaku.
Bo według ciebie Przewodnik Górski to tylko blacha, wynajęta do tego aby z grupą przejść, przejechać autokarem, z punktu A do punktu B, klepiąca z pamięci nazwy drzew, roślinek, mijających po drodze potoków czy źródełek.
Dla ciebie, przewodnika górskiego, "rozruszać dzieciaki" oznacza tylko przejście z nimi najprostszą drogą i opowiedzenie im o kwiatkach i trawkach które widzą wokół drogi.
Myślisz, że jak napatrzą się na ciebie, kobitę z otyłością czerwoną z wysiłku, przynudzającą o roślinkach to złapią górskiego bakcyla i będą chciały same wrócić w góry? Będą chciały wakacje spędzać z rodzicami w górach albo gdy dorosną same kupić mapę i przewodnik i z plecakiem wrócić w góry?
Udajesz, lucynko, że nie kumasz tego wszystkiego. Udajesz, że nie rozumiesz na czym polega sukces idei przewodnictwa górskiego w innych krajach. I udajesz, że nie rozumiesz, że gdyby u nas przewodnicy górscy swoją postawą, swoją wiedzą, swoim przykładem zarażali pasją do gór młode pokolenie, dzieci i młodzież, to
wówczas dopiero możnaby mówić o służebności tego zawodu w stosunku do innych ludzi.
Twoje rozumienie służebności, twoje pojmowanie
przewodnictwa górskiego oraz wykonywanie przez ciebie tego zawodu jest wypaczone, zniekształcone. Zasłaniasz się stwierdzeniem, że przewodnik to tylko blacha i zero odpowiedzialności, niesienia pomocy, wspierania kiedykolwiek i gdziekolwiek.
Udajesz, że nie rozumiesz bo gdybyś przyznała słuszność słowom sefera1 to wówczas okazałoby się, że ty jesteś jedynie "opowiadaczem" o roślinkach z marną kondycją a nie górskim przewodnikiem. Górskim.
Sonka napisał(a):
W grupie nie jestem żadnym wychowawcą, ale jedną z grupy, mam tylko inne funkcje do spełnienia w czasie mojej pracy.
Niech nas Bozia broni, nasze dzieci i młodzież, przed takimi Górskimi Przewodnikami na szlaku, w górach.
Na swojej stronce ogłaszasz, że posiadasz uprawnienia przewodnika górskiego, nawet klasy nie podajesz - wstydu nie masz! bo jaki z ciebie przewodnik górski?