marek01 napisał(a):
Wow, aż człowiek ma ochotę rzucić wszystko i teleportować się na tę „wyspę drewna”! Twój opis to nie tylko relacja – to czysta, nieskażona miłość do podróży i smakowania świata na własnych zasadach. Już po pierwszych akapitach wiadomo, że nie jesteście ekipą, która tylko "odhacza punkty z listy", tylko naprawdę wsiąka w klimat miejsca. A ta wieczorna narada przy winie? Mistrzostwo. Tak się właśnie buduje wspomnienia na lata. Co do Ponta de São Lourenço – klasyka maderska, ale jakże piękna. Szkoda, że przywitała Was strażnicza "ściana", ale absolutnie rozumiem dylemat: iść czy nie iść, skoro radar mówi jedno, a wiatr szepcze drugie. Czekam z niecierpliwością co zrobiliście dalej – bo czuję, że będzie z tego jakaś klimatyczna anegdotka. I jeszcze jedno: te zdjęcia. Nie wiem, kto trzyma aparat, ale ma oko! Każdy kadr krzyczy "to jest Madera", i to w wersji mniej folderowej, a bardziej "naszej".
Czekam na Odcinek Trzeci z wypiekami na twarzy – i mam cichą nadzieję, że pojawi się coś z levadami albo z Pico do Arieiro. No i może jakaś kulinarna perełka (bolo do caco? espada z bananem?)
P.S. Duster to idealna maszyna na te górzyste zjazdy, zwłaszcza w wersji pancernik
Wow Marku jestem pod wrażeniem Twojej odpowiedzi. Cieszymy się razem z żonką (to ona głównie trzyma aparat), że się podoba. Co zrobiliśmy dalej - Czas pokaże, czas pokaże. Były i levady były też szczyty, będą też kulinarne doznania. Bądzcie cierpliwi, wszak było tylko ok 5 tyś zdjęć do ogarnięcia