Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://boguszk.website.pl/forum/

Jedzenie ktore MUSISZ miec na szlaku
http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=528
Strona 1 z 20

Autor:  hwyhobo [ So sie 20, 2005 5:36 am ]
Tytuł:  Jedzenie ktore MUSISZ miec na szlaku

Wychodzicie rano, wracacie wieczorem. Czy jest jakies jedzenie ktore musicie miec na szlaku? Na przyklad, ja moge zastepowac czekolade slodyczami, najprzerozniejsze sandwiche moge zabrac, ale banan musi byc. Nie wyobrazam sobie niemal wyjscia na szlak bez banana w plecaku.

Czy macie takie jedzenie bez ktorego nie mozecie sie obejsc na szlaku? Nie mowie o gleboko przemyslanych i medycznie uzasadnionych decyzjach, ale o osobistych upodobaniach (jakkolwiek racjonalne moglyby sie okazac).

Autor:  Justyna [ So sie 20, 2005 10:05 am ]
Tytuł: 

Ja bez Snikersow sie nie ruszam :) Czesto bierzemy sloik Nuteli, troche ciezko, ale za to jaka przyjemnosc, jesc lyzeczka na szczycie i nie myslec o tych milionach kalorii :) ,

Autor:  pol-u [ So sie 20, 2005 10:57 am ]
Tytuł: 

czekolada (2 szt- osobo-dzień), jajko na twardo, susz owocowy (lekki!), isostar w proszku (napełnianie napotkaną czystą wodą- nie zawsze mozliwe).

Autor:  KWAQ9 [ So sie 20, 2005 10:58 am ]
Tytuł: 

Hwyhobo, masz rację, banan jest bardzo dobry w góry! Zawiera bardzo dużo kalorii, witamin i substancji odżywczych... Najlepiej kupić lekko zielonkawe, żeby nie zczerniały podczas upału...
Oprócz banana mam zawsze kilka Snickersów i czekoladę, które utrzymują mnie przy życiu (cukrzyca :? ) i oczywiście kanapki. Nie wspomnę o wodzie bo bez tego raczej w góry się nie wychodzi...

Pozdrawiam!
Bartek :D

Autor:  zolffik [ So sie 20, 2005 11:37 am ]
Tytuł: 

ja znowu bez jogurtu sie nie ruszam w tatry. woda, czekolada, bulki to standard ale jogurt musi byc :D

Autor:  zigulec [ So sie 20, 2005 3:18 pm ]
Tytuł: 

hm ja 1,5L wody + rozpuszczone w niej witaminy i skladniki rozne.

czekolada chleb konserwa miesna.

Autor:  nowip [ So sie 20, 2005 9:28 pm ]
Tytuł: 

dołączam do Justyny i KWAQ9. Nie przepadam za słodyczami, ale SNICKERS to obowiązkowa zawartość plecaka. O ile spokojnie jestem w stanie wytrzymać cały dzień bez konkretnego posiłku o tyle coś do picia muszę mieć obowiązkowo.

Autor:  Konrad [ Pn sie 22, 2005 8:57 am ]
Tytuł: 

nowip napisał(a):
dołączam do Justyny i KWAQ9. Nie przepadam za słodyczami, ale SNICKERS to obowiązkowa zawartość plecaka. O ile spokojnie jestem w stanie wytrzymać cały dzień bez konkretnego posiłku o tyle coś do picia muszę mieć obowiązkowo.

A spróbuj ugryźć Snickersa jak jest minus 10 stopni :-)
Mars jest wtedy znacznie bardziej przyjazny dla zębów :lol:

Autor:  Olka [ Pn sie 22, 2005 11:33 am ]
Tytuł: 

Konrad napisał(a):
A spróbuj ugryźć Snickersa jak jest minus 10 stopni :-)
Mars jest wtedy znacznie bardziej przyjazny dla zębów :lol:



o to to... :twisted:

mi wystarczy czekoladka (mleczna ) i koniecznie termos herbatki z cytrynką i nieważne czy jest +30 czy -10-herbatka musi być :wink:

Autor:  tomek.l [ Pn sie 22, 2005 5:29 pm ]
Tytuł: 

Jedzonko ważne, aby było wysoko kaloryczne i w miarę lekko strawne.
Ja zabieram jedną do dwóch czekolad, jakiś owoc - banan, jabłko, jakaś wędlinka, żółty ser, suszona kiełbaska. Nie noszę tego cały dzień więc nic się nie psuje nawet gdy plecak jest na słońcu.
Po śniadanku zjadam już tylko owoce i czekoladę.
No i woda 1,5 L wymieszana z odrobiną soku, w razie czego uzupełniana w strumieniach lub schroniskach.

Autor:  piomic [ Pn sie 22, 2005 5:38 pm ]
Tytuł: 

Woda zawsze, bez niej byłoby ciężko. Zwykle z sokiem, ostatnio na maratonach MTB "zaraziłem się" płynami izotonicznymi, niektóre można kupić w proszku (mniej dźwigania) i rozpuszczać w wodzie ze strumyków. Z jedzeniem bywa różnie - zwykle jakiś baton, czekolada, na Rysy miałem tylko suchy chleb i czekoladę - i nie byłem głodny.

Autor:  pioTRek [ Pn sie 22, 2005 6:03 pm ]
Tytuł: 

u mnie na dłuższych (czytaj wielodniowych) eskapadach koniecznie cukierki mleczne bądz cukierki miętowe. ale koniecznie któreś w tych. prócz tego snickersy (zakres temperatur 0..25 st. C :-D), woda, plussssz czyli chyba tak całkowicie standardowo.

Autor:  Małgorzata [ Śr sie 24, 2005 9:44 am ]
Tytuł: 

Chleb, ser - żadne tam kanapki, fajnie się je robi na szlaku. I niedawno odkryta cebula - jako bardzo wygodne i smaczne warzywo do kanapek:) I koniecznie coś dobrego, jakiś batonik, ciasteczka, owoc - coś do zjedzenia na szczycie jako "vyrchowa premia";-) A w sferze marzeń pozostaje wielki, dojrzały arbuz...

Autor:  piomic [ Śr sie 24, 2005 11:54 am ]
Tytuł: 

Małgorzata napisał(a):
A w sferze marzeń pozostaje wielki, dojrzały arbuz...

Dlaczego? Przecież możesz go toczyć przed sobą :wink:

Autor:  hwyhobo [ Śr sie 24, 2005 6:54 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Dlaczego? Przecież możesz go toczyć przed sobą :wink:

Szczegolnie w drodze powrotnej. :D

Autor:  Cesarr [ Śr sie 24, 2005 7:34 pm ]
Tytuł: 

małe, słodkie owocowe lub miętowe landrynki :D Działają ożeźwiająco w trudnych chwilach :D

Autor:  Małgorzata [ Cz sie 25, 2005 8:17 am ]
Tytuł: 

W drodze powrotnej to już by go nie było... Ale na górę trzeba by go wtoczyć. A spotkałam kiedyś stoisko z arbuzami na szlaku, przy wyjściu z Suchej Beli w Słowackim Raju - było to miłe zaskoczenie. Arbuzy cieszyły się wielkim powodzeniem.

Autor:  DraQs [ So sie 27, 2005 10:29 am ]
Tytuł: 

Kopiko jest dobre. Szczególnie dla kawoszy. :) Wchodziłem sobie na Rysy z moją mamuśką, kazała mi iść, to sobie poszedłem, a wolno raczej nie chodzę, a ona już sporo wolniej ;). No i wlazłem na Bulę (rozłączyliśmy się gdzieś w połowie drogi od Czarnego Stawu), posiedziałem minutkę, patrzę sobie, a tu IDZIE! ;) :D. Dopalała się Kopikiem, normalnie to bym na nią z 15 minutek czekał :D

Autor:  Agniecha [ So sie 27, 2005 4:48 pm ]
Tytuł: 

W naszym plecaku obowiązkowo jajeczka ugotowane na twardo, jakaś konserwa "jednorazowa" no i marsik. O wodzie nawet nie mówię, bo na szlaku wypijam jej hektolitry... A tak serio-bierzemy po butli 1,5l wody na łebka i do tego termosik z kawą- koniecznie słodzoną. :D

Autor:  Hog [ Wt wrz 06, 2005 9:34 am ]
Tytuł: 

kilka bułek lub duży chleb krojony, smalec (najlepszy swojski), dwa pętna kiełbasy, ewentualnie kaszanka ( a najlepiej to i to :twisted: ), kilka litrów płynów, no i to chyba tyle heheh


PS. szokolada..... kiderszokolada konkretnie

Autor:  Gość [ Wt wrz 06, 2005 11:34 am ]
Tytuł: 

hwyhobo napisał(a):
piomic napisał(a):
Dlaczego? Przecież możesz go toczyć przed sobą :wink:

Szczegolnie w drodze powrotnej. :D


Szczególnie komuś na łeb :D.

Autor:  Łukasz T [ Wt wrz 06, 2005 11:56 am ]
Tytuł: 

Ten gość to ja. Klika kanapek, banany, czekolada z orzechami. Nestea cytrynowa i Powerrede. I można przeżyć dzień.

Autor:  DraQs [ Wt wrz 06, 2005 5:58 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
smalec


Nie róbcie tego poza domem ;). Jak nie masz specyficznego żołądka i nie planujesz dwugodzinnej sjesty, to smalec, pizze itp. odradzam, chyba że się wypróbowało. Ja kiedyś po żurku pojechałem na biegówki... dziwię się co ten mój brat tak zap***... rozstaliśmy się w 1/3c drogi - stwierdziłem, że wracam krótszą drogą - i nie mogłem dojechać do domu. Masakra. Tak samo ostatnio po pizzy - chcieliśmy wbiec na Kapsrowy, ale po Myślenickich w 35 minut zdechliśmy zupełnie, a ja z żoładkiem miałem problem jeszcze przez następny dzień. Chociaż niektórzy smalcowo - tłuszczowi wyjadacze (dosłownie i w przenośni ;))
są na to odporni.

Autor:  Hog [ Wt wrz 06, 2005 6:37 pm ]
Tytuł: 

no to ja jestem Ci niektórzy.... :twisted:

Autor:  DraQs [ Wt wrz 06, 2005 7:11 pm ]
Tytuł: 

No, tak samo mój tata... Także wiem, że takowi istnieją... :)

Autor:  piomic [ Wt wrz 06, 2005 7:20 pm ]
Tytuł: 

Smalczyk...
Własnoręcznie wytopiony ze słoninki...
Z cebulką...
Posolony...
I do tego ogóreczek kiszony!

Autor:  dresik [ Wt wrz 06, 2005 7:59 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Smalczyk...
Własnoręcznie wytopiony ze słoninki...
Z cebulką...
Posolony...
I do tego ogóreczek kiszony!

No to poczestuj nas Piomic :wink: Dodam że bardzo smaczne. Tez uwielabiam.

Autor:  Sławek [ Wt wrz 06, 2005 8:07 pm ]
Tytuł: 

A ja też jestem zwolennikiem smalcu. Wogólę to muszę zabierać ze sobą pół spożywczego bo takie mam spalanie, przez co moje plecy cierpią nosząc tyle żarcia. Ostatnio pobiłem też chyba rekord w ilości wyduldanej wody w ciagu dnia (było to w Tatrach i nie było wcale ciepło). Strzeliłem se 6 litrów.

Autor:  hwyhobo [ Wt wrz 06, 2005 9:05 pm ]
Tytuł: 

Sławek napisał(a):
Ostatnio pobiłem też chyba rekord w ilości wyduldanej wody w ciagu dnia (było to w Tatrach i nie było wcale ciepło). Strzeliłem se 6 litrów.

Jesli jesz solony smalec z cebula na szlaku, to nic dziwnego ze wode jak wielblad pijesz. :mrgreen:

Autor:  psionides [ Wt wrz 06, 2005 9:49 pm ]
Tytuł: 

Sławek napisał(a):
Ostatnio pobiłem też chyba rekord w ilości wyduldanej wody w ciagu dnia (było to w Tatrach i nie było wcale ciepło). Strzeliłem se 6 litrów.

:shock: No to nieźle ... ile z tego niosłeś na plecach cały czas? :) Ja zwykle biorę 1.5l, nie żeby mi się nie chciało pić, chętnie bym wziął i 3, tylko wiadomo, ciężkie to ... ostatnio zaszalałem i wziąłem 1.5l + 0.5l tymbarka na start :) No a po powrocie to jeszcze z 0.5-1l, co daje razem max 3, czyli połowę z tego co ty ;)

A z żarcia to biorę zwykle dwie bułki z jakąś tam mielonką, przygotowane wcześniej, jedną drożdżówkę, i czasem jakiegoś batona (cokolwiek)... raczej nie przygotowuję kanapek na miejscu, bo to by dłużej trwało, a mam takich kolegów co jak na szczycie chcę sobie usiąść na 5 minut i odpocząć, to na mnie tak z wyrzutem patrzą że przeze mnie muszą czekać ... :)

Strona 1 z 20 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/