Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest So gru 21, 2024 1:27 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn cze 03, 2024 8:38 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4485
Lokalizacja: GEKONY
To już nasz piąty udział w Kieracie. Fajnie, że wszystko wróciło do normy po akcji covid-srovid i odwoływaniu, oraz przekładaniu terminu zawodów. Frekwencja bez armat, ale i bez tragedii – 362 osoby doszły do wniosku, że pasuje się czasami solidnie zmęczyć i w piątek o 18:00 wystartowały na dystansie 100 km (lub trochę więcej jeżeli się błądziło) z uczciwymi 3800 w pionie, a nie naciąganymi 4000. Nie odczułem specjalnie różnicy. Może przez to, że w naszym wariancie wyszło 4300 pod górę.

Na odprawie przed biegiem usłyszeliśmy, że chcą nas zobaczyć na mecie bez kondycji, co w pewien sposób tłumaczy fakt, że najdalej wysunięty PK znajdował się w Krościenku nad Dunajcem.

Obrazek
Odprawa przed XIX Kieratem

Od razu zdradzę, że o ile pierwsza połówka zleciała nam szybko i na spokojnie, to druga przesuwała granice bólu.

Początek to wąska alejka zaraz za linią startu więc nie było jak się wyprzedzać i na zmianę był bieg i marsz, dalej drogi gruntowe i asfaltowe doprowadzają nas do rozwidlenia dróg pod Cichoniem gdzie odbijamy się na pierwszym PK – 18:45.

Obrazek
Klasyka Kieratu, czyli słońce i deszcz

2 PK znajdował się na górze Modyń. Leśne drogi, pokrzywy, asfalt, szlak z ławeczkami zakochanych na szczyt i punktualnie o 20:00 odbijamy się na PK. Jesteśmy w okolicy 60-70 miejsca.

Do 3 PK trochę za bardzo się rozpędzamy i musimy dorzucić sobie pierwsze ponadplanowe metry, ale generalnie idzie szybko i o 21:11 docieramy na Piechówkę gdzie znajduje się punkt.

Dalej punkty prowadzą nas w stronę Łącka, więc zbiegamy, przeprawiamy się przez Dunajec i odnajdujemy 4PK – plac przy Tłoczni Maurera. 22:21. Ewa jest chyba ostatnią osobą która załapuje się na sok. Trochę ciągnie zimno od rzeki, ale na puncie znajduje się wielka beczka z ławkami i stołem w której można posiedzieć i odpocząć. Jest tam trochę cieplej, uszczuplamy zapasy i planujemy ciąg dalszy.

5 PK znajduje się pod szczytem Koziarza. Jak sobie przypomnę to błądzenie na jego zboczach podczas XVI edycji to aż mi się odechciewa ruszać dalej. Tym razem poszło dużo lepiej, najpierw leśnymi drogami nawigowała Ewa, a jak się skończyła droga i było trzeba obrać azymut na grzbiet to udawałem, że wiem gdzie idę i targałem pierwszy pod górę przez krzaki i drzewa. Kilka razy wydawało mi się, że widzę wyżej jakąś czołówkę, ale to był tylko księżyc który tej nocy wyglądał kapitalnie i aż szkoda, że aparat w telefonie nie jest w stanie oddać widoku pełni nad ciemnymi rysami beskidzkich szczytów.

Grzbiet odnaleziony, Ewa wraca do przodu i z lekkim wahnięciem 26 minut po północy odnajdujemy punkt na stoku Koziarza. Nie rozsiadamy się i postanawiamy od razu ruszać i to nawet biegiem do 6 PK – „Chata na Bucniku”. Najpierw zbiegamy w dół do Obidzy, a następnie musimy podejść pod grzbiet Bucznika. 1:58 na zegarku, Ewę łapie spanie i korzysta z namiotu na punkcie ucinając sobie 20 minutową regeneracyjną drzemką. Tak swoją drogą to Ewa wstała o 5, ja o 7 rano i później już nie było jak się przespać. W czasie oczekiwania na przebudzenie Ewy uzupełniam kalorie, opróżniając stopniowo zawartość plecaka, a grzejąc się przy ognisku jest czas żeby chwilę porozmawiać z sędziami i zawodnikami (pozdro dla Wałbrzycha).

Ewa się budzi punktualnie po 20 minutach, więc w ramach dobudzania ruszamy do Krościenka nad Dunajcem gdzie znajduje się 7 PK. Po drodze mimo oczywistej drogi chyba znowu dołożyliśmy metrów. Długi przelot i 50 kilometr na którym jest punkt osiągamy o 4:22.

Obrazek
Krościenko nad Dunajcem

Jesteśmy ugoszczeni w Centrum Ekologii Integralnej. Nowy budynek i obowiązkowo trzeba założyć worki foliowe na buty żeby błota nie nanieść. Kawa z ekspresu, herbata… i tylko kieratowej zupy brakło. Za rok pakujemy zupki-instant. Posileni kawą i słodyczami z plecaka… zasypiamy na kilkanaście minut. W czasie gdy my drzemaliśmy na półmetku, pierwszy zawodnik już zbliżał się do mety.

Żeby później wrócić do Kieratu i rozgrzać się na nowo budowniczy trasy zaproponował podejście do PK8 za górą Marszałem, gdzie meldujemy się o 6:09 zamykając pierwszą 150. A następnie od razu kolejne podejście na Lubań i zejście z drugiej strony ( w naszej opcji potokiem bo przecież normalny szlak jest nudny) do PK9 – Ochotnica Górna Kudowe. Takie cardio na którym można dostać palpitacji serca i paść żywym trupem zwłaszcza, że słońce już wstało i od porannych godzin zaczyna się smażenie. Zegarek wskazuje 9:03. Ciągle nieźle, mimo spania i męczarni na podejściu.

Obrazek
Krościenko z podejścia na Marszałka

Obrazek
Co jakiś czas widoki nas rozpieszczały Tatrami

Suszymy stopy i buty i zejściu potokiem, teraz czeka nas jeszcze trochę w dół do Ochotnicy i strome podejście do miejsca ogniskowego Ochotnica Górna Rusnaki. Chciałem tutaj zrobić mały skrót przez łąki, ale to nie był dobry pomysł i dostałem zakaz wymyślania następnych skrótów. PK10 – 10:21.

Plus jest taki, że z Krościenka już cały czas wracamy w stronę bazy i psychologicznie to na pewno dodaje sił. Dla wyrównania oczywiście na trasie wracają koszmary z poprzedniej edycji jak np. PK11 – Stok góry Gorc. Znowu sporo pod górę, znowu grzeje słońce, teraz jest jeszcze duszno i słychać pomruki burzy. Po drodze robimy odpoczynek przy kapliczce gdzie rezygnowaliśmy podczas XVII edycji. Jakiś Kieratowicz motywuje nas do dalszej drogi i o 12:02 odbijamy się na PK11. Uzupełniamy wodę i ruszamy żeby jak najdalej przejść przed burzą do PK12.

Znowu skrót przez chaszcze. A miało już nie być. Stopy bolą coraz bardziej, ale jeszcze niosą i na punkcie odbijamy się o 13:21.

Chwila leżenia na trawie, odpoczynek, ale te grzmoty, chmury i zaduch motywują nas do dalszego marszu. Zejście i podejście… mam wrażenie, że od tego momentu zaczęliśmy coraz bardziej zwalniać. Kolejne zejście, tym razem do Kamienicy i podejście do PK13 – Zabludzkie Wierchy. 16:04.

Pierwotny plan zakładał dotarcie do 14, ostatniego PK główną drogą, ale to oznaczałoby zejście, a szkoda nam było tego podejścia które nam tak pięknie nabiło mięśnie nóg. Po krótkim odpoczynku i spojrzeniu na mapę staramy się całość pokonać grzbietem. To jest dosyć długi bo 10 kilometrowy odcinek, zmęczenie robi swoje, więc trzeba się pilnować nawet na w miarę prostej nawigacyjnie trasie. Chyba gdzieś w połowie usłyszałem od Ewy, że więcej już się na Kierat nie zapisuje. Oczywiście następnego dnia było to już nieaktualne, ale motywować i holować do 14PK musiałem. Szkoda by odpuszczać tuż przed metą, poza tym robi się zimno, a na mecie czeka ciepły posiłek. I tak mieliśmy szczęście, że burza przeszła bokiem i nas nie zmoczyła. 14PK osiągamy o 19:42. Znowu znajduje się na zboczach Dzielca, tym razem na szczęścia odnaleźliśmy go bez problemu. Jeszcze tylko prosta droga do mety ze zdecydowanie za długim chodnikiem. Jejku jak ja nienawidzę tego chodnikowego przejścia na sam koniec. Ono się tak ciągnie, że można tam oddzielne zawody rozegrać.

Metę przekraczamy o 21:05, całość zajęła nam 27 godzin i 5 minut. Nastawialiśmy się na rekord, a wyszło rekordowo długo, jednak sam fakt pokonania całości po raz kolejny cieszy niezależnie od miejsca i czasu w jakim przeszliśmy Maraton. Jak zwykle piękna trasa, tym razem wydaje mi się, że była mocno biegowa przez dużą ilość asfaltu. Super organizacja, wielkie dzięki dla wolontariuszy którzy się przyczynili do zorganizowania imprezy i zadbali o jej niepowtarzalny klimat. Niektórzy kolejny rok z rzędu.

Co by tu napisać w ramach podsumowania jeszcze. Paznokci nie straciliśmy tym razem żadnych, za rok powtórka (to chyba oczywiste), no i… zapisujcie się. Polecam:)

Miejsce open: 209

265 osób pokonało cały dystans.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn cze 03, 2024 9:21 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2270
Zajrzałem na mapę Kieratu. Wygląda jak mapa Dusiołka, tylko prawie 3x dłuższa trasa ;)
Najgorsze to chyba to chodzenie po nocy, ale 100 km normalny człowiek nie ogarnie za dnia ;)
Czas 27 godzin, ciężko mi to sobie wyobrazić, co się czuje. A może właśnie już nic...
Powiem tak, Tobiego bym wystawił na te zawody.
Gratulacje! :)

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt cze 04, 2024 11:05 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1515
Lokalizacja: W-wa
kefir napisał(a):
za rok powtórka (...), … zapisujcie się. Polecam:)
Może się zapiszę?
Jako wolontariuszka oczywiście :wink:

Gratulacje!
Będę czekać na przyszłoroczną relację, a potem na kolejne...

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr cze 05, 2024 8:50 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4485
Lokalizacja: GEKONY
Dzięki, dzięki :)

Kierat to jest taka impreza, że gdybym nie mógł startować jako uczestnik to pisałbym się na jakiś punkt sędziowski 8)

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL