Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://boguszk.website.pl/forum/

Symbol góry idealnej - Matterhorn
http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=10302
Strona 1 z 3

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 7:20 pm ]
Tytuł:  Symbol góry idealnej - Matterhorn

Matterhorn - piękna piramida ale do rzeczy.
Po wejściu na Blanca koledzy zaproponowali wyjazd na piramidę skalną.
Od zawsze mi sie ta góra podobała.
Wiec decyzja była jedna- jadę :D Ustalmy wyjazd na początek września.
3IX2010 wyjazd do Zermatt.
Team: Dominik, Krzysiek, Paweł i ja. Wyjeżdżamy wieczór by po 15h dotrzeć do Tasch. Widoki alpejskie super...

Parkujemy w The Matterhorn Terminal Täsch. Teraz pozostaje tylko się spakować. Co zabrać ile wody, jedzenia jak pogoda będzie. Pytań więcej niż odpowiedzi.
Po 30 min jesteśmy gotowi. Kupujemy bilety na kolejkę do Zermatt.


Obrazek


Widoczki z okna pociągu. Zresztą pociąg wyglądem przypomina nasze IC 1 klasę. Czysto i z szwajcarską dokładnością jeżdżą.
Po 12 minutach jesteśmy w Zermatt wychodzimy przed dworzec i widzimy w końcu Matterhorna.


Obrazek


Idziemy wzdłuż potoku do Winkelmatten. Kupujemy bilet na kolejkę do Schwarzsee paradise.


Obrazek


Obrazek


Wysiadamy idziemy w kierunku zachodnim szerokim grzbietem i gruzowisku kierując się w kierunku ściany Hirli.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Licznymi zakosami kierujemy sie do schroniska Hornli 3260mnpm.
Dochodzimy późnym popołudniem. W końcu widać Matta w całej okazałości no poza wierzchołkiem.


Obrazek


Mieliśmy rozbijać namioty ale nowy pomysł śpimy w schronie. Idziemy się pytać czy są wolne miejsca. Ostatnie wolne cena 40fr za dobę na OeAv tylko 35fr czy aż. Nie ważne grunt żeby się wyspać.
Przepakowujemy się bierzemy tylko co potrzebne.
Z Polski dostaje informacje o pogodzie jest źle mamy tylko 1 dzień na wejście. Pytamy w schronie. Potwierdzają idzie zmiana. Tłumy w schronie tylko ile osób idzie do góry. Dowiemy się rano.
Obiad i do spania.
Pobudka 4.30 wyjście 4.50 wg informacji na drzwiach.
3 w nocy już w schronie szumy ludzie się zbierają. My wstajemy po 4 ubieramy się i gotowi do wyjścia.
Ruszamy , czołówki oświetlają już grań Hornli. Idziemy grzbietem pod ścianę i rozpoczynamy wejście.


Obrazek


Lewo i znowu w lewo do góry poniżej grani. Kierujemy się ponownie w lewo do ściany gdzie przecinamy pierwszy żleb.


Obrazek


Przechodzimy przez niego i kolejny żleb. Wspinamy się do góry jakieś 30m i do grani którą do góry.


Obrazek


Obrazek


Zygzakami do góry.


Obrazek


Obrazek


Stromo do góry przez płytę Moseleya. Schron Solvay 4000mnpm. Od włoskiej strony zaczynają nadciągać chmury. Chwila przerwy.
Następnie przez Górną Płytę Moseleya do grani.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek



Pojawia się problem. Czas. Nie zdążymy wrócić na dół. Chmury coraz to bliżej. Problem i dyskusja co robimy idziemy dalej czy odwrót i powrót bezpiecznie na dół. Myślimy robimy głosowanie i każdy z nas przedstawia swoją wizję. Patrzymy do przewodnika pozostało 350m w pionie tak nie wiele. W końcu decyzja Matterhorn nas pokonał. Wracamy.

Rozpoczynamy zjazdy na linie i mozolne zejście na dół. Kolejne zjazdy i tak dalej coraz to niżej.


Obrazek


Obrazek


W pewnym momencie wierzchołek niknie w chmurach, zrywa się mocniejszy wiatr. Na grani chmury wirują we wszystkie strony.
My coraz to niżej i niżej schodzimy, kamienie się obsypują co chwile z góry co jakiś czas lecą drobne kamienie w żlebach nawet małe lawiny kamienne.
Wierzchołek już cały czas w chmurach.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Zejście coraz to gorsze zaczynamy odczuwać ból w nogach. Nie ma wyjścia musimy zejść jak najniżej. Załamanie pogody przychodzi szybciej niż prognozy mówiły.
W końcu po kilku godz zejścia jesteśmy przy schronie. Decyzja była słuszna o odwrocie.


Obrazek


Pakujemy resztę rzeczy i chcemy zejść jak najniżej. Planujemy dojść do kolejki i tam przenocować.


Obrazek


W schronie prawie pustka bardzo mało osób. Wiele schodzi na dół.
Dochodzimy do 2600mnpm budynek stacji postanawiamy przespać się i rano zejść na dół. W nocy zrywa się huraganowy wiatr. Wieje przez wiele godzin.

Rano zerkam niebo czarne w oddali nad Tasch smuga deszczu.


Obrazek


Prognozy nie pozastawiają złudzeń koniec z wyprawą. Prognoza każdego dnia spadnie 30cm śniegu. Nasze kolejne plany idą w łeb.


Obrazek


Zjeżdżamy do Zermatt. Główna ulica Zermatt tłumy ludzi ogląda witryny. Czekamy na pociąg do Tasch.


Obrazek


Wracamy z jednej strony złość że się nie udało wejść z drugiej radość że zrobiliśmy wycof i nic sie nie stało a góra pochłonęła już 500 osób.

Z Tasch wyjazd do Lucerny zwiedzić miasto i powrót do Polski.
Góra plan jest kolejnego wyjazdu by zdobyć najsłynniejszą górską piramidę świata.

Autor:  golanmac [ Śr wrz 08, 2010 7:25 pm ]
Tytuł: 

Góra marzeń !!! Brawo !!!

Autor:  Burza [ Śr wrz 08, 2010 7:27 pm ]
Tytuł: 

No chłopie :) Kiedy tam wracasz? :)

Autor:  Azyjka [ Śr wrz 08, 2010 7:27 pm ]
Tytuł: 

Ale Góry!!! i śniegu prawie nie było na widoku. ;) Ja też gdzieś chcę! Zazdroszczę! :mrgreen:

Autor:  piomic [ Śr wrz 08, 2010 7:36 pm ]
Tytuł: 

Trzeba się spieszyć, bo ta kupa zmarzniętych kamieni się sypie z roku na rok.

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 7:50 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
bo ta kupa zmarzniętych kamieni się sypie z roku na rok.


Prawda, sypie się i to bardzo :mrgreen:

Autor:  Mazio [ Śr wrz 08, 2010 7:55 pm ]
Tytuł: 

:salut: :brawo:

Szkoda, ze sie nie udalo, ale i tak wielkie brawa. Bedziesz mial gdzie wrocic.

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 7:59 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
Bedziesz mial gdzie wrocic.



:thumright:

Autor:  antyqjon [ Śr wrz 08, 2010 8:01 pm ]
Tytuł: 

This is Mattness :)

Pięknie, gratulacje za próbę.

Autor:  Lukasz_ [ Śr wrz 08, 2010 8:05 pm ]
Tytuł: 

Żebyście słyszeli jaki miał głos przybity że sie nie udało i ze zmęczenia... :wink:
Ale teraz będzie cel na przyszły rok do realizacji :)

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 8:09 pm ]
Tytuł: 

Lukasz_ napisał(a):
słyszeli jaki miał głos przybity że sie nie udało


Ciekawe czy Ty byłbyś szczęśliwy jakbyś się przygotowywał i wszystko idzie oki i 300m przed wierzchołkiem musisz podjąć decyzję o wycofie :(

Autor:  Lukasz_ [ Śr wrz 08, 2010 8:17 pm ]
Tytuł: 

raffi79. napisał(a):
Ciekawe czy Ty byłbyś szczęśliwy jakbyś się przygotowywał i wszystko idzie oki i 300m przed wierzchołkiem musisz podjąć decyzję o wycofie :(


Rozumiem jak najbardziej, wkońcu o tym rozmawialiśmy ;) Teraz tylko żeby rewanż był sukcesem :wink:

Autor:  Auralis [ Śr wrz 08, 2010 8:24 pm ]
Tytuł: 

Ładnie, czekano na info jak tam Rysy w pierwszym wrześniowym śniegu, a tu takie coś :P Świetna góra i jednak na takich zdjęciach wygląda mniej groźnie, gratulacje ;)

Autor:  Luiza [ Śr wrz 08, 2010 8:44 pm ]
Tytuł: 

Gratulacje chłopaki! :)


Przypomniało mi się ...
Cytuj:
30.10.2007
No niestety, nie zdobyliśmy z Dodo Dhaulagiri w tym sezonie. Zabrakło nam "tylko", albo "aż" 100 m wysokości względnej. [...] Zawracanie przed szczytem do łatwych nie należy, ale to była jedyna słuszna decyzja, do której też w jakiś sposób trzeba dorosnąć...

Autor:  Vespa [ Śr wrz 08, 2010 8:50 pm ]
Tytuł: 

Najpiękniejsza góra świata :D
Fajnie że są zdjęcia z drogi. Można sobie jakoś tam wyobrazić jak to wygląda. Zawsze widziałam fotki Matta z dystansu.

Autor:  awake [ Śr wrz 08, 2010 8:52 pm ]
Tytuł: 

teraz apetyt będzie rósł z dnia na dzień. Pięknie

Autor:  leppy [ Śr wrz 08, 2010 8:58 pm ]
Tytuł: 

Gratulacje!

Natomiast mam pytanie. Wiemy, że kondycję masz (macie) zajebistą, wychodziliście mniej więcej równo ze wszystkimi (no, godzinę po pierwszych), więc skąd problem z czasem? Czy jakieś zespoły osiągnęły w ogóle tego dnia wierzchołek? Czy bardziej chodziło o pogodę niż o czas?

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 8:59 pm ]
Tytuł: 

awake napisał(a):
teraz apetyt będzie rósł z dnia na dzień




Oooo tak może coś wykombinuje wcześniej :mrgreen:

Autor:  keff79 [ Śr wrz 08, 2010 9:12 pm ]
Tytuł: 

raffi79 przynajmniej już wiemy skąd ten brak bieżących informacji o warunkach na Rysach.

Wiadomo, piękna góra ale z bliska jakiś taki kamieniołom :wink: :lol:

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 9:20 pm ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
bieżących informacji o warunkach na Rysach.


Nie byłem przez ostatni czas na Rysach.

Obecnie powinien jeszcze być w Alpach ale pogoda jest fatalna.


keff79 napisał(a):
le z bliska jakiś taki kamieniołom


Niektóre skały są ostre jak brzytwa. Najgorsze jest to że nie zwiazane jeden ruch nie potrzebny i lawina murowana.

Autor:  Brajan [ Śr wrz 08, 2010 9:44 pm ]
Tytuł: 

Szkoda że Ci się nie udało wejść ale cóż zrobić. Jak by nie było to i tak Gratulacje. Piękne zdjęcia.

PS Następnym razem jak będziesz chciał iść na Matta to jadę z Tobą :D

Autor:  grubyilysy [ Śr wrz 08, 2010 9:48 pm ]
Tytuł: 

leppy napisał(a):
Gratulacje!

Natomiast mam pytanie. Wiemy, że kondycję masz (macie) zajebistą, wychodziliście mniej więcej równo ze wszystkimi (no, godzinę po pierwszych), więc skąd problem z czasem? Czy jakieś zespoły osiągnęły w ogóle tego dnia wierzchołek? Czy bardziej chodziło o pogodę niż o czas?

Raffi, dokładnie cisną mi się te sama pytania co ma Leppy, czy aby czegoś nie przemilczałeś :-). Zawróciliście około godziny drogi (w "normalnej" sytuacji) od wierzchołka. Tak na marginesie zawróciliście plus minus w tym samym miejscu co ja w mojej ostatniej próbie z 1998go, a dokładnie nieco wyżej, doszliście do liny wzdłuż uskoku kopuły szczytowej?
Ja znam powód mojego wycofu, bardzo kiepski czas (od schronu 8.00 do Ramienia ok. 14:30), ale tak naprawdę fatalne samopoczucie i uzasadniona obawa o ciąg dalszy. Dziś uważam że zrobiłem słusznie, chociaż ten wycof ciągnie się za mną strasznie :-). W "normalnych" zdecydowałbym się na wejście na szczyt i spanie w zejściu w Solvayu, wiem że u was Solvay nie wchodził w grę, ale jest jeszcze dość młoda pora roku i powinnibylibyście dać radę zjechać na dół ze szczytu w trzy, góra cztery godziny. Co więc zadecydowało?

Autor:  PrT [ Śr wrz 08, 2010 9:50 pm ]
Tytuł: 

No cóż... przegrać z Mettem to nie wstyd... Mimo wszystko brawo...
No i gratulacje, że potrafiliście się wycofać w takim momencie bo to zawsze najtrudniejsza decyzja...:)
Powodzenia przy następnej próbie...:)

Autor:  grubyilysy [ Śr wrz 08, 2010 9:53 pm ]
Tytuł: 

Obrazek
Kurczę, znam ten widok :-). Jak się domyślam statyczne zdjęcie nie oddaje tego jak ten pióropusz wariuje, w 1998 miałem go w zasadzie nad głową na wyciągnięcie ręki, jest tak nietypowy i groźnie wyglądający, że strach w niego wchodzić bo wydaje się że cię pożre i nigdy się już z niego nie wyjdzie. :-)

Autor:  Hathor [ Śr wrz 08, 2010 9:55 pm ]
Tytuł: 

Pięknie...

Góra marzeń

Autor:  piomic [ Śr wrz 08, 2010 10:06 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Co więc zadecydowało?

Nie wiem, nie byłem tam i zapewne nie będę ale nasuwa mi się inne pytanie. Skoro Raffi z jego kondycją zaliczył wycof ile trzeba mieć pałera, żeby dać radę?
Wiem, że to nie ośmiotysięcznik ale wysokość potrafi dać w dupę dużo niżej.
Czasem to nie jest ten dzień i beleco robione nie pierwszy raz sprawia problem, kilka metrów powietrza łamie psychę, innym razem skała puszcza aż miło a wyciągi pękają same.

Autor:  raffi79. [ Śr wrz 08, 2010 10:16 pm ]
Tytuł: 

Odpowiadam na pytania:

O godz. 9.30 byliśmy przy Solvau i ruszyliśmy do góry. Byliśmy poniżej kopuły. 95% osób szło z przewodnikami. My czuliśmy sie dobrze zmęczenie było jak zwykle takie same. Na kondycje nie narzekamy. Baliśmy się załamania pogody. Które widzieliśmy że postępowało od włoskiej strony.
Mieliśmy tylko 1 dzień na wejście i zejście. Jakby co się działo musimy polegać na sobie. Na grani był wyścig kto wejdzie na szczyt, zaczęło sie robić nie przyjemnie. Jeśli było by wiadomo że pogoda będzie stabilna idziemy do góry nocujemy w Solvay i schodzimy na dół.
Głównym czynnikiem był czas że nie zdążymy wrócić na dół.
Dla nas tez była to ciężka decyzja.

Autor:  grubyilysy [ Śr wrz 08, 2010 10:18 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
grubyilysy napisał(a):
Co więc zadecydowało?

...

To jeszcze dopełnię obrazu - u mnie gwoździem do trumny był konflikt w zespole :D.

Autor:  piomic [ Śr wrz 08, 2010 10:26 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
u mnie gwoździem do trumny był konflikt w zespole
Hmm...

raffi79. napisał(a):
robimy głosowanie

Autor:  staszek [ Śr wrz 08, 2010 10:29 pm ]
Tytuł: 

raffi79. napisał(a):
Głównym czynnikiem był czas że nie zdążymy wrócić na dół.

Tak wygląda początek zjazdów spod Solvaya w załamaniu pogody :

Obrazek

Sierpień 2006, Staszek z Ludkiem i Kiciorem ( na zdjęciu ) podczas 1 próby wejścia na Matta.
9 godzin zjazdów w padającym śniegu do schroniska Horli.

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/