LipiecNa początku lipca korzystając z okazji, że kolega zaprosił na Wieczór Kawalerski w okolice Śnieżnika, nie odmówiłem sobie przyjemności wzięcia roweru i następnego dnia gdy już wytrzeźwiałem zrobiłem trzy singletracki ze strefy Singletrack Glacensis: Ostoja, Pod Śnieżnikiem i Jodłów, skąd przywiozłem szatańską wartość 666m przewyższeń


Na pętli Jodłów
Tydzień później wybrałem się z Jagódką na czerwoną trasę rowerową w okolicach Lubawki w Górach Kruczych. Podobną trasę robiłem rok temu pieszo i już wtedy w rocznym podsumowaniu pisałem, że chciałbym tu wrócić na rowerze. Bardzo fajna, prawie 42 kilometrowa pętla z ponad 1000m przewyższeniem miała też element pośpiechowo-przygodowy gdy na fajrant pędziliśmy na złamanie karku z Kobylej Góry (742m) do Uniemyśla, gdzie mieliśmy zostawione auto, bo już dało się słychać grzmoty pobliskiej burzy. Zdążyliśmy w ostatnim momencie


Na szczycie Kraloveckego Spicaka. Widok na Karkonosze.
Dwa tygodnie później ruszyłem na krótki spacer z Jagódką na Wielką Sowę, a kilka dni później, jeszcze w lipcu wjechałem prawie w całości pedałując na Borową (853m), schodząc z roweru tylko na krótkim odcinku. Zjechałem potem zieloną trasą rowerową i fragmentami dawnej trasy czerwonej, gdzie znajduje się fantastyczny punkt widokowy na Sudety Wałbrzyskie. Końcówka trasy to znów zejście z rowerem, który musiałem trzymać nad głową, bo pokrzywy sięgały mi do pach mimo, że teoretycznie znajdowałem się na znakowanym szlaku turystycznym...

Zachód słońca z Widokiem na Wałbrzych (zjazd z okolic Borowej).
SierpieńW drugi weekend sierpnia ruszyłem na krótką wycieczkę śladami pomarańczowej trasy MTB Bielawa, która startuje na Rozdrożu pod Sokolcem, skąd wyprowadza na Wielką Sowę, a w drodze powrotnej jeszcze prowadzi przez Małą Sowę. Miał to być ostatni sprawdzian przed zbliżającym się wyjazdem w Alpy Salzburskie....
Już tydzień później dotarliśmy na znaną i lubianą przez nas metę w Golling, gdzie przez tydzień zamieszkaliśmy na polu namiotowym. Podczas tego pobytu przejechaliśmy spektakularną trasę, którą nazwałem Die Hoher Goll Runde – dookoła masywu Hoher Goll (2522m) (67km, 2300m przewyższeń), zrobiliśmy piękną alpejską turę trawersując szczyt Hochkalter (2610m) oraz przechodząc jeden z ferratowych klasyków w okolicy – Der Ramsauer Klettersteig (C), podczas którego trawersuje się bardzo efektowną grań z wierzchołkami na wysokości ponad 2500m. W sumie z wyjazdu przywiozłem 95km i blisko 3000m przewyższeń zrobione na rowerze oraz blisko 45km i 2700m przewyższeń z górskich spacerów.

Gdzieś pod Hoher Goll

Na grani Hochkaltera

Na grani Ramsauer Klettersteig
Po powrocie do kraju tydzień później wybraliśmy się z Przecierem na singletracki ze strefy Glacensis. Urobiliśmy dość wymagającą trasę, łącząc dwie pętle: Międzygórze oraz Stronie Śląskie, co dało nam ponad 60km i ok 1300m przewyższeń. Na fajrant złapała nas taka ulewa, że jeszcze nigdy tak przemoczony nie wracałem na rowerze. Po powrocie na parking mokre było absolutnie wszystko, a z butów można było wylewać deszczówkę.
WrzesieńWrzesień to w moim rocznym kalendarzu miesiąc tatrzański, ale zanim wybrałem się w Tatry zrobiłem jeszcze króką wycieczkę na Ślężę, celem wyleczenia kaca po festiwalu piwa we Wrocławiu
W Tatry pojechaliśmy z kumplem we dwójkę. Biedak nie do końca był świadomy, co chcę robić w tych Tatrach, ale nie protestował. Wzieliśmy też rowery i w zasadzie to na dwóch kółkach zaczęliśmy oraz zakończyliśmy wyjazd, przywożąc z rowerowych tras 110km dystansu i 2000m przewyższeń. Do tego dołożyliśmy trzy perły z Wielkiej Korony Tatr – Ganek (2462m) z Gankowej Przełeczy, Lodowy Szczyt (2627m) przez Lodową Przełęcz i Lodową Kopę z zejściem Lodowym Koniem i na fajrant jeszcze Łomnicę (2632m) drogą klasyczną, co w sumie dało w sumie prawie 60km dystansu i prawie 4500m przewyższeń pokonanych pieszo.

Pod wierzchołkiem Lodowego Szczytu

Jak Łomnica, to musi być titanic


Na Wysokim Wierchu w Małych Pieninach
Jeszcze pod koniec września udało mi się raz wybrać na singletracki ze strefy Glacensis. Tym razem zaparkowałem na Przełęczy Jaworowej, skąd zrobiłem pięć petli: Złota, Chwalisław, Orłowiec, Dwie Przełęcze oraz Złoty Stok. Podjazd ze Złotego Stoku na Przełęcz pod Trzeboniem (679m) mnie zabił, ale też nie ma co się dziwić, skoro tę jednodniową wycieczkę zakończyłem bilansem 56km i prawie 1200m przewyższeń.

Na pętli Chwalisław (Singletrack Glacensis)
PaździernikNa początku października wybraliśmy się na Śnieżnik z Vysokiej w Czechach. Była to dla mnie już szósta wizyta w Masywie Śnieżnika w tym roku i już ewidentnie miałem dość tych okolic. Trasa jednak okazała się wyjątkowo przyjemna, a całościowy efekt zepsuło tylko 6 punktów i 200zł


W drodze na Śnieżnik od czeskiej strony.
A już tydzień później byliśmy w Chorwacji na kolejnym naszym większym grupowym wyjeździe. Bazą dla nas była miejscowość Dramalj na północy kraju, która dawała bliskość zarówno gór, jak i morza. Wyjazd miał charakter rowerowo-trekkingowo-wspinaczkowy, a udało się z niego przywieźć 140km i 2400m przewyższeń na rowerze, kilka łatwych dwóch wspinaczkowych w rejonie Vela Plesa, wizytę w parku narodowym Jezior Plitwickich oraz krótki trekking w górach Masywu Ucka na Półwyspie Istria.

Gdzieś na wyspie Krk.

Sztuczne Jezioro Lokvarsko i zapora na nim
Ostatniego dnia miesiąca, korzystając z pięknej, słonecznej pogody, zamknąłem sezon rowerowy, śmigając po różnokolorowych trasach rowerowych ze Strefy MTB w okolicach Bielawy

Wystartowałem trasą niebieską, by potem zjechać na żółtą i skończyć wycieczkę trasą czerwoną, co dało w sumie ok 38km i blisko 1000m przewyższeń.
ListopadW listopadzie było już za zimno na rower, więc zostały spacery. Pierwszym z nich była wycieczka po Górach Bystrzyckich, podczas której udało się odwiedzić dwie wieże: na Jagodnej (977m) oraz na Czerńcu (891). Zrobienie obu tych szczytów to dość długi spacer (37km), dlatego czułem go potem w nogach przez kilka dni.
Niespełna tydzień później ruszyłem w góry w pobliżu Świdnicy, odkrywajac nieznane wcześniej szlaki w rejonach Bystrzycy Górnej i Zagórza. Chociaż nie wszedłem wyżej niż na Lipiec (516m), to i tak z całej 32-kilometrowej wycieczki uzbierało się prawie 1100m przewyższenia.

Tama w Zagórzu
Ostatnią listopadową wycieczką był spacer na Wielką Sowę ale z Lutomii –szlakiem, którym nigdy wcześniej nie szedłem. Cała trasa liczyła 33 kilometry i nieco ponad 1000m przewyższeń, a została pokonana w typowo listopadowej pogodzie, mimo że początkowo o poranku nic nie zapowiadało ogólnej szarości.

Góry Sowie widziane z Lutomii
GrudzieńW grudniu niestety tylko dwukrotnie udało się wyjść na spacer. W połowie miesiąca ruszyliśmy na Śnieżne Kotły, co było moją drugą wizytą w tym miejscu w tym roku i znów zimą. Tym razem znów pogodę mieliśmy idealną, również w partiach szczytowych, dzięki czemu przywiozłem stamtąd parę fajnych fotek.

Na Śnieżnych Kotłach. Wyjątkowo w dobrej pogodzie.
Druga wycieczka, również przy fantastycznej pogodzie miała miejsce, tradycyjnie, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, kiedy trójką wybraliśmy się w Rudawy Janowickie, wchodząc między innymi na Lwią Górę (718m), która jest kulminacją Starościńskich Skał. Oprócz tego weszliśmy też na Wołek (878m) oraz na Skalnik (944m).

Widok na Karkonosze z Lwiej Góry.