Dobromił niedawno rzucił niewinne pytanie. Czy był ktoś na Nowej Górze w Pieninach. Pytanie zostało w zasadzie zignorowane. Jakaś dziwna nazwa "Nowa Góra". Jakby zapytał o Trzy Korony, Sokolicę, ewentualnie Wysoką, Wąwóz Homole. To są ciekawe miejsca w Pieninach, a nie jakaś Nowa Góra. Nowa Góra - ta nazwa brzmi tak, że może być wszędzie i nigdzie.
Ale wklepałem w google... Nowa Góra (902 m n.p.m.) – drugi co do wysokości szczyt Pienin Właściwych i najwyższy szczyt Pienin Czorsztyńskich. Brzmi nieźle. Chciałem zobaczyć jakieś zdjęcie...
Ależ piękne pienińskie piramidy!!! Nowa Góra to ta po prawej, wyższa. Po lewej jest 100 metrów niższa Macelowa Góra, ale również robi wrażenie. Poczułem zew gór. Przypomniałem sobie jeszcze, że kiedyś widziałem ten widok ze Sromowców i pomyślałem, że może kiedyś... ale minęło kilkanaście lat i nic, aż do teraz. Akurat zbliżała się niedziela z dobrą prognozą. Ukochana nie chciała jechać i w sumie dobrze, byłby pewnie rozwód
Część I - mglisty poranek i Nowa Góra (902)Podjechałem do Czorsztyna. Na początek miało być miłe rozpoczęcie dnia na płaskim widokowym, łąkowym pagórku Majerz (689), który zachwalał swego czasu Sebastian. Mgiełki fajne są, ale jak widoczność jest na 20 metrów, to pozostają jedynie zdjęcia artystyczne. Tu mamy głęboki przekaz - Tobi olewający zakaz wejścia do PPN dla piesków. Oczywiście nie popieram wprowadzania psów do Parków Narodowych, gdyż przerażają one dzikie zwierzęta, które są u siebie.
Minąłem przełęcz Osice, wszedłem w las. Kolejne zdjęcie artystyczne.
Ja w górę, mgły w dół. Zaczyna się przejaśniać. Niebieski szlak mało wykorzystywany, trawiasta ścieżka. Bardzo przyjemne tereny.
Jednak jest miły początek dnia, z lekkim poślizgiem, ale jest pięknie. Widoki na Taterki z Pienin zawsze na propsach!
Tak sobie szedłem szlakiem na wschód, podziwiając widoki, aż doszedłem do miejsca, gdzie należy szlak opuścić i po bardzo krótkim odcinku otwiera się taki oto rozczarowujący widok na Nową Górę. Niby ma być 100 metrów podejścia w pionie, ale zupełnie nie wygląda. Wygląda jak 15 metrów podejścia.
Jednak po wejściu w las, momentalnie zmienia się perspektywa, jak w zaczarowanej krainie i faktycznie jest ostre podejście.
Na górze trzeba nawet poomijać jakieś skałki.
A potem szczytuje się na kompletnie zarośniętym szczycie. Miedzy drzewami można na dojrzeć odległe o kilometr Trzy Korony, ale w zasadzie nie ma miejsca, skąd można zrobić ciekawe zdjęcie.
Zejście z Nowej Góry zaplanowałem na stronę południową. To już dłuższa historia, 300 metrów w pionie, po bardzo stromym, dzikim zboczu. Przewidywałem, że dostarczy więcej atrakcji niż wyjście. Faktycznie po kilkunastu metrach otworzyły się widoki na Tatry.
Na zejściu trzeba było omijać całkiem pokaźne wychodnie skalne, ale większych trudności nie było.
Można było też zobaczyć kolejny cel wycieczki, tą drugą piramidkę - Macelową Górę.
Końcówka lasem, jakąś starą drogą.
Nogi pod koniec trochę zaczynały dokuczać, zejście 300 metrów na dziko w bardzo stromym terenie można już poczuć. Jednak ogólnie Nowa Góra nie postawiła wysoko poprzeczki. Czy warto ją zdobyć? Pewnie, że warto, jak się chce być na drugim co do wysokości szczycie Pienin Właściwych, albo najwyższym szczycie Pienin Czorsztyńskich - do korony
C.D.N.