Któż nie zna Ścieżki nad Reglami w naszych polskich Tatrach, przeszedłem ją, dawniej, na raty i wtedy poczułem mistykę gór...
Dlaczego zatem nie przejść południowej "Ścieżki nad Reglami", usytuowanej jednak z dużo wyżej umiejscowionymi punktami ponad poziomem morza, i w końcu przejść się jak "turysta", po pięknie wyłożonym chodniczku.
Wysiadamy w małej mieścinie,niedaleko od miejscowości gdzie dawniej zamieszkiwały smoki,te stare i nowe. Ścieżka pnie się stromo pod górę,mijamy już granicę lasu, wchodzimy w piętro kosówki,tu dopiero się zaczyna piąć a dyspozycja tego dnia była coś nijaka...
Dochodzimy do stawu, jestem szczęśliwy,piękne widoki, góra Sztućiec jak na wyciągnięcie ręki, sielanka, ludzie się uśmiechają, puszczają kaczki, jedzą spokojnie swoje jedzenie, tu ich nikt nie op... że jedzą własny prowiant, tu chcę zostać na cały dzień,słoneczko nawet przygrzewa a przecież w TVP przekazywali że ma lać,wiać i spaść wszystko co możliwe.
Długo tak siedzimy i dochodzimy do wniosku że może pójdziemy do Popradzkiego Stawu,tam schronisko a i Magistrali kolejny kawałek poznamy.Dojadam szybko w ekscytacji ,niemal dławiąc się, suchą bułkę z bananem i zarzucam wór na grzbiet i kierujemy się za czerwonymi malunkami. Postanawiam kolejny raz przetestować programik GPS od
golanmac'a, niech Nas prowadzi !
Szlak wznosi się i nawigacja jak i mapa nakazuję skręt o 90 stopni na grzbiecie, to i posłusznie tak robimy. Ścieżka jakaś węższa się zrobiła,ale co tam, pewnie tą częścią mało osób wędruję,niech żałują.
Magistrala wznosi się nie ubłaganie, za nią również postępuję coraz wyżej mgła czy to chmury. Od strony Sztućca słyszymy dwa trwożne krzyki przerażenia i głuche tąpnięcia, daje to wiele do myślenia i wyobraźnia pracuję...
Wznosimy się coraz wyżej, schroniska jak nie ma tak nie ma, na wyświetlaczu GPSa nie wyświetla się nic, poza wielkim,wytłuszczonym wykrzyknikiem
!....hmmm...
Nie daję za wygraną, świadomość zimnego piwa nad kolejnym sielankowym stawkiem,trzyma mnie przy siłach.
Magistrali czasem trzeba szukać,pośród kopczyków,choć orientacja jest dość prosta,ech ten czarny humor Słowaków.
Uroku dodaję już wysoko okalająca wszystko mgła, jest mistycznie, zewsząd słychać głuche, ciche miarowe tąpnięcia, to niezliczone serca skał.
Wchodzimy już wysoko na grań, dalej jest już bardzo wąska, szczerząca zębami turni, we mgle wygląda demonicznie (u progu stawu, w dole siedział sam kozi Szatan,czy to jego sprawka? ).
Wokół nic nie widać,grań jednak się wznosi to wpadamy na genialny pomysł że wyjdziemy wyżej i stamtąd napewno zobaczymy gdzie znajduję się schronisko !
Obchodzimy lekko grań po lewej, gdzieś tam majaczy jakiś wierzchołek, to pewnie upragniony punkt widokowy, schodzimy płytami i później wąską ryską, trawers nad stromymi progami do żlebu i nim do góry,mgła wciąż w górze..wrrr...
Mozolnie, ujeżdżając z parę razy osiągamy szczyt, ale cholera z niego widać jeden wyższy, przypominający nieco ... niedzwiadka. Nie mam ochoty znowu schodzić w dół, pierdzielić się po rysach, żlebach. Idziemy ściśle granią. Robi się dość trudno i lekko lufiasto, kończyny górne w ciągłym użyciu ale to fajny jednak skrót do Niedzwiadka. I stajemy przyblokowani, bo miedzy Niedzwiadkiem a turnią na której stoimy, szczerba jedynie do pokonania zjazdem, znowu jakoś opuszczamy się w dól, i krawędzią grani dochodzimy do Niedzwiadka, z drugiej strony wygląda jak niedzwiadek ale też jak coś z muzeum odlewnictwa, zapomniałem nazwy. A ze szczytu gówno widać (pomijając kozie)...
Mgła tworzy przez chwilę okno, widać staw !!! Nawet ścieżki wyraźne, to schodzimy w dół granią do stawu wpierw na przełecz. Pięknie prezentuję swoje cielsko Niska. Po niekończącej się mordędze dochodzimy do przełeczy po czym wznosimy się na grzbiet Ostrej, choc dziwna nazwa bo grań nawet nie poszarpana a dość tępa...
Widzę schronisko, pędzimy na złamanie karku, do stawu i wyraźną ścieżynką bez jeszcze znaków, może jakiś projekt, dochodzimy do kolejnego Stawu nad którym jest Schronisko i nawet ślicznie oznaczona Magistrala na czerwono.
Cali czerwoni popijamy piwo z czerwoną etykietą.
I na deser zejście czerwoną Magistralą.
Uważajcie, pilnujcie kolorów szlaków i nie wierzcię tym cholernym dżipiesom.
Trochę zdjęć z Magistrali:
P.S. A
Luka 3350 mawiał że jak coś nie wiem,to dzwonić...