Forum portalu turystyka-gorska.pl http://boguszk.website.pl/forum/ |
|
Telefony komókowe a ryzyko trafienia piorunem http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=6129 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Ramidas [ Pt wrz 19, 2008 11:08 am ] |
Tytuł: | Telefony komókowe a ryzyko trafienia piorunem |
Wiem, że temat trochę odbiega od turystyki górskiej, ale niewątpliwie się z nim łączy. Otóż mam takie pytanie: czy korzystanie z telefonu komórkowego (lub samo trzymanie go w kieszeni włączonego) podczas burzy, zwiększa ryzyko trafienia piorunem. Teoretycznie panuje pogląd, że tak, ale znalazłem źródła które podzielają oba poglądy. Przykładowo w czasopiśmie Focus: Poznać i zrozumieć świat wrzesień 2008 nr 156 artykuł: Trafiony Przemieniony str. 34-37 Jest informacja, że "ściąganie" piorunówprzez telefony komórkowe to mit. Z kolei w jakimś gazetowym dodatku dotyczącym pierwszej pomocy jest informacja, że komórki należy bezwzględnie wyłączać w trakcie burzy. Wikipedia wspomina tylko o nie używaniu telefonów stacjonarnych. Czy ktoś z was wie coś więcej na ten temat? Czy jest ktoś, kto dysponuje konkretną wiedzą fizyczną dotyczącą tego zagadnienia i jest w stanie to wyjaśnić mi laikowi z wiedzą z fizyki co najwyżej licealną? |
Autor: | blizzard [ Pt wrz 19, 2008 11:21 am ] |
Tytuł: | |
TO ma sens jeśli telefon byłby cały z materiału przewodzącego, a jest na powierzchni pokryty plastykiem. No i musiałbyś w czasie burzy trzymać go w wyciągniętej ręce albo przy uchu. Na pewno w pewnym stopniu przyciaga ale jest to wartość infinitezymalna |
Autor: | świnia na świnicy [ Pt wrz 19, 2008 11:30 am ] |
Tytuł: | |
heh , kiedyś wybraliśmy się, tuż przed burzą, na Kopiec Kościuszki, a konkretniej - na taras widokowy, z którego pięknie widać całe miasto. kiedy rozpętała się burza, niemal siłą ściągali mnie z tego tarasu, tak widowiskowe były grzmoty, wreszcie uległam presji przestraszonej części ekipy. schowaliśmy się pod daszkiem. koledze się przypomniało, że powinniśmy wyłączyć buraki. zrobiliśmy to. kiedy przestało padać... zorientowaliśmy się, gdzie stoimy. tuż pod dachem pełnym talerzy antenowych ![]() |
Autor: | Zakk [ Pt wrz 19, 2008 11:42 am ] |
Tytuł: | |
świnia na świnicy napisał(a): wyłączyć buraki
![]() |
Autor: | golanmac [ Pt wrz 19, 2008 11:44 am ] |
Tytuł: | |
Niemożliwe aby komórka przyciągała pioruny. Piorun to nic innego jak wyładowanie elektryczne, powstające pomiędzy dwoma biegunami o odpowiednio dużym potencjale, a tor "lotu" pioruna jest torem o najmniejszej rezystancji. Fizycznie nie jest możliwe, aby stosunkowo słaby nadajnik telefonu komórkowego mógł spowodować odchylenie toru lotu. Ali7 napisał(a): Bez logicznego uzasadnienia Ha, bo na stacji, podobnie jak w szpitalu chodzi o potencjalne zakłócanie urządzeń elektronicznych. Ali7 napisał(a): że w przypadku trafienia piorunu w linię telefoniczną może Cię po kablu walnąć w ucho
Walnąć to dość delikatne określenie, kiedyś w miejscu gniazdka telefonicznego, widziałem metrową dziurę w ścianie drewnianego domu, a piorun uderzył w słup około kilometra dalej ... |
Autor: | golanmac [ Pt wrz 19, 2008 11:54 am ] |
Tytuł: | |
Ali7 napisał(a): Tylko jakoś wszyscy używają i nic się nie dzieje
Bo to jest na tzw wszelki wypadek, przecież nie chciał byś, aby bankomat wypłacił Ci kasę, nie zmniejszając stanu Twojego konta ![]() |
Autor: | Justka [ Pt wrz 19, 2008 12:15 pm ] |
Tytuł: | |
Ali7 napisał(a): golanmac napisał(a): Ha, bo na stacji, podobnie jak w szpitalu chodzi o potencjalne zakłócanie urządzeń elektronicznych. Taaa... tak samo jak w bankach itp itd. Tylko jakoś wszyscy używają i nic się nie dzieje ![]() tak samo jak i samolotach, a ja nigdy nie mam wylaczonego telefonu... i nic sie nie dzieje ![]() |
Autor: | blizzard [ Pt wrz 19, 2008 12:19 pm ] |
Tytuł: | |
Jak piorun kiedyś pierdyknął w dom sąsiada to u mnie poszła krajalnica do chleba, komp, wieża stereo, modem od neo i telefon bezprzewodowy. A doszło jeszcze przez modem od neo przepaliło porty usb w lapku, no i zasilacz od lapka. Dobrze ze rano mnie grzmoty obudzily i w mocno spiący odlączyłem lapka od zasilacza. Na szczęscie za darmo mi wymienili płyte główną ![]() A piorun uderza w najwyższy punkt, więc jak mamy parasol, telefon przy uchu i w okolicy nie mia wyższych punktów przewodzących prąd, to jest większe prawdopodobienstwo pier..., ekhm, uderzenia nas piorunem niż gdybyśmy byli bez telefonu bądz parasola... |
Autor: | golanmac [ Pt wrz 19, 2008 12:20 pm ] |
Tytuł: | |
blizzard napisał(a): A piorun uderza w najwyższy punkt, więc jak mamy parasol, telefon przy uchu i w okolicy nie mia wyższych punktów przewodzących prąd, to jest większe prawdopodobienstwo pier..., ekhm, uderzenia nas piorunem niż gdybyśmy byli bez telefonu bądz parasola...
Wydawało by się oczywiste ![]() |
Autor: | grubyilysy [ Pt wrz 19, 2008 1:27 pm ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): blizzard napisał(a): A piorun uderza w najwyższy punkt, ... Wydawało by się oczywiste ![]() Chyba nie do końca poprawnie - tak jak napisałeś poprzednio było chyba poprawniej "wybiera" drogę po najmniejszej rezystancji. Dużym uproszczeniem jest to że "najkrótszą", bądź co bądź błyskawice nie są cos liniami prostymi. Nie znam się na piorunach ale zacząłem czytać to: http://pl.wikipedia.org/wiki/Piorun#Wy. ... uj.C4.85ce i zrozumiałem że dylemat "którędy walnie i dlaczego właśnie tak".... nadal nie jest tak do końca wyjaśniony, tak zupełnie do końca nie da się tego przewidzieć (zwróćcie uwagę na hipotezę jonizacji powietrza od promieniowania kosmicznego). Także co do tych komórek to nie wiem, ale nie byłbym taki pewny. Nie chodzi tu raczej o przewodliwość samej komórki, tylko raczej o pole magnetyczne wytwarzane wokół. Jak wiadomo zmienne pole magnetyczne indukuje wokół elekryczne, niby małe, ale nie chodzi tu o o wielkość tego pola, co o "mini-reakcje" powodowane samym jego istnieniem w połączeniu z pobytem w strefie bliskiego wyładowania. |
Autor: | blizzard [ Pt wrz 19, 2008 1:30 pm ] |
Tytuł: | |
Ja napisałem że zwiększa prawdopodobieństwo. Wniosek jest jeden, lepiej schować telefon do kieszeni.... |
Autor: | Sofia [ Pt wrz 19, 2008 1:31 pm ] |
Tytuł: | |
blizzard napisał(a): Wniosek jest jeden, lepiej schować telefon do kieszeni....
Do kieszeni powiadasz ![]() |
Autor: | golanmac [ Pt wrz 19, 2008 1:40 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Chyba nie do końca poprawnie
Dlaczego ?, jedną z metod zmniejszenia rezystancji, jest właśnie zmniejszenie odległości pomiędzy biegunami ... Kiedyś miałem sporo doczynienia z nadajnikami dużej mocy i jednym ze sposobów na unikniecie uderzenia pioruna w antenę było umieszczenie odpowiednio wysokich, uziemionych masztów wokół pola antenowego. Sprawdzało się to doskonale. Jeśli więc stado nadajników o mocy od 1 do 10KW nie były w stanie "przyciągnąć" pioruna, nie zrobi też tego komórka ... |
Autor: | gouter [ Pt wrz 19, 2008 1:48 pm ] |
Tytuł: | |
Kiedyś wychodząc Pod Chłopka zaczęło padać, a za chwilę grzmieć, w tym momencie zadzwonił naganiacz z Polsatu, i wtedy przypomnialem sobie że trzeba ![]() |
Autor: | grubyilysy [ Pt wrz 19, 2008 1:59 pm ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): Jeśli więc stado nadajników o mocy od 1 do 10KW nie były w stanie "przyciągnąć" pioruna, nie zrobi też tego komórka ...
Pod warunkiem że wokół komórki wbijemy w ziemię, albo jeszcze lepiej wmurujemy z fundamentem kilka metalowych masztów o wysokości większej kilkakrotnie od wysokości komórki. Najlepiej jeśli fundament znajdzie się poniżej poziomu wody gruntowej. Na mój gust znowu upraszczasz. Oczywiście że istnieją przetestowane metody ochrony przed piorunem i plus minus wiadomo czemu one działają. A co jeśli tych metod nie stosujemy? W warunkach uprawiania górskiej turystyki troche ciężko nosić ze sobą piorunochron a w przewidywaniu nadchodzącej burzy go jeszcze jakoś uziemiać. |
Autor: | Ramidas [ Pt wrz 19, 2008 2:00 pm ] |
Tytuł: | |
No dobra, ale mówimy o sytuacji gdy jesteśmy w górach gdzieś wysoko, gdzie ma stada uziemionych masztów, ani nadajników/odbiorników, poza naszą komórką. Czy ona może zwiększyć ryzyko, że nas trzepnie? |
Autor: | golanmac [ Pt wrz 19, 2008 2:26 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Oczywiście że istnieją przetestowane metody ochrony przed piorunem i plus minus wiadomo czemu one działają Ramidas napisał(a): gdzie ma stada uziemionych masztów
Jeszcze raz, nie o maszty czy zabezpieczenia mi chodzi a o moc nadajników, skoro 2W komórka może ściągnąć piorun, to nadajnik o mocy 5000 razy większej powinien je wprost wsysać niezależnie od wspomnianych masztów... zresztą w warunkach polowych nie ma masztów odgromowych więc zgodnie z teorią przyciągania piorunów uderzenia w nie powinny być na porządku dziennym, a zapewniam że tak nie jest. Z innej beczki, RTCN-y (radiowo telewizyjne centrum nadawcze), ze swoimi 300 metrowymi masztami i nadajnikami wielkiej mocy powinny być idealnym celem wyładowań, a zdarza się że piorun uderzy nie w maszt a w drzewo kilkaset metrów obok ... Podsumowując, nie nie ma fizycznego dowodu związku telefonu komórkowego z tzw "przyciąganiem piorunów", z własnych obserwacji i doświadczenia wiem że uderzenie pioruna jest jak najbardziej przypadkowe, i nie ma absolutnie żadnego związku z pracującym nadajnikiem. Mówiąc bardziej dosadnie, jak ktoś chce, może telefon wyłączać, a jak ma go jebnąć to go i tak jebnie ![]() |
Autor: | grubyilysy [ Pt wrz 19, 2008 2:55 pm ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): Podsumowując, nie nie ma fizycznego dowodu związku telefonu komórkowego z tzw "przyciąganiem piorunów" Niekoniecznie chodzi o logikę Zagłoby ale... A czy jest dowód że NIE ma żadnego związku? Bo właśnie to napisałem wyżej - zjawisko powstawania ścieżki pioruna jest nie do końca wyjaśnione, a w każdym razie prawdopodobnie raczej jest ono częściowo NIEPRZEWIDYWALNE. Sam piszesz: golanmac napisał(a): RTCN-y ze swoimi 300 metrowymi masztami i nadajnikami wielkiej mocy powinny być idealnym celem wyładowań, a zdarza się że piorun uderzy nie w maszt a w drzewo kilkaset metrów obok ...
co na oko przeczy bronionej przez ciebie wyżej teorii "wysokości" obiektu. Wytłumaczenie jest chyba jednak dość proste i zasadza się na dość sporej jednak odległości - kilkaset metrów. Jak do tego drzewo rośnie na warstwie wodonośnej a słup zbudowano na skalem, to juz powinno wystarczyć do wytłumaczenia. To że zjawisko jest częściowo nieprzewidywalne nie znaczy że nie jest w ogóle nieprzewidywalne na szczęście. Gdyby wspomniane drzewo rosło obok masztu z korzeniami do tej samej głębokości co fundament masztu (a raczej trudno sobie wyobrazić żeby jednak maszt nei był wkopany głębiej) to już trzeba by się mocno nagłowić czemu piorun walnął w drzewo a nie w maszt. Wiadomo też czemu dobrze zbudowany piorunochron chroni dom przed - uwaga - nie walnięciem pioruna, tylko skutkami tego walnięcia!. Wbrew obiegowej opinii piorunochron właśnie ŚCIĄGA pioruny, tyle że przy okazji wyznacza im tor do warstwy zwanej zerem. A jaki wpływa ma nadajnik 2KW trzymany w ręcę na na Przełęczy Między Kopami w momencie gdy za chwilę właśnie ma w którąś Kopę walnąć? Nie byłbym taki pewny, że żaden. |
Autor: | golanmac [ Pt wrz 19, 2008 3:18 pm ] |
Tytuł: | |
Cytuj: A czy jest dowód że NIE ma żadnego związku? Zmieniamy rozważania na filozoficzne ? grubyilysy napisał(a): co na oko przeczy bronionej przez ciebie wyżej teorii "wysokości" obiektu Związek wysokości obiektu z prawdopodobieństwem uderzenia pioruna jest bezsporny ... czyżbyś zaprzeczał ? ... choć jak wiadomo, wyjątki się zdarzają ... grubyilysy napisał(a): A jaki wpływa ma nadajnik 2KW trzymany w ręcę Chciał bym to zobaczyć ... grubyilysy napisał(a): Nie byłbym taki pewny, że żaden
Zaraz wejdziemy w metafizykę i czarnoksiężników ... Czyż byś sugerował istnienie jakiejś tajemniczej siły, emitowanej przez komórkę i zakrzywiającą tor uderzenia pioruna ? Przecież wpływ telefonu komórkowego na zakrzywienie toru, jak i sam cel wyładowania elektrycznego, łatwo sprawdzić, wystarczy komórka i generator van de graffa ... |
Autor: | Markiz [ Pt wrz 19, 2008 5:52 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Stan napisał: *
Świnia na Świnicy napisała: wychodząc w góry muszę zabierać mały plecak, albo tragarza. Powiedziałbym, że tragarz ma więcej uroków. W przypadku pań szczególnie gdy przystojny. Podobno niezłym miejscem na pozyskanie tragarza jest kościół lub USC. ![]() |
Autor: | świnia na świnicy [ Pt wrz 19, 2008 5:59 pm ] |
Tytuł: | |
Markiz napisał(a): Powiedziałbym, że tragarz ma więcej uroków. W przypadku pań szczególnie gdy przystojny. pierniczę przystojność, ma być silny przede wszystkim ![]() małego plecaka nie trzeba karmić piwem Markiz napisał(a): kościół lub USC.
![]() |
Autor: | Gustaw [ Pt wrz 19, 2008 7:41 pm ] |
Tytuł: | |
Markiz napisał(a): Podobno niezłym miejscem na pozyskanie tragarza jest kościół lub USC.
Ale tam to tylko na umowy długoterminowe ![]() |
Autor: | grubyilysy [ So wrz 20, 2008 8:32 am ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): Zaraz wejdziemy w metafizykę i czarnoksiężników ...
Czyż byś sugerował istnienie jakiejś tajemniczej siły, emitowanej przez komórkę i zakrzywiającą tor uderzenia pioruna ? Ta siła nazywa się polem elektromagnetycznym... Gdzieś tam na początku napisałem że się nie zam. Ale w końcu liceum skończyłem i fizykę miałem. Zrozumienie zjawiska pioruna czerpię ze zdrowego rozsądku, wiedzy licealnej i linku podanego wyżej. Z tego zrozumienia wynika mi, że odpowiedź na pytanie w temacie najprawdopodobniej uzyska się mając odpowiedź na pytanie - czy pole elektromagnetyczne komórki może wpłynąć na na jonizację powietrza. Przy czym z tego co udało mi się zrozumieć z podanego linku nie chodzi wcale o jakąś dużą jonizację. Powstawanie pioruna to reakcja łańcuchowa. Ogromne napięcie powstające przed walnięciem "nie może sobie poradzić" z oporem powietrza. Do momentu gdy nie zajdzie jakaś choćby mała jego jonizacja, dzięki której opór powietrza znika - zob. teorię promieniowania kosmicznego w linku który podałem wyżej. Dalszy ciąg to reakcja łańcuchowa z malutkiej jonizacji w kilkadziesiąt milisekund robi się duża, nawet bardzo duża... |
Autor: | Jędruś [ So wrz 20, 2008 1:53 pm ] |
Tytuł: | |
Tak na marginesie, jeden stary łojant opowiadął mi kiedyś dziwną historię o jakichś olejkach eterycznych, jonizacji itd. Myślałem, że sobie jaja robi ale jakoś tak przez wzgląd na wiek i ogólny szacunek tylko grzecznie wysłuchałem. I dobrze, bo wygląda na to, że to BYŁA PRAWDA ![]() Cytuj: Chodząc po Tatrach, zauważył, że limby rosnące w rejonie Morskiego Oka często padają ofiarą piorunów. Skonstruował więc specjalne piorunochrony na limby. Nie wiem, czy zdały egzamin. Turystyczny piorunochron konstrukcji profesora nie przyjął się, chociażby z powodu dużego ciężaru. W ramach badań piorunowych profesor zakładał na limbach tzw "pręciki magnetyczne". Trzeba było je co jakiś czas wymieniać, a zdjęte przebadać.
http://www.pg.gda.pl/pismo/?y=2003&n=01&f=cz3.pdf s.2 Ponoć nie zdały egzaminu tylko kupa durnej roboty, nerwów i śmiechu na przemian przy tym była. Ktoś zna może jeszcze jakieś szczegóły ? ![]() |
Autor: | golanmac [ Pn wrz 22, 2008 3:08 pm ] |
Tytuł: | |
Cytuj: czy pole elektromagnetyczne komórki może wpłynąć na na jonizację powietrza. Przy czym z tego co udało mi się zrozumieć z podanego linku nie chodzi wcale o jakąś dużą jonizację
Wiesz co ? ja też się nie znam, wiem natomiast że nie ma specjalnego związku z pracującym nadajnikiem a prawdopodobieństwem uderzenia pioruna, i wiem to nie z netu a z własnego doświadczenia i obserwacji ... |
Autor: | Gustaw [ Pn wrz 22, 2008 3:34 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Ta siła nazywa się polem elektromagnetycznym...
Gdzieś tam na początku napisałem że się nie zam. Ale w końcu liceum skończyłem i fizykę miałem. Zrozumienie zjawiska pioruna czerpię ze zdrowego rozsądku, wiedzy licealnej i linku podanego wyżej. Jak ktoś koniecznie chce to będę się dopytywał u kumpla co to przy wysokich napięciach robi ... ![]() 20 lat temu z wykładów o wyładowaniach w powietrzu wynikało, że de facto nie istnieje pewna i potwierdzona teoria powstania takich wyładowań. OK, dużo się pisze o kanałach plazmowych, tych różnych łańcuchowych jonizacjach itp itd ale ze względu na szybkość zjawiska te wszystkie teorie trudno jest posprawdzać. Dlatego byłbym niezwykle ostrożny z wydawaniem jakichkolwiek definitywnych sądów. Podobno najbezpieczniejszym miejscem w czasie burzy jest wnętrze samochodu ze względu na to, że auto stoi na oponach napełnionych powietrzem i do tego stanowi rodzaj klatki Faraday'a ... ![]() |
Autor: | golanmac [ Pn wrz 22, 2008 3:43 pm ] |
Tytuł: | |
Gustaw napisał(a): byłbym niezwykle ostrożny z wydawaniem jakichkolwiek definitywnych sądów
Jak by co to moja wypowiedź wynika wyłącznie z moich obserwacji i nie jest żadnym osądem ... |
Autor: | Gustaw [ Pn wrz 22, 2008 4:08 pm ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): Gustaw napisał(a): byłbym niezwykle ostrożny z wydawaniem jakichkolwiek definitywnych sądów Jak by co to moja wypowiedź wynika wyłącznie z moich obserwacji i nie jest żadnym osądem ... No to cacy ... pwościągliwość raczej zalecam tym co to myślą, że te komórki jakoś specjalnie te pioruny przyciagają bo to raczej śmierdzi mi bzdurą ale ja tam nie przesądzam jak to jest naprawdę ... Jest tyle innych uwarunkowań, że ta nieszczęsna komórka to chyba jednak szczegół ... |
Autor: | grubyilysy [ Pn wrz 22, 2008 6:13 pm ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): wiem natomiast że nie ma specjalnego związku z pracującym nadajnikiem a prawdopodobieństwem uderzenia pioruna, i wiem to nie z netu a z własnego doświadczenia i obserwacji ...
Dobra przyjmijmy że tak jest. Pozostaje jeszcze rozpatrzyć juz nieco inny acz podobny przypadek z tymi Kopami. Otóż podobno człowiek jest w stanie przeżyć walnięcie pioruna wycelowane we własna głowę... Pod warunkiem że np. siedzi w samochodzie albo założył sobie piorunochron. Krzysztof Zdzitowiecki twierdzi, że przeżył uderzenie pioruna wycelowane w głowę, bo za piorunochron zrobił kask i przemoczona kurtka. OK. Zacznijmy od tego, że piorun jak wiadomo nie idzie jednym torem (to nawet widac po błyskawicy). Przyjmijmy, co pewnie jest prawdą, że komórka "nie ściąga" pioruna w tym sensie, że nie ma związku (czy tez jest zupełnie zaniedbywalny) między tym czy walnie gdzieś w okolicy Kop, a obecnościa komórki. Załóżmy teraz że walnie już nieodwracalnie, bo na przykład poszło juz 0,005 sek temu wyładowanie wstępne na Kopę Królową Małą. No i teraz teza do której zmierzam - jeżeli zjonizujesz tylko trochę powietrza wokół siebie, powiedzmy w promieniu kilku metrów, to czy aby na pewni nie stworzysz małego toru wyładowania bocznego? Dobra starczy tych lamerskich rozważań pseudofizyka... I tak nie wyłączę komórki przy burzy bo zapomnę oczywiście. ![]() |
Autor: | golanmac [ Pn wrz 22, 2008 7:06 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Pod warunkiem że np. siedzi w samochodzie grubyilysy napisał(a): zrobił kask i przemoczona kurtka. OK Jak już wspominał Gustaw Klatka Faraday'a, czyli mówiąc na chłopski rozum, żeby nas kopnęło musi przez nas przepłynąć prąd ... ciało ludzkie ma dość dużą rezystancję i wystarczy zgodnie z pierwszym prawem Kirchhoffa, dla przepływającego prądu znaleźć lepszą drogę, czyli np paradoksalnie wdrapać się na metalowy słup, ponieważ w takim przypadku przy uderzeniu pioruna, prąd popłynie przez metalową konstrukcję, ile my na tym skorzystamy, zależy od rezystancji naszej i metalowej konstrukcji, do zabicia człowieka teoretycznie wystarczy tylko 0,025 A ... grubyilysy napisał(a): małego toru wyładowania bocznego?
Mam wrażenie, że gdybyś znalazł się odpowiednio blisko aby sprowokować wyładowanie boczne, to dużo bardziej prawdopodobne było by porażenie wyładowaniem głównym ... |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |