Zawsze zastanawiałem się ile jestem w stanie przejść, pomysł na grań zachodnich sprawił że postanowiłem najpierw to sprawdzić startując w Pieszym Maratonie na Orientację czyli organizowanym ósmy raz Kieracie. Nigdy nie przeszedłem więcej jak 40km ,bo nie było takiej potrzeby czy motywacji. Do startu specjalnie się nie przygotowywałem, czasem tylko do pracy szedłem 4km rano. W piątek po 12 w Limanowej odbieram numer startowy i mapę z zaznaczonymi 13 punktami kontrolnymi. Patrząc na to od razu odechciewa się wszystkiego. Obieram jednak taktykę by skupić się tylko na najbliższych 2-3 punktach by oszukać trochę głowę. O 18 start z rynku w Limanowej sporo osób zaczyna biec, mnie się też to udziela i zaczynam marsz szybkim tempem. Omijam żółtym szlakiem Miejską Górę z krzyżem. Sałasz Zachodni zostawiam po prawej i leśną ścieżką przecinam do czarnego szlaku ,pierwszy punkt kontrolny to cmentarz z I WŚ(7km i 430m przewyższenia od startu). Tam czuje moc, robie jedno zdjęcie ,wpisują mnie na listę i dalej szybkim krokiem czarnym szlakiem schodzę do Laskowej. Kolejny PK to „Pasierbiecka Góra” . W centrum miasteczka odbijam w stronę wyciągów narciarskich aby trasą zjazdową dojść do szlaku i Kamionnej. Teraz znakami do drugiego PK(17km ,880m)Zaczyna się ściemniać ,na rozkładzie dalej jest „Diabelski Kamień” w okolicach Starego Rybia. Tu trzymam się niebieskiego szlaku, który jednak w ciemności gubię i trochę na czuja trochę fuksem schodzę do wsi Rupników. Tu trochę oddechu bo asfaltem do Nowego Rybia, potem ścieżką rowerową przez Szyk w okolice PK3. Tu schowali go tak, że dobre 30 min krążę po ciemnym lesie szukając sędziów. Wreszcie jest (27km 1030m). Następny na rozkładzie PK4 to Restauracja Marysieńka w Szczyrzycu. Tu jest luz bo byłem tam kiedyś z polecenia Manka gdyż mają dobre piwo. Dojście do tego punktu to asfalt ,po drodze wioski Dębina i Kamieniec. Końcówka zielonym szlakiem. Punkt 4 (35km ,1150m) Tu byłem 40 minut po północy i pierwsza 15 minutowa przerwa, smarowanie stóp i uzupełnienie wody. Żeby wrócić do swego tempa ,musiałem pomęczyć się 15 minut. Kolejny PK to „Podłopień –most kolejowy” Tu niepotrzebnie zasugerowałem się pomysłem na przejście do tego odcinka innych zawodników, potem było za późno by wrócić w lepszy wariant. Tak więc ze Szczyrzyca poszedłem do Dobrej, po drodze musiałem użyć kijków bo kilka razy jakieś psy miały ochotę na bliższe zapoznanie. W Dobrej po jakiś 2km odbijam w domostwa by dojść do torów kolejowych i potem bez problemu odnajduję PK5 (45km, 1400m) Teraz wracam tą samą droga by odbić zielonym szlakiem w stronę Łopienia ,gdzie na Polanie Myconiówka mieści się następnym PK. Mozolnie podejście pod górę ,daje jednak ulgę bo pracują inne mięśnie. Międzyczasie wstaje słonce. Na polanie kolejne smarowanie nóg ,które wyglądają już coraz gorzej. PK6 ( 50km, 1900m) a to dopiero połowa drogi maratonu. Punkt 7 to szkoła podstawowa nr4 w Słopnicach. Dochodzę do przełeczy Rydza Śmigłego ,mimo ze chciałem skrócić jakąś ścieżką. Trochę asfaltu i mokrą polną drogą pod górę przez pola nawet szybko dochodzę do PK7 (56km ,1930m) Jest 7:20 i słońce zaczyna grzać. Siadam zdejmuję buty i po 20 minutach wiem, że na całość nie pozwolą stopy i obolałe kolana. Do tego kolejne 2 punkty prowadzą po terenie ,gdzie trzeba korzystać z leśnych dróg i kompasu, a na to nie mam już zwyczajnie sił i ochoty. Słońce robi swoje i poddaje się w tym miejscu. Po zgłoszeniu rezygnacji, odpoczywam jeszcze i postanawiam że dojdę chociażj do Limanowej z tego punktu a nie będę się wygłupiał busem. Przynajmniej zrobię pentlę ,kończąc ją swoim wariantem. Tak przez Szopienice szlacheckie dokładając już po rezygnacji około 13 km dochodzę do mety. W sumie oficjalnie przeszedłem 56km w 12,5h . Jednak jeśli bym miał gpsa to spokojnie przez te błedy w nawigacji mogę na okrągło liczyć że było to 60km plus te dodatkowe po rezygnacji co daje lekko ponad 70km. Jest to mój najlepszy wynik w życiu i mimo nie dosytu z powodu nie ukończenia maratonu , cieszę się bo wiem że więcej na ta chwilę bym nie dał rady. Zapłaciłem też tzw. frycowe bo popełniłem kilka błędów ,których na pewno jak kiedyś znowu wystartuję nie popełnię.
Na dole kilka fotek głownie z początku jak jeszcze mi się chciało.
Zwycięzca na metę wpadł lekko po 6 rano…. To chyba robot jakiś.
przed startem Limanowa
w drodze do PK1
PK1 tu jeszcze zadowolony
między PK1 a PK2
PK4 SZCZYRZYC
mapa maratonu
