Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://boguszk.website.pl/forum/

Ostro było...
http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=15053
Strona 1 z 2

Autor:  Madness [ Pn maja 27, 2013 5:00 pm ]
Tytuł:  Ostro było...

Ostry Szczyt (Ostrý štít; 2360 m n.p.m.)

Obrazek
źródło: http://www.tatry.nfo.sk/

Ostry Szczyt odegrał bardzo ważną, wręcz przełomową rolę w historii taternictwa. Przez wiele lat uważany był za „nieosiągalny nawet dla najlepszego wspinacza”, a próby jego zdobycia stanowiły najpoważniejsze taternickie wyzwanie. Gdy końcem lata 1902 r. Karol Englisch obwieścił światu, że „Śpiczasty wzięty” dokonał się pierwszy przełom – to, co wydawało się nieosiągalne, stało się możliwe. Ostry stracił tym samym miano góry niedostępnej, ale zyskał nowe, nie mniej honorne – najtrudniejszy szczyt w Tatrach. W następnych latach dokonał się kolejny przełom – padła południowa ściana Ostrego, a powstała na niej droga stanowiła ówczesny rekord trudności (Haberlein IV).

Od czasów pionierskiego wejścia na Ostry wiele się jednak zmieniło. Dziś drogi na jego południowej ścianie nie należą już do najtrudniejszych w Tatrach, ale są tak samo piękne jak dawniej i oferują wspaniałą wspinaczkę w ciepłym granicie. Sam Ostry zaś, przez wielu nadal uważany jest za jeden z najładniejszych szczytów w Tatrach.
Mnie Ostry przyciągał jednak nie tylko swoim pięknym, oryginalnym kształtem i ciekawymi drogami, w tym polecaną przez wiele osób drogą Motyki, ale także, a może przede wszystkim swą barwną historią, zwłaszcza tą związaną z pierwszym wejściem, bo czy Englisch tak naprawdę jako pierwszy stanął na Ostrym Szczycie?

Pomysł zmierzenia się z Ostrym nie był nowy – myślałem o tym już dużo wcześniej, jednak jakoś tak nigdy się nie składało, by go wcielić w życie. Na szczęście w końcu pojawiła się szansa…
Standardowo po północy wyruszam do Krakowa, skąd zabieram Marcina, oraz drugi zespół, który tworzą Olga i Sebastian. Wszyscy razem „grzejemy” do naszych południowych sąsiadów.
Po dotarciu na parking w Starym Smokowcu, rozdzielamy się, życząc sobie wzajemnie powodzenia. Od tej chwili działamy w dwóch niezależnych zespołach.

Wraz z Marcinem udajemy się w kierunku Zbójnickiej chaty. Już na samą myśl, że trzeba zrobić niemal 1000 m przewyższenia nie dochodząc nawet pod ścianę trochę się nam odechciewa, ale w końcu sami tego chcieliśmy, więc nie narzekamy (za bardzo). Droga trochę się dłuży, ale w miarę sprawnie dochodzimy do charakterystycznego miejsca przy drewnianym mostku, gdzie mamy do wyboru dwa warianty dalszego podejścia. Możemy iść skrótem po niezbyt zachęcająco wyglądających trawkach i ośnieżonych jeszcze zboczach lub kontynuować naokoło - komfortowym szlakiem. Wybieramy tą drugą opcję i skarżąc się od czasu do czasu na swoją formę docieramy do schroniska, skąd kierujemy się dalej pod południową ścianę naszego dzisiejszego celu. Specjalnie się nam nie spieszy – nie ma dziś z nami naszego kolegi, znanego w niektórych kręgach jako „zapierdalacz”, toteż możemy sobie na to pozwolić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Taka lampa towarzyszyła nam do samego wieczora

Panoramka

Pod ścianę docieramy po nieco ponad 4h marszu. Ku naszemu zaskoczeniu jesteśmy zupełnie sami. Z daleka widzimy tylko jeden zespół zmierzający w naszym kierunku. Aż dziw bierze, że przy tak pięknej pogodzie nikt więcej nie działa w tym rejonie, no ale jakoś specjalnie nie narzekamy z tego powodu.

Obrazek
Ostry już czeka…

Obrazek
…więc czas się zbierać

Wykorzystując dogodne miejsce jemy drugie śniadanko. Zagryzając przeterminowaną czekoladą Marcina, zakładamy graty i szykujemy się do drogi. Już na wstępie jest ciekawie, ponieważ, by dostać się na miejsce startu „Motyki” musimy przejść niewielkie pole śnieżne, które kończy się metrową szczeliną przy ścianie. Idę więc w trekach do wspomnianej szczeliny, tam montuję „pancerny stan z jednego hexa” i zmieniam butki. Wygląda to trochę jak w cyrku, ale w końcu się udaje – możemy zaczynać.

Obrazek
fot. Marcin /Kombinacja alpejska, czyli zmiana obuwia/

Pierwszy wyciąg to bardzo ładne wspinanie po nagrzanych od słońca granitowych płytach. Kończę go na dość wygodnej półeczce, nieco poniżej przewieszki i zaczynam ściągać partnera, który najpierw musi wykonać te same ewolucje, by założyć baletki. Marcin szybko dociera do stanowiska i zaczyna się mała rozkmina pt.: „jak tu obejść tę przewieszkę”. Postanawia iść po skosie w prawo, jednak szybko zaczyna mu coś nie grać. Przyglądając się temu, co się dzieje, dostrzegam jakiś hak, który moim zdaniem znajduje się już na sąsiedniej drodze toteż sugeruję Marcinowu, by zawrócił i zaczął jednak centralnie do góry. Tak też robi – sprytnie przewija się przez przewieszkę, zakłada powyżej stan i mnie ściąga. Idę śladem partnera. Mam komfort asekuracji górnej, a w takich sytuacjach dużo to daje, więc szybko pokonuję tę czujną przewiechę, jednak, gdy dochodzę do stanu, wspólnie stwierdzamy, że było grubo i, że wcale nie wyglądało to na czwórkowe trudności.

Kolejny wyciąg prowadzi prosto w górę ku wielkim przewiechom. Trudności są tu nieznaczne. W ten sposób dostajemy się w miejsce uznane za kluczowe, jednak, gdy je już pokonaliśmy, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że w porównaniu do wcześniejszej przewieszki, to jest banalne – co prawda dość mocno eksponowane, ale z użytecznymi klamami i wygodnymi stopniami.
Dalsze wyciągi są znacznie łatwiejsze, jednak słońce już nam tak dogrzało, że wspinaczka robi się coraz bardziej leniwa i wszystko zaczyna się dłużyć.

Obrazek
fot. Marcin

Obrazek
fot. Marcin

W końcu meldujemy się na szczycie Ostrego. Cieszymy się widokami i jesteśmy zadowoleni, że bez większych problemów udało się tu dostać, choć chyba najbardziej cieszy nas fakt, że nareszcie możemy zrzucić ciążące plecaki, cały ten szpej i spokojnie posiedzieć zajadając kanapki. Następnie odnajdujemy książkę szczytową składającą się z jednej kartki A4 z aż dwoma wpisami – w tym jednym Pawła i ekipy. Wpisujemy się i my, zaczynając myśleć co dalej. Początkowy plan zakładał powrót granią do Białej Ławki, jednak jesteśmy już tak zmęczeni tym prażącym słońcem i ogólnym niewyspaniem, że postanawiamy zjeżdżać. W końcu grań ta nie jest wcale krótka, a i do najłatwiejszych również nie należy. Inna sprawa, że nasz zaprzyjaźniony zespół już się dopytuje gdzie jesteśmy, więc najwyższy czas żeby wracać.

Obrazek
fot. Marcin /a na szczycie…/

Obrazek
fot. Marcin /…prawie jak na rybach/

By dostać się do pierwszego stanowiska zjazdowego pokonujemy jakieś 20 m eksponowanej grani. Tam zaczynamy serię zjazdów. Pierwsze dwa są niemal w jednej linii, natomiast żeby dostać się do trzeciego musimy przetrawersować kilkanaście metrów w kierunku Białej Ławki. Stamtąd jeszcze 4 zjazdy i „łapiemy” podstawę ściany. [Stanowiska zjazdowe nie budzą zastrzeżeń, a sama linia zjazdów jest dobrze zorganizowana, toteż prawdopodobieństwo zaklinowania liny jest raczej nikłe.]

Będąc już pod ścianą zwijamy wszystkie graty do worów, włączamy autopilota i zaczynamy drogę powrotną na parking. W tą stronę powinno pójść znacznie szybciej, ale niestety… Po niespełna 100 m łatwego zejścia coś mi strzela w kolanie. Tu zaczyna się mój mały dramat, gdyż od tej chwili każdy kolejny krok sprawia mi duży ból, a do pokonania jeszcze szmat drogi. Jestem strasznie wkurzony. Kuśtykam w żółwim tempie, przeklinając to cholerne kolano. Ciągle powtarzam sobie, że już niedaleko i, że dam radę, ale droga powrotna wydaje się nie mieć końca. Po wykrzyczeniu już chyba wszystkich przekleństw, które znam, w końcu dochodzimy do Hrebienoka. Od dawna jest już ciemno. Teraz już „tylko” ostatni odcinek, który ciśniemy asfaltem, bo to zawsze trochę lepiej dla mojej nogi. Znowu się strasznie dłuży, ale przynajmniej idzie się lepiej i szybciej. Około 22 nareszcie dochodzę do parkingu. Widząc auto ucieszyłem się chyba bardziej niż po zdobyciu Ostrego. Odnajduję jeszcze za wycieraczką karteczkę od Kilerusa (również Was pozdrawiam ciule!) i wszyscy w komplecie wracamy do domów.

Równo rok temu, akcja „od auta do auta” rozpoczynająca sezon letni w Tatrach trwała okrągłe 24h, teraz „jedyne” 17h. Jest progres!!

Więcej zdjęć na stronie: Ostry Szczyt

Autor:  Luiza [ Pn maja 27, 2013 5:07 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Gratki!
Lekko się czyta, jak zawsze :)
Moje już ulubione zdjęcie, to trzecie.

Madness napisał(a):
Równo rok temu, akcja „od auta do auta” rozpoczynająca sezon letni w Tatrach trwała okrągłe 24h, teraz „jedyne” 17h. Jest progres!!

Słaba jestem z matematyki, może mi ktoś obliczyć, ile taka rozpoczynająca sezon, będzie trwała za rok? :lol: ;)

Autor:  raffi79. [ Pn maja 27, 2013 5:24 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Gratulacje!
Piękne zdjęcia :)

Autor:  kilerus [ Pn maja 27, 2013 5:33 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

6 zjazdów?
My z Maćkiem mieliśmy 7 ale na 30m liny.

Zamotałem się, ale nie 4, a 3 na pewno + 2 trawersy.

Graty fajna droga.

Autor:  matragona [ Pn maja 27, 2013 5:33 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Madness napisał(a):
Specjalnie się nam nie spieszy – nie ma dziś z nami naszego kolegi, znanego w niektórych kręgach jako „zapierdalacz”, toteż możemy sobie na to pozwolić.

Ha,ha :mrgreen:
Fajne fotki! a Marcin w bardzo twarzowym kapeloniku :wink:

Autor:  Zombi [ Pn maja 27, 2013 5:52 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Ostro, że bolą oczu. Świetne zdjęcia! Wyprawa również, widać, że MA powędrowała w godne ręce! :D A to dopiero początek sezonu... :D

Autor:  TataFilipa [ Pn maja 27, 2013 5:59 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Przepięknie. Przewieszki nawet na zdjęciach robią wrażenie.

Autor:  Madness [ Pn maja 27, 2013 6:02 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Dzięki!

kilerus napisał(a):
6 zjazdów?
My z Maćkiem mieliśmy 7 ale na 30m liny.


Obrazek

Nam się zgadzało wszystko z tym schematem. Trawers tak jak jest to pokazane zrobiliśmy jeden, z tym, że z 4 stanu jechaliśmy po skosie, więc może tu Wam wyszedł jeszcze jeden trawers.
Liny mieliśmy na tyle, że mogliśmy co prawda 2 i 4 stan pominąć, ale jakoś tak bałem się, by przypadkiem lina nie zaklinowała się przy ściąganiu.

Z tą 30-tką to montowaliście po drodze coś sami? Np. ostatni zjazd wg, tego schematu ma 20m - my dojechaliśmy do węzła (na 60m linie) i jeszcze ze 3m musieliśmy zejść do gleby.

Autor:  Bańdzioch [ Pn maja 27, 2013 6:05 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Zombi napisał(a):
Wyprawa również, widać, że MA powędrowała w godne ręce!


W tym roku zapowiada się ostra rywalizacja, gratuluję pięknej drogi, a zdjęcia genialne jak zawsze ;)

Autor:  kaarcia84 [ Pn maja 27, 2013 6:12 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Ehh, jak zawsze URZEKAJĄCO ;)

Gratki :D

Autor:  kilerus [ Pn maja 27, 2013 6:15 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

My mielismy podwójną 30m.

Autor:  Mazio [ Pn maja 27, 2013 6:16 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Wrrr, grrr, prrr...

Madness, te Twoje czerwone linie na skałach śnią mi się po nocach i wyglądają jak koniec świata w gospodarce. Nieodmiennie też zadaję sobie pytanie, bo wiem że zdjęcia nie oddają tak wielu aspektów, gdzie leży moja granica? Pewnie tego nie sprawdzę, ale mogę przynajmniej popatrzeć. Niestety nie umiałem rozwiązać rebusu, czy chodziło o "bezgłowy manekin wywrócił choinkę i ucieka wraz z ogrodowym krasnalem"?

Autor:  Mroczny [ Pn maja 27, 2013 6:18 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

No klasa ! Piękna droga mistrza Motyki i jedna z tych w czubie mojego kajetu do zrobienia ;-) Fotograficznie do tego jak zawsze wysoki poziom.
Brawo! :D

Autor:  Madness [ Pn maja 27, 2013 6:36 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Dzięki, droga rzeczywiście bardzo ładna i godna polecenia.

kilerus napisał(a):
My mielismy podwójną 30m

To by wiele wyjaśniało ;)

Mazio napisał(a):
Madness, te Twoje czerwone linie na skałach śnią mi się po nocach

Muszę sprostować - niestety to nie moje linie, ale w tym konkretnym przypadku w sumie też na "M" ;) Tak, czy owak mam nadzieję, że nie śnią Ci się koszmary :)

Autor:  Mroczny [ Pn maja 27, 2013 7:15 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Apropo przejść historycznych jeszcze, Haberlein często aktualnie jest chodzony?

Autor:  zolffik [ Pn maja 27, 2013 8:07 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Fajnie. Już się nie mogę doczekać pierwszego tatrzańskiego wspinu w tym roku. Czekam zwłaszcza na drogę o tej samej nazwie lecz na ścianie obok :wink:

Autor:  zephyr [ Pn maja 27, 2013 9:02 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

jak zwykle relacja na wysokim poziomie a o zdjęciach to już pisać nie muszę :P. Piękny szczyt i kultowa droga. Ostry ostatnimi czasy dość popularny na forum :wink:

Autor:  grubyilysy [ Pn maja 27, 2013 10:21 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Mroczny napisał(a):
Apropo przejść historycznych jeszcze, Haberlein często aktualnie jest chodzony?

Nie wiem czy często, ale bywa chodzony, mój ś.p. partner M.Ciepichał swego czasu Haberleina przeżywcował. Uchodzi za jedną z mocniejszych czwórek w Tatrach (a na pewno jest pierwszą), jeszcze kilka lat temu słyszałem, że powinno się na Haberleina zabrać młotek i haki, i raczej się to jednak nie zmieniło.

Autor:  Krabul [ Wt maja 28, 2013 7:39 am ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Madness napisał(a):
Pod ścianę docieramy po nieco ponad 4h marszu.
Gdyby Michał był z Wami, to nie było by możliwe...
Madness napisał(a):
prawie jak na rybach
Kapelutek rządzi!
Luiza napisał(a):
Madness napisał(a):
Równo rok temu, akcja „od auta do auta” rozpoczynająca sezon letni w Tatrach trwała okrągłe 24h, teraz „jedyne” 17h. Jest progres!!

Słaba jestem z matematyki, może mi ktoś obliczyć, ile taka rozpoczynająca sezon, będzie trwała za rok? :lol: ;)
Zależy czy będziemy mieli do czynienia z ciągiem arytmetycznym czy geometrycznym (czy jakoś tak)

Gratulacje - akcja, zdjęcia i relacja na wielki +

Autor:  kefir [ Wt maja 28, 2013 11:43 am ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Ostry w takim berecie przejdzie do historii taternictwa, GRATY oczywiście!

Autor:  stan-61 [ Wt maja 28, 2013 11:49 am ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Piękne foty, ładna droga - brawo! Góra jest w ścisłej czołówce na mojej liście.

Autor:  prof.Kiełbasa [ Wt maja 28, 2013 11:56 am ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Najpierw wszyscy walili konia a teraz zaczyna się ostra jazda na forum :wink:
Kapelutek ma swój styl 8)

Autor:  m__s [ Wt maja 28, 2013 12:46 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Fajna droga! Tylko kolana szkoda :(

Autor:  Explorer [ Wt maja 28, 2013 4:28 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Dzięki Madness za tą niekończącą się opowieść! hehe
:)

A tak poważnie, to fajna akcja wyszła.
Co do drogi to pierwszy wyciąg jest na prawdę godny polecenia: równe, czwórkowe wspinanie w litej skale.
Później jeszcze kilka miejsca fajnych, a tak to wiadomo... ale generalnie droga na duży plus.
Tylko coś mocne to cztery było...

Autor:  Madness [ Wt maja 28, 2013 8:20 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Explorer - szaczun dla Ciebie, że wytrzymałeś to moje tempo na powrocie :bowdown:
Dzięki :salut:

Autor:  kilerus [ Wt maja 28, 2013 8:22 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

A jak teraz z tą nogą? Lepiej?

Autor:  Madness [ Wt maja 28, 2013 8:32 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Wiesz co, to jest dla mnie zagadka - teraz to już na drugi dzień było dobrze, a po dwóch dniach było już świetnie - jak gdyby nigdy nic.

Miałem już tak wcześniej jak wracałem z Tatr jakoś w marcu. Też mnie tak chwyciło. Wystraszyłem się i poszedłem do lekarza to mi powiedział, że więzadło krzyżowe przeciążone i trzeba trochę sobie dać na wstrzymanie. Wziął stówkę i sprawa się skończyła, czyli w sumie nie dowiedziałem się niczego czego nie mógłbym się domyśleć. Oszczędzałem się od tego czasu. Po wycieczkach rowerowych 70-90 km też nic się kolano nie odzywało. Teraz na prostej drodze mi się odezwało (nie to że jakoś źle stanąłem czy coś w tym stylu).
Generalnie to się martwię, bo nie takie wyrypy się przerabiało i nigdy nic się nie działo.

Autor:  kilerus [ Wt maja 28, 2013 9:37 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

No tak, najgorzej, jak nic nie wiadomo... :?

Autor:  Kasia86 [ Wt maja 28, 2013 10:26 pm ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Madness napisał(a):
Po wycieczkach rowerowych 70-90 km też nic się kolano nie odzywało.

Bo od roweru więzadła się nie męczą (jeśli się jeździ po płaskim). Jak miałam naderwane parę lat tamu boczne to już tydzień po zdjęciu gipsu jeździłam na rowerze 8)

Madness napisał(a):
Teraz na prostej drodze mi się odezwało (nie to że jakoś źle stanąłem czy coś w tym stylu).
Generalnie to się martwię, bo nie takie wyrypy się przerabiało i nigdy nic się nie działo.

Znaczy, że jednak coś miałeś zepsute :mrgreen:
Powinieneś zrobić usg kolana, albo jeszce lepiej rezonans.

Autor:  Explorer [ Śr maja 29, 2013 6:48 am ]
Tytuł:  Re: Ostro było...

Madness napisał(a):
szaczun dla Ciebie, że wytrzymałeś to moje tempo na powrocie


Miałem podobne jazdy z kolanem, więc wiem co i jak ;)

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/