Tego jakim cudem wpadliśmy na pomysł aby wybrać się na najwyższy szczyt Bałkanów, jak trafiliśmy do Bułgarii i co nas spotykało każdego dnia na miejscu nie sposób opisać. A przynajmniej mi brak talentu aby opisać to wszystko w jakiejś strawnej dla innych formie. Musicie mi uwierzyć na słowo - było ciekawie! Nie rozpisując się więc zbyt wiele przejdę do konkretów...
Musała (2925 m n.p.m.)Taksiarz, z którym ugadujemy się na kurs dzień wcześniej czeka na nas o 5.30 pod hotelem.
W Bułgarii jeszcze ciemna noc. Na ulicach nie widać żywej duszy.
Podjeżdżamy jakieś 10 kilometrów z Samokov'a do Borovets'a.
Gość podwozi nas pod sam wylot szlaku.
Płacimy 15 lewa, nakładamy czołówki i w drogę!
Początek podejścia to szeroka szutrówka, która monotonnie pnie się w górę przez las.
Mariusz standardowo sunie pierwszy a mi idzie się jakoś kiepsko.
Po łbie snują się nawet myśli, że dojdę do schroniska i chrzanię ten cały interes.
Gdy robi się jasno we łbie myśli też jakieś takie bardziej optymistyczne.
W końcu wychodzimy z lasu i z szutrowej drogi skręcamy na ścieżkę wijącą się przez kosówkę.
Po prawej mamy wyciągi i stoki narciarskie w pobliżu Yastrebets'a (2369 m n.p.m.).
Pojawia się też po raz pierwszy nasz cel:

Po jakichś 3 godzinach od startu dochodzimy do schroniska Musała (2389 m n.p.m.):

Robimy przerwę na żarcie i picie.
Okoliczności przyrody psuje syf wokół: zardzewiałe twory leżakopodobne, nadpalone śmieci, niewykończone budynki.
Mimo tego całego burdelu wokół góry i tak są piękne:


Potworek przy schronisku:

Po chwili regeneracji ciśniemy dalej.
Idzie mi się zdecydowanie lepiej. Już wiem, że będzie dobrze - damy radę!
Przebijamy się do kotlinki z dwoma jeziorami.
Mniejszym:

I większym:

W końcu docieramy do schronu Ledeno Ezero (ok 2720 m n.p.m.):

Ze schronu na szczyt już tylko rzut beretem.
Całą drogę widać jak na dłoni: kawałek grzbietem, potem trawers i na koniec krótko granią.
Widok z grani ku północy:

Na szczycie jesteśmy ok 11:


Lans:

Widoki z wierzchołka przypominają klimat znany z Tatr Zachodnich:






Na szczycie podobnie jak przy schronisku kupa zardzewiałego żelaza, budynki szpecące krajobraz i jakaś infrastruktura meteorologiczna.
Potworki na szczycie:


Odpoczywamy, zagadujemy ludzi o jakieś ciekawe opcje zejścia ze szczytu i w końcu decydujemy się wracać częściowo drogą podejścia.
Schodzimy nad Ledenoto Ezero.
Widok kojarzy mi się jakoś z Capim Stawem i Hrubym Wierchem:

Szlak na Musałę prowadzi tą granią:

Nie zwlekając schodzimy w okolicę schroniska Musała i tam robimy chwilę przerwy nad jeziorem.
Decydujemy się przebić na sąsiedni grzbiet aby nie wracać cały czas drogą podejścia.
Potem będę pluł sobie w brodę żeśmy wpadli na ten idiotyczny pomysł!
Po kilkunastu minutach odpoczynku ruszamy w drogę.
Na początku okazało się, że szlak żółty to jednak szlak zielony.
Trawersujemy zbocza Deno (2790 m n.p.m.) wznosząc się jakieś 150 metrów w górę.
Mariusz decyduje, że zaliczy po drodze jeszcze Shatar (2495 m n.p.m.) i ciśnie do przodu.
Ja już nie mam motywacji na tego typu ekscesy więc idę wolniej i czekam w umówionym miejscu.
Shatar (szlak trawersuje wierzchołek kilkadziesiąt metrów od szczytu):

Po drodze mijamy widok na Saragyolski Ezera:

Stąd przyszliśmy:

Tam musimy zejść:

Mariusz schodzi do mnie ze szczytu i ruszamy w dół.
Mamy stąd jeszcze jakieś 1000 metrów zejścia do Borovets'a.
Nogi wchodzą już w dupę. Do tego zaczynają na mnie polować muchy wszelkich kolorów i rozmiarów.
W miejscu gdzie mapa wskazywała wodę - sucho.
Schodzimy dalej. Idę już jak automat robiąc krok za krokiem.
Wychodzimy w końcu na ostatnią prostą do zejścia przy jakichś stokach narciarskich.
Tu już kompletnie odcina mi prąd. W końcu jakoś doczłapuję się na dół, łapiemy busa do Samokov'a i kupujemy zasłużony browar.
Najwyższy szczyt Bułgarii i całych Bałkanów padł!
Po wejściu na Musałę poświęciłem się jakże zajmującym aktywnościom polegającym na konsumpcji lokalnych browarów, rakiji oraz żarcia.
Za to Mariusz pewnie jeszcze dopisze coś od siebie
Informacje praktyczne:1. Z lotniska w Sofii pod szlak na Musałę komunikacją publiczną można dojechać za niecałe 8 lewów (ok 17 zł). Najpierw metro na stację Joliot-Curie (1,6 lewa). Kilkaset metrów na południowy wschód od stacji znajduje się sofijski dworzec południowy. Tam łapiemy busa do Samokov'a (5 lewów), a tam z kolei busa do Borovets'a (1,6 lewa). Busy z Sofii i Samokov'a odjeżdżają co ok 30 minut.
2. Startując z Borovets'a robimy na Musałę ok 1500 metrów przewyższenia. Leszcze mogą sobie ułatwić wejście wjeżdżając kolejką na Yastrebets (2369 m n.p.m.) ale takiego wejścia oczywiście nie uznajemy

3. Cała trasa z odpoczynkami zajęła nam trochę ponad 5 godzin.
4. Na trasie znajdowały się 3 schroniska (Musała, Ledeno Ezero, schronisko na szczycie) gdzie można było kupić coś do picia i żarcia.
5. Cała trasa nie przedstawia żadnych trudności technicznych.
6. Znajomość języka angielskiego jest bardzo różna ale z młodymi ludźmi zwykle da się dogadać na przyzwoitym poziomie.
BonusySofijski autobusowy dworzec południowy:

Samokov:



Kawałek Podlasia na bułgarskiej prowincji:

Bułgarska myśl technologiczna:

Typowy bułgarski blok mieszkalny:

Typowy bułgarski kiosk ruchu:
