Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Śr cze 26, 2024 12:15 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 9:32 pm 
Weteran

Dołączył(a): Pn lis 24, 2008 9:27 pm
Posty: 123
Lokalizacja: ŁÓDZKIE
Witam,
Po dość długiej bytności, aczkolwiek niezbyt aktywnej przyszedł czas podzielić się wrażeniami z kilku dni dosyć aktywnie spędzonych na południu kraju. Pomysł wykluł się na początku sierpnia: wykorzystać długi weekend na poszwendanie się po górach. Skład siostra Weronika, kolega Andrzej i ja.

Dzień 1szy(sobota): przyjazd na kwaterę w Brzegach. Po zrezygnowaniu z porannej jazdy zakorkowaną zakopianką, postanawiamy przebijać się przez Wieliczkę i Nowy Sącz w kierunku Bukowiny. Pomysł jak najbardziej trafiony zwłaszcza, iż okazało się, że na drodze do „stolycy” polskich Tatr wydarzył się wypadek i trasa jest na kilka godzin zakorkowana.
Ostatecznie docieramy około 14stej na kwaterę, po rozpakowaniu się, decydujemy się na szybki spacer do Bukowiny, po kilku godzinach szwendania wracamy na kwaterę rozpoczynając degustację zdobytych na dole porterów. Moc przeżyć tego dnia sprawia, że szybko zapadamy w krótki, aczkolwiek pokrzepiający sen.

Dzień 2gi(niedziela): po sobotniej rozgrzewce decydujemy się na coś ambitniejszego. Ze względu na to, że zabrałem zupełnie zieloną, pod kątem doświadczenia górskiego, siostrę, pada decyzja – dziś Kościelec. Po przybyciu w okolice leśniczówki Brzezinka i opłaceniu myta w butce z sympatycznym panem ruszamy czarnym szlakiem w okolice Murowańca.
Droga przez Psią Trawkę jest strasznie nużąca, aczkolwiek mija szybko wypełniona gaworzeniem o wszystkim i o niczym. Przy Murowańcu tłumy, każdy z ciekawością obserwuje nowych śmiałków wkraczających do Hali Gąsiennicowej. Krótka przerwa na opróżnienie pęcherzy i już jesteśmy na niebieskim szlaku.
Okolice czarnego stawu jeszcze nie w pełni oblegane przez turystów. Po obserwowaniu nie tylko piękna gór, ale w głównej mierze turystek, szybko ruszamy czarnym na Karb. Siostra dzielnie sobie radzi i dotrzymuje koledze i mi kroku. W niedługim czasie docieramy na Karb i rozpoczynamy właściwe podejście. Pierwsza trudność – mała rynienka w progu skalnym szybko pokonana przez naszego nowicjusza, większe kłopoty okazały się w partii pod samym szczytem. Z małą pomocą, nie tylko boską, siostra dumnie wkracza na swoje pierwsze 2100mnpm .
Widoki – boskie – wokół gęściutkie mleko, po pół godzinie małe przejaśnienia, ale nie ma szans na lepsze widoki więc decyzja o powrocie w dół. Szybki odwrót niebieskim, podziwianie piękna zachmurzonej Świnicy z hali i czarnym z powrotem do leśniczówki.

Dzień 3ci (poniedziałek): po wczorajszych doświadczeniach postanawiamy przycfaniakować i jedziemy do Słowackiego Raju. Po przyjeździe okazuje się, że taki cfaniakami byliśmy nie tylko my.. W gęstym tłumie ruszamy z Podlesoka zielonym w górę malowniczego strumienia. Naprawdę słowacki ma swój niepowtarzalny urok, popsuty tego dnia tłumami ludzi. Są trudności by zrobić zdjęcia bez chociaż jednego człowieka. Największa przeszkoda – grupa paru drabinek przy wodospadach, niezwykle absorbuje tak wszystkich, że przez prawie godzinę czekamy na zaszczyt skosztowania jak to jest na nich.
Zielony szlak szybko się kończy, kierujemy się do Klastoriska, szybkie przekąszenie i myślimy wracać przez Prielom Hornadu; gęstniejące chmury, grzmoty, a na końcu deszcz szybko wybija nam to bluźnierstwo z głowy i szybciutko wracamy do samochodu. Czujemy niedosyt, wtorek ma być mocniejszy!

Dzień 4rty(wtorek), wstajemy o 6.30 – dziś ma byc ambitnie. Po 2godzinnym oczekiwaniu na przerwę w ulewie postanawiamy jechać do Jaskini Belyanskiej, po szybkim 7dmio minutowym podejściu do kasy kolejne rozczarowanie – znowu wszystkie polskie cfaniaczki są już przed nami.
Perspektywa spędzania 3-4 godzin w kolejce nie uśmiecha się nam, a że cfaniakujemy dalej, postanawiamy wykorzystać pustki w Zakopanem i poszukać jakiś przecen w sklepach turystycznych. Szybko docieramy do Cyrhli i zonk – mimo środka tygodnia nieziemskie korki. Śledzimy samochody z rejestracjami o prefix'ach KTT i szybko bocznymi uliczkami przebijamy się na parking pod biedronką. Wejście na Krupówki i kolejne rozczarowanie, tłumy i do tego jakiś takich dziwnych ludzi snujących się bez celu w górę i w dół ulicy..
Trzy godziny w sklepach szybko mijają i po stwierdzeniu, że należy tu wrócić we wrześniu by coś ciekawego znaleźć wracamy na kwaterę.

Dzień 5ty(środa): dziś kolej na Dolinę Kieżmarską, szybko nabieramy wysokości idąc żółtym szlakiem. Podejście pod schronisko i widok zapiera dech – ściana Kieżmarskiego robi niesamowite wrażenie, okolica jest chyba lepsza niż w okolicach Moka. Szybko redukujemy zasoby jedzenia, cykamy zdjęcia i ruszamy dalej żółtym szlakiem.
Wyprzedzamy Polaków, Słowaków (siostra niespodziewanie dobrze wytrzymuje kondycyjnie nasze tempo), docieramy do jedynych na tej trasie łańcuchów, pierwsze zetknięcie z łańcuchami Weronika w miarę przechodzi, po dojściu do grani wymijamy grupy odpoczywających turystów i ruszamy w kierunku szczytu. Dosyć szybko docieramy na miejsce i rozglądamy się wokoło. Kierunek zachodni: piękne widoki, odwracamy się w kierunku Lomnicy i wspaniale... mleczko. Godzina siedzenia na szczycie Jagnięcego niczego nie zmienia i zaczynamy schodzić. Na łańcuchach siorka ma małą zawieszkę, schodzi powoli z „namaszczeniem” ale po paru minutach jest już pod nimi, reszta to wolne schodzenie na parking...

Dzień 6sty(czwartek): czas zobaczyć na własne oczy mitycznego Miro. Po zaparkowaniu w Smokowcu ruszamy zielonym do Hrebionoka. Po drodze witamy się ze spotkanymi na Jagnięcym nieznajomymi jeszcze koleżankami z polskiego Podhala, które dzielnie na zejściu dotrzymały nam kroku, jeżeli czytają – gorąco pozdrawiam :D .
Wyprzedzamy je i początkowo czerwonym, a potem zielonym kierujemy się w głąb Malej Studenej Doliny. Gorąco, sporo grupek podchodzących ludzi. Widoki bardzo fajne z każdym metrem lepsze. Chyba (bo dokładnie nie orientuję się jeszcze w topografii tej doliny) na Skrajnej Nowoleśnej Turni obserwujemy dwa zespoły wspinające się północną ścianą. Pionowa ściana turni robi wrażenie, może kiedyś ... Krótki wypoczynek, jedzonko, zdjęcia, wysuszenie skarpet i ruszamy dalej. Żółty szybko kieruje nas w kierunku Czerwonej Ławki, jestem ciekaw słynnego miejsca, z daleka sznur ludzi na łańcuchach robi wrażenie. Siostra nieświadoma idzie beztrosko.
Po dotarciu pod łańcuchy decydujemy się iść po śladach starego szlaku, łatwe wspinanie się po skale kończy się gdy idący przede mną Andrzej strąca na mnie kamień. Przydał mi się refleks szachisty – łapię lecący kamień wielkości płyty kompaktowej i odkładam go na bok, adrenalina skacze w żyłach, idziemy już grzecznie do łańcuchów. W sumie nie wiem czy są tam aż tak potrzebne łańcuchy – dzięki siostrze nie miałem szans przekonać się czy ułatwiają one wejście. Ludzi jest mnóstwo, rodziny z małymi dziećmi skutecznie spowalniają marsz, tak, że nie widać powolnego tempa siostry. Blokuje sie na grupie klamer, a dokładnie na konieczności wyjścia z lewo w górę w kierunku łańcucha – blokada około minuty, po spokojnym wyjaśnieniu co i jak – dzielnie udaje jej się przejść wyżej.
Bez większych przygód docieramy na przełęcz. Siostra tuląc sie do ściany poniżej przełęczy , kontempluje piękno Doliny Staroleśniej, a my z Andrzejem „gwarzymy” z Polakami na przełęczy. Zaczynamy schodzić, zejście strasznie żmudne i bez atrakcji. Oprócz fajnych widoków zauważam dwójkę wchodzącą bodajże na Jaworowy Szczyt. Docieramy do Zbójnickiej Chaty, odpoczywamy, dzielimy się wrażeniami i rozpoczynamy zejście. Przewidujemy około 18:20 przybycie do Smokowca, jakoś tak szybko się nam idzie, wyprzedzamy prawie wszystkich i nadrabiamy chyba z godzinę.

Dzień 7dmy(piątek): dzień odpoczynku, wstajemy o 10tej, o 13stej jesteśmy na wejściu do Doliny Białej Wody. Spokojny spacerek, podziwianie widoków, zdjęcia, dochodzimy w okolice Polany Pod Wysoką, zaczyna padać deszcz, nie chcemy moknąć cofamy się do wejścia. Główny plan – odpoczynek osiągnięty przed jutrzejszą akcją ...

Dzień 8smy(sobota): wstajemy wcześnie by szybko przebić się przez Zakopiec i dotrzeć do Zuberca, po półtorej godzinie placimy 3 euro za parking( a miał byc podobno za darmo..) i ruszamy w górę Rohackiej Doliny. Zmudne podejście do Schroniska Tatiaka, gdzie okazuje się byc platny kibelek. Zniesmaczeni postanawiamy, że jak na prawdziwe sknery przystało, wykorzystamy kosówkę :D. Wejście na Zabratową Przełęcz monotonne i męczące, tak samo jak dalsze podchodzenie pod Rakoń i finalnie na Wołowiec. O 10:30 wita nas na tym ostatnim przenikliwy wiatr i zimno. Szybko jemy, zakładamy co kto ma ciepłego i odpoczywając podziwiamy widoki, a jest co.
Wreszcie trafilismy z pogodą: ani jednej chmurki, sucho, tylko dosyć mocno wieje. Zadowoleni, żegnamy się z Weroniką, która schodzi w dół i idzie nad Rohackie stawy, a my we dwójkę z Andrzejem ruszamy granią na południe. Szybkie dotarcie pod Ostry Rohacz, zdejmujemy ciepłe ciuchy i wpadamy na jego pierwsze łańcuchy, dalej dochodzimy do miejsca gdzie trzeba przejść naście metrów po grani zabezpieczonej łancuchem, po obu stronach jakoś tak stromo, domyslam się, że jest to ten słynny, straszny Koń, hmm, hmm, przechodzimy, robimy sobie pamiątkowe zdjęcia i śmigamy dalej, zejście po łańcuchach i jesteśmy na Rochackiej Przełęczy, stojąc na wystającym nad Smutną Doliną kamieniu uswiadamiam sobie, że jednak chyba mam lęk wysokości..
Płaczliwy w porównaniu ze swoim kolegą jest łatwy, monotonnie wchodzimy na szczyt , parę fotek i schodzimy na Smutną Przełęcz. Krótkie jedzonko, fotki, pogawędka i już śmigamy na Trzy Kopy. Tutaj zaczęła się zabawa, momenty grani identyczne jak na orlej, ale bardziej urozmaicone, baaardzo fajne :lol: . Łańcuchy generalnie przy suchej skale zbędne – szybko przez Hrubą Kope wpadamy na grań Banówki. Muszę przyznać, że to był najfajniejszy odcinek z całej trasy. Dołem idzie wydeptana scieżka, ale my idziemy za znakami po ścisłej grani. Wrażenie nieziemskie, po obu stronach przepaście, metr – półtora szerokości, rękoma trzymam się wystąjących „ostrzy” z grani i ostrożnie wyszukuję miejsca pod buty(przy tym miejscu Rohacki Kon to kucyk). Największe wrażenie robi strona w kierunku Spalonej Doliny – pionowa przepaść, nie chcę myślec co by było jak by się noga ześlizgnęła. Nie wiem jak długi jest to odcinek : 100-150 metrów ? ale jest niesamowity, granią, wspinając się wchodzimy na szczyt, adrenalina pulsuje w żyłach, na gębie banan.
Zchodzimy do Przełęczy Banikowskiej, spożywamy jedzonko i patrzymy na zegarki jest 16:20 .. Umówiliśmy sie, że schodząc z tej przełęczy spotkamy się z siostrą w Spalonej Dolinie, przy skrzyżowaniu szlaku z niebieskim z Rohackich Stawów. Zgodnie z umową próbujemy się dodzwonić i potem kierujemy sie na .. Pachoła. Pół godziny później parę fotek i gonimy w kierunku Spalonej, Skrzyniarki bardzo fajne, idziemy fragmentami granią , góra , dół i juz zaczynamy podejście pod Mały Salatin, a chwilę później pod Salatyna.
Długa droga daje sie nam już we znaki, łydki zaczynają dokuczać, oddech jakiś taki krotki się robi.. 18:30 jesteśmy na Brestowej, upamiętniamy tą chwilę paroma zdjęciami spotkaniego stada kozic i śmigamy niebieskim w dół w kierunku parkingu. Zejście koszmarne, pełno korzeni, wystających kamieni, wąskie i w zapadającym mroku, generalnie do dupy. Po 20stej jesteśmy przy aucie, a po 22 na kwaterze.

Dzień 9ty(niedziela): pobudka o 10tej, okropne bóle nóg – nic sie nam nie chce, pakowanie i szybki wyjazd do domu.
Podsumowując : wypad udany, owocny w nowe doswiadczenia i wrazenia, człowiek w pełni się .. wymeczył. Dziękuję za uwagę :)


Ostatnio edytowano Wt sie 23, 2011 7:19 pm przez jacenty, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 10:18 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): So lip 16, 2011 5:37 pm
Posty: 208
Lokalizacja: Siedlce
No - powiem że jestem pod wrażeniem 8-go dnia.
Zrobiliście istny maraton górski :D i to jeszcze z Rochaczami. No no no.
Aż z ciekawości zobaczyłem profil trasy. 2311 metrów przewyższenia i 25.2km trasy. Pogratulować tylko kondycji i pogody i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 23, 2011 12:46 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 27, 2011 4:26 pm
Posty: 651
Lokalizacja: Warszawa
Kolejnym razem już mi się nie wywiniecie i jadę z wami :D A co do trasy z rohaczmi to rispekt :)

_________________
Jeśli chcesz biegać, przebiegnij kilometr… Jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton.

Emil Zatopek


Ostatnio edytowano Wt sie 04, 2020 1:50 pm przez kaziuuu, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 23, 2011 11:46 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Po raz kolejny komuś udało mi się zachęcić do Trzech Kop. Tylko zupełnie nie wiem kiedy...

jacenty napisał(a):
Szybkie dotarcie pod Ostry Rohacz, rozbieramy się i wpadamy na jego pierwsze łańcuchy


:shock:

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 23, 2011 7:00 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So maja 21, 2011 3:37 pm
Posty: 1316
Lokalizacja: York/Andrychow, Beskid Maly
no, udana wyprawa
gratulacje
dzien 8 rulezzzz-kawal trasy :!:
ja, jako typek pomniejszy, trase, ktora wy robiliscie w jeden dzien, zrobilem w trzy :oops:
PS. czy spotkaliscie legendarnego Mira? :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 23, 2011 7:28 pm 
Weteran

Dołączył(a): Pn lis 24, 2008 9:27 pm
Posty: 123
Lokalizacja: ŁÓDZKIE
Mazio napisał(a):
jacenty napisał:
Szybkie dotarcie pod Ostry Rohacz, rozbieramy się i wpadamy na jego pierwsze łańcuchy


Shocked

ech, jak pisałem to nawet nie zwróciłem uwagi, że może to wywołać najzdrowsze skojarzenia :wink: , zmieniłem już by się nikomu niejednoznacznie nie kojarzyło


Chariot napisał(a):
PS. czy spotkaliscie legendarnego Mira? Wink

No właśnie największy problem to był taki, że nie wiem jak on wygląda, więc nie wiem :?
Heh, jak byliśmy na grani to szybko doszliśmy do wniosku, że jak jesteśmy przy takiej pogodzie i szybko nam idzie, to po prostu szkoda z niej szybko schodzić


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 23, 2011 7:39 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So maja 21, 2011 3:37 pm
Posty: 1316
Lokalizacja: York/Andrychow, Beskid Maly
jacenty napisał(a):
Chariot napisał(a):
PS. czy spotkaliscie legendarnego Mira? Wink

No właśnie największy problem to był taki, że nie wiem jak on wygląda, więc nie wiem :?

po 40stce, wysoki, raczej szczuply niz przy sobie, ale zylasty, ma mine starego wilka morskiego, uprzejmy-tak w skrocie


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sie 23, 2011 9:12 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1503
Lokalizacja: W-wa
jacenty napisał(a):
szybko przez Hrubą Kope wpadamy na grań Banówki. Muszę przyznać, że to był najfajniejszy odcinek z całej trasy. Dołem idzie wydeptana scieżka, ale my idziemy za znakami po ścisłej grani. Wrażenie nieziemskie, po obu stronach przepaście, metr – półtora szerokości, rękoma trzymam się wystąjących „ostrzy” z grani i ostrożnie wyszukuję miejsca pod buty(przy tym miejscu Rohacki Kon to kucyk).

Obrazek
Może to miejsce miałeś na myśli? (Skleiłam dwa zdjęcia i specjalnie zostawiłam ślad łączenia, żeby było widać gdybym coś sknociła i wykreowała nieistniejącą grań).
Trasa faktycznie ma obejścia trudniejszych miejsc i prawie wszyscy z nich korzystają. Jeśli jednak iść za znakami, a trzeba ich czasem bacznie wypatrywać, bo wydeptana ścieżka z obejściem odwraca od nich uwagę i łatwo je przeoczyć, to niektóre miejsca wiodące granią bez żadnych ubezpieczeń były dla mnie wyzwaniem. Z tego miejsca na zdjęciu w pierwszym odruchu zdezerterowałam (co nie zdarzyło mi się nigdzie na Orlej), ale przeszłam to miejsce i to dwa razy, bo trasa była tak fajna, że powtórzyłam ją w drugą stronę.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 10:24 am 
Weteran

Dołączył(a): Pn lis 24, 2008 9:27 pm
Posty: 123
Lokalizacja: ŁÓDZKIE
anke napisał(a):
Może to miejsce miałeś na myśli?

Dokladnie to miejsce + w przeciwną po sam szczyt :), momentami psychika mi tam też szalała :P.
Będę chciał to przejść jeszcze raz, ale właśnie tym razem w przeciwnym kierunku.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL