Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://boguszk.website.pl/forum/

O tym, jak dwóch emerytów wchodziło na Małołączniak
http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=10269
Strona 1 z 2

Autor:  MateuszEQ [ Wt sie 31, 2010 12:32 am ]
Tytuł:  O tym, jak dwóch emerytów wchodziło na Małołączniak

Witam.

Nie pochwalę się jakąś super relacją, jak zwykle, ale oto kilka słów ode mnie.

Mijam się z kolegą pomiędzy zmianami ze środy na czwartek. Rzucam hasło: "Darku, może Tatry w weekend?". Kolega odpowiada: "Oczywiście!". Tak zaczyna się plan.


Spotykamy się o 4 pod pewnym krytym targiem w naszym mieście, żeby ruszyć na szlak jak najwcześniej i mieć jak najwięcej czasu na wszystko.


Znanymi mi ścieżkami dojeżdżamy do drogi nr 28 i przez Zator, Wadowice tniemy do zjazdu na Zawoję. Dalej tniemy przez Jabłonkę do granicy Kościeliska i Zakopanego i przez Przysłop Miętusi ruszamy na Małołączniak. Pogoda cudowna.

Obrazek Obrazek

Nie próbuję nawet wtrącić w ostatnie zdanie nutki sarkazmu, bo w końcu nie pada! Mało tego, podczas mojej ostatniej, samotnej wędrówki w te rejony (nieudanej z resztą) było o wiele gorzej (była o tym relacja tu na forum). Cóż, uśmiechamy się i kontemplujemy, w końcu lato ciągle trwa!

Obrazek

Udajemy się w lewo... Wiecie gdzie. :) Za niebieskimi znakami na Małołączniak. Idziemy dzielnie. Kamienie są doskonale wytarte, przez co w tak wilgotny dzień bardzo śliskie. Przy podchodzeniu nie sprawia to aż takich problemów. Gorzej będzie podczas schodzenia - mówię do mojego towarzysza drogi. Ten, nie wprawiony w takie stany rzeczy kroczy za mną nieco wolniej ale ogólnie rzecz biorąc na podejściu jesteśmy ramię w ramię. Z uwagi na fakt, że nie jestem tutaj po raz pierwszy mój kolega zdaje się całkowicie na mnie. Idzie za mną i analizuje uważnie swoje kroki. Ja zaliczam "telemark", przytulam się z kosodrzewiną. Nic to. Idziemy dalej, a gdy zaczyna kończyć się las postanawiamy dychnąć dłużej, zjeść jakieś kanapeczki i następnie udać się w dalszą drogę.

Obrazek

Widoki ciągle nie najlepsze ale nie tracimy wiary bowiem na szlaku minęliśmy już parę grotołazów, a tuż za nami idzie inna parka zmierzająca "na Kopę, a dalej się okaże" - jak sami nam mówią. Podbudowani faktem, żeśmy tu nie sami robimy sobie mały popas. Załatwiamy potrzeby.......... Nie powiem kto, gdzie i co. Generalnie jemy także rzeczone kanapeczki i ruszamy dalej, bo wyciśnięte z nas w ubranie soki zaczynają robić się bardzo zimne. Powiewa lekko.
Wchodzimy wyżej w Kobylarzowy Żleb, mijamy prędko łańcuszek, pniemy się wyżej, a drogę zachodzi nam pewne stadko...

Obrazek

Z uwagi, że nazwiska nas obu wskazują na parzystokopytne uważamy, iż nic nam nie grozi. Znam ja zachowania kozic i wiem, że prędko zwiewają, gdy próbuje się do nich zbliżyć. Tutaj suprajs! Wódz stada sida, jak pis na tylnych łapach i obserwuje MNIE bacznie i dokładnie analizuje moje ruchy. Kolega krok za mną idąc zauważa ten fakt. Papierosy jednak się odzywają, kaszlę znacząco i kozice znikają rach ciach ciach. Za moment szczyt Małołączniaka.
Idziemy jeszcze chwilę, na trawie widzę zamarznięte nawiewy. Chyba sama para w powietrzu tak zamarza, myślę. Nie jest źle! Wszak mamy nadal lato. Nie dziwi mnie to, natomiast kolega nie kryje swojego zdziwienia. Dochodzimy na szczyt. Znaki na dole mówiły o 3h na górę. Nam zeszło 4.....................

Obrazek

Nieśmiele próbują się ukazać jakieś horyzonty...

Obrazek Obrazek

Szczytujemy chwilę tylko.

Obrazek Obrazek Obrazek

Po wypiciu płynów zaczynamy iść ku Kopie Kondrackiej za znakami czerwonymi. Znaki mówią o 40 min. Nam zajmuje to godzinkę. Tempo się zwalnia, bowiem kolega analizuje każdy krok w dół. kamienie są serio śliskie. Klnie na czym świat stoi na Vibram, który nie daje nic (na Beskidzkich szlakach problemy takie nie występują). Dochodzimy zatem na Kopę. papierosek, gadu gadu i dalej na przełęcz o nazwie od rzeczonego szczytu. Na pewno nie idziemy na Giewont, bo kolejka, bo późno pomału się robi, bośmy zasapani... W ogóle planujemy przyjść na Giewont w innym terminie. Na pewno nie dziś.
Obrazek

Zejście zarządzam za znakami żółtymi przez Wielką Polanę w Dolinie Małej Łąki. Przy aucie meldujemy się koło godz. 17. Po drodze jeszcze dychamy raz dłużej. Zejście zajmuje nam baaaaaaardzo dużo czasu. Apelujemy o wymianę kamieni na Tatrzańskich szlakach na nowe, nie wyślizgane, nie wygłaskane. ;)

Na koniec pada nam ni to grad ni to śnieg... A następnie wylazuje słonko i świeci do końca.


Szybki kurs na Krupówki po serki i powrót do domu. Łechcony po uszach nową płytą Lao Che zapominam o bożym świecie, nie słucham, co tam CB rzecze i w Chochołowie fotomaszina robi nam drogą fotkę... Nie wiem jeszcze jak drogą tylko. :D

Dzień kończymy w domach popijając browar.


Jakby źle nie było dzień uważamy za udany, a siebie za emerytów, którym kopalnia odbiera kondycję i zdrowie. Tak czy owak, ja wszystko zganiał bym na fajki i piwsko ale..... Są argumenty brzmiące lepiej. :)



Pozdrawiam.

Autor:  golanmac [ Wt sie 31, 2010 12:38 am ]
Tytuł: 

Zazdroszczę !

Niestety, nigdy nie byłem na Małołączniaku i raczej nie będę.

Autor:  Rohu [ Wt sie 31, 2010 12:46 am ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
nigdy nie byłem na Małołączniaku i raczej nie będę

Ale niewiele brakowało.
Byłeś za to na Ciemniaku i Kopie Kondrackiej.

Widzę, że się straszny syf w Tatrach zrobił. Ciekawe co będzie wyżej. Mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie ciepły wrzesień i będzie można gdzieś wyjść w letnich warunkach.

Autor:  MateuszEQ [ Wt sie 31, 2010 12:59 am ]
Tytuł: 

Pisząc tę relacyjkę doskonale wiedziałem, jakie komentarze się pojawią. Ojce dziatwę tam targają. "Turyści" w japonkach żółtym od Małej Łąki na Giewont pomykają... Fakt, że nie bywam co raz w Wysokich nie oznacza, że nie można było w spontaniczny sposób napisać kilku słów o Małołączniaku. Czerwone są ładne. Pogoda nie była dla mnie zaskoczeniem, pomimo iż nie jestem Tatrzańskim wyjadaczem z wysokiej półki, bo najczęstsze moje relacje są z Beskidów i tam też najczęściej bywam. Cieszę się jak dziecko każdym dniem, który mogę przeznaczyć na jakiś spacerek, kiedy nie muszę iść robić jak maszyna. To się liczy.


Pozdrawiam.

Autor:  golanmac [ Wt sie 31, 2010 1:14 am ]
Tytuł: 

MateuszEQ napisał(a):
Pisząc tę relacyjkę doskonale wiedziałem, jakie komentarze się pojawią.

Źle odebrałeś moją wypowiedź. Naprawdę Ci zazdroszczę, ponieważ sam nie potrafię znaleźć w sobie dość chęci by wybrać się na górę, której trudności zawierają się w długości podejścia. Kiedyś potrafiłem, ale niestety zrobiłem się strasznie leniwy.
Moim zdaniem, bardzo dobrze że pojawiają się takie relacje, forum turystyki górskiej, z założeni, nie powinno się składać z samych wspinaczek w Wysokich.
Naprawdę fajnie że komuś się chce trochę pomęczyć, zarówno na podejściu, jak i później, pisząc przed monitorem !

Autor:  MateuszEQ [ Wt sie 31, 2010 1:23 am ]
Tytuł: 

Czułem raczej ironię. Ciesze się, że jej nie było. Podbijam zdanie o słuszności pisania relacji z wyjść tych małych i tych dużych.

Pozdrawiam.

Autor:  Burza [ Wt sie 31, 2010 7:44 am ]
Tytuł: 

Kiedy dokladnie byla wycieczka? Wnioskuje, ze w niedziele? Niebieski szlak jest dla podejsciowych masakratorow, mam nadzieje ze nikt mnie nie namowi zeby nim sie wdrapywac :)

Autor:  keff79 [ Wt sie 31, 2010 7:52 am ]
Tytuł: 

Burza napisał(a):
Niebieski szlak jest dla podejsciowych masakratorow, mam nadzieje ze nikt mnie nie namowi zeby nim sie wdrapywac :)


Jak najbardziej namawiam :D

Autor:  Łukasz T [ Wt sie 31, 2010 7:54 am ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
Burza napisał(a):
Niebieski szlak jest dla podejsciowych masakratorow, mam nadzieje ze nikt mnie nie namowi zeby nim sie wdrapywac :)


Jak najbardziej namawiam :D


Ja także :lol:

Autor:  peepe [ Wt sie 31, 2010 8:59 am ]
Tytuł: 

MateuszEQ napisał(a):
Jakby źle nie było dzień uważamy za udany, a siebie za emerytów, którym kopalnia odbiera kondycję i zdrowie

rozumiem że emerytury górnicze, bo tak jakoś młodo emeryci wyglądają ;)

Autor:  keff79 [ Wt sie 31, 2010 9:07 am ]
Tytuł: 

peepe napisał(a):
MateuszEQ napisał(a):
Jakby źle nie było dzień uważamy za udany, a siebie za emerytów, którym kopalnia odbiera kondycję i zdrowie

rozumiem że emerytury górnicze, bo tak jakoś młodo emeryci wyglądają ;)


Ta, no i ciągnie ich do kopalni.

Autor:  Fenomen [ Wt sie 31, 2010 9:10 am ]
Tytuł: 

pamietam, ze ja na Czerwone wchodzilem od Ciemniaka czerwonym i tez dalo nam w kosc - niektorzy sie dziwili, ze wybieram sobie taka trase na pierwszy dzien powaznych wedrowek po Tatrach ;]
ale widoki byly swietne - polecam kazdemu przejscie Czerwonych az do Kasprowego przez Goryczkowe :)

Autor:  MateuszEQ [ Wt sie 31, 2010 10:02 am ]
Tytuł: 

Witam.

Tak, mowa o niebieskim szlaku i oczywiście w niedzielę.

Do emerytur górniczych zostało nam jeszcze po kilkanaście niedziel... palmowych...
Stwierdzenie to miało raczej odwzorować nasze zawrotne tempo i stan kondycji. :)

Pozdrawiam.

Autor:  adhezja [ Wt sie 31, 2010 10:06 am ]
Tytuł: 

Burza napisał(a):
Niebieski szlak jest dla podejsciowych masakratorow, mam nadzieje ze nikt mnie nie namowi zeby nim sie wdrapywac :)


Kobylarzowy jest fajowy ;) i widokowy (jęsli cos widac :P)
fajnie jest poczytać takie relacje, nie czuje sie taka 'nie ogarnięta" górsko jak ostatnimi czasy po lekturze tego działu ;)

ja w zeszłym roku w pierwszy dzien po nocnej podrozy PKP weszlam od Adamicy na Ciemniaj i przelazlam do Kopy no i na dół, takie to lajtowe aż nie jest, tak sobie wskoczyć na Czerwone prosto z nizin. a co ma kolega za buty, co sie tak ślizgały? 8)

Autor:  Rohu [ Wt sie 31, 2010 10:14 am ]
Tytuł: 

Ja też się cieszę z takich relacji.
Zresztą jeszcze nie jestem tak leniwy jak Maciek i w Tatry Zachodnie z chęcią bym czasem wyskoczył. Szkoda tylko, że czasu nie starcza na wszystko co się chce.

Autor:  Auralis [ Wt sie 31, 2010 11:24 am ]
Tytuł: 

Fenomen napisał(a):
polecam kazdemu przejscie Czerwonych az do Kasprowego przez Goryczkowe :)


Fajnie fajnie, tylko po tylu "hopkach" pod Kasprowy już miałem mały kryzys, może z braku prowiantu ale trzeba było chwile posiedzieć i odpocząć ;)

Autor:  Fenomen [ Wt sie 31, 2010 12:03 pm ]
Tytuł: 

przeca ja nie mowie, zeby tam robic sobie jakies testy sprinterskie czy wytrzymalosciowe ;) rekreacyjnie spacerkiem to jest akurat trasa na dlugi letni dzien :)

Autor:  Łukasz T [ Wt sie 31, 2010 12:07 pm ]
Tytuł: 

Fenomen napisał(a):
rekreacyjnie spacerkiem to jest akurat trasa na dlugi letni dzien


Tak jest. Tylko, że należy :wink: jak cywilizowany człek wjechać na Kasprowy i tam rozpocząć spacer.

Autor:  LoveBeer [ Wt sie 31, 2010 12:09 pm ]
Tytuł: 

Fenomen napisał(a):
polecam kazdemu przejscie Czerwonych az do Kasprowego przez Goryczkowe :)


ja polecam natomiast wariant z koscieliskiej na czerwone przez chuda turnie (przed krzesanica przelecz mulowa warta niewatpliwie zobaczenia) i powrot przez przelecz kondracka (po drodze jak nie ma kolejki mozna calkiem przy okazji zaliczyc giewont), mala lake i czarnym przez przyslop z powrotem do koscieliskiej. na kasprowy imho niema sie po co pchac, chyba ze ktos chce kolejka zjechac, ale tak czy siak pozostaje kwestia przemiejszczenia sie kuznice<->koscieliska, a w moim wariancie problem odpada ;)

Autor:  MateuszEQ [ Wt sie 31, 2010 12:42 pm ]
Tytuł: 

Adhezja napisał(a):
a co ma kolega za buty, co sie tak ślizgały?


Kolega? Jakieś LaSportivy. Ja tuptałem w AKU i problemy były zdecydowanie mniejsze.

Pozdrawiam.

Autor:  leppy [ Wt sie 31, 2010 1:33 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Tak jest. Tylko, że należy :wink: jak cywilizowany człek wjechać na Kasprowy i tam rozpocząć spacer.

Oczywiście zimą.

Autor:  Auralis [ Wt sie 31, 2010 1:34 pm ]
Tytuł: 

Fenomen napisał(a):
przeca ja nie mowie, zeby tam robic sobie jakies testy sprinterskie czy wytrzymalosciowe ;) rekreacyjnie spacerkiem to jest akurat trasa na dlugi letni dzien :)

Ano jest, tak na szybko pododawałem i wyszło coś około 1800 m podejść na trasie z Kir do Kuźnic przez Halę Gąsiennicową, lepiej niż Rysy :)

Autor:  Łukasz T [ Wt sie 31, 2010 1:36 pm ]
Tytuł: 

leppy napisał(a):
Łukasz T napisał(a):
Tak jest. Tylko, że należy :wink: jak cywilizowany człek wjechać na Kasprowy i tam rozpocząć spacer.

Oczywiście zimą.


Bezśnieżną.

Autor:  MateuszEQ [ Wt sie 31, 2010 2:22 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Bezśnieżną.


O taką w naszym kraju zdaje się być ciężko w górach. Co innego w miastach......


Pozdrawiam.

Autor:  Łukasz T [ Wt sie 31, 2010 3:40 pm ]
Tytuł: 

MateuszEQ napisał(a):
O taką w naszym kraju zdaje się być ciężko w górach. Co innego w miastach......


Nie zdawałem sobie sprawy, że zimą w górach lezy śnieg. W takim razie będę chodził po mieście.

Autor:  Fenomen [ Wt sie 31, 2010 6:00 pm ]
Tytuł: 

LoveBeer napisał(a):
Fenomen napisał(a):
polecam kazdemu przejscie Czerwonych az do Kasprowego przez Goryczkowe :)


na kasprowy imho niema sie po co pchac, chyba ze ktos chce kolejka zjechac

Kasprowy to element koncowy - mi chodzi o to, zeby sie przejsc Goryczkowymi - bardzo lubie ten odcinek :)


Cytuj:
Kolega? Jakieś LaSportivy. Ja tuptałem w AKU i problemy były zdecydowanie mniejsze.

O, a ja mam LaSportivy i dotychczas nie spotkalem trudnosci przyczepnosciowych, a juz troche po sliskim chodzilem. Chyba ze jakis lepszy model z lepszym vibramem mi sie trafil...

Autor:  Mazio [ Wt sie 31, 2010 6:02 pm ]
Tytuł: 

Tak, mniej Wysokich, wiecej Zachodnich, najwiecej Bielskich. ;)

Autor:  piomic [ Wt sie 31, 2010 6:50 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Tylko Dona trzeba dociążyć workiem cementu, bo inaczej nie nadążymy.

Marnujesz przestrzeń ładunkową, wiesz?

Autor:  don [ Wt sie 31, 2010 7:54 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
ucieknie

Szuje :!:

Autor:  piomic [ Wt sie 31, 2010 9:49 pm ]
Tytuł: 

Szczeżuje, nie szuje.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/