Dopiero po powrocie uświadomiłem sobie, że słynna reklama Hotelu Elements była kręcona właśnie w tym mieście.
https://youtu.be/s6TeTJ2RoXsDługi weekend z okazji Święta Niepodległości jak często gęsto postanawiamy spędzić w górach. Rezerwacja noclegu w Świeradowie-Zdroju patrząc na mapy pogodowe okazała się strzałem w 10!
Wyjazd miał być rano, ale bez zrywania się z łóżka co zaowocowała odsypianiem zaległych godzin i ruszyliśmy dopiero przed 10:00. Autostrada w remoncie, gdzieś po drodze jakaś stłuczka, czyli klasyczny długi weekend na polskich drogach. W podgórskich miejscowościach w Sudetach jeszcze widać ślady po tegorocznej powodzi, część dróg pozamykana, połamane drzewa, worki z piaskiem przy ciekach wodnych.
Szczęśliwie dotarliśmy do celu po 15 i jeszcze przed zameldowaniem się postanawiamy wykorzystać czas na spacer w chmurach. Wieża imienia Luke’a Skywalkera czyli „Sky Walk”. Jest to najwyższa wieża widokowa w Polsce, taras widokowy znajduje się na wysokości 62 metrów, jeżeli ktoś chce żeby mu mocniej zabiło serce to dodatkowo na najwyższym piętrze są platformy z przeszkloną podłogą i siatką, a w drodze na samą górę można wybrać opcje klasyczną czyli po wijącej się drewnianej kładce, lub tunelach sieciowych. Jeżeli chodzi o powrót w dół również do dyspozycji są różne opcje – powrót kładką, lub zjazd w toboganie 105 metrową zjeżdżalnią z prędkością maksymalną 25km/h… Dwa razy wychodziliśmy i zjeżdżaliśmy. Widoki na prawdę ładne, widać min. cały Świeradów Zdrój i schronisko na Stogu Izerskim.
Sky Walk, czyli wieża im. Luke’a Skywalkera
Szklana podłooogaaa! jak to śpiewał Lombard
Jak ktoś nie chce kładką można tunelami
Taras widokowy
Wpadliśmy w sieć
Świeradów-Zdrój
Góry Izerskie z wieży Sky Walk
Meldujemy się w pokoju, kolacja i regeneracja bo jutro więcej łazimy.
W niedzielę po lekkim śniadaniu, wyspani, podjeżdżamy w kilka minut na parking i możemy zwiedzać najdalsze zakątki Sudetów. Najpierw podchodzimy na Młynicę z wieżą widokową. Dosłownie 5 minut od parkingu. A właśnie! na górze, właśnie w okolicach Młynicy są duże i darmowe parkingi, niżej są płatne, są naganiacze pokazujący, że mają jeszcze miejsca, ale raczej nie ma sensu dopłacać za dodatkowe podejście asfaltem.
Wieża na Młynicy
Wieża na Młynicy kształtem przypomina mi jedyny 7* hotel na świecie. Widoki były na prawdę rewelacyjny, czyste niebo, dobra przejrzystość powietrza, pełna panorama od dymiącej Bogatyni przez zamki na Dolnym Śląsku po Góry Izerskie.
W stronę Mirska
Spojrzenie na Czerniawską Kopę
Schodzimy zielonym do Czerniawy Zdrój, następnie podchodzimy czarnym na Czerniawską Kopę, ale żebyście nie myśleli, że jest to nudna trasa przez las, to wspomnę o kilku atrakcjach po drodze – były huśtawki z widokiem na góry (nie pamiętam kiedy ostatni raz się huśtałem), były rzeźby Salamander w stylu Wrocławskich Krasnali i Smoków Krakowskich, jakieś zdrowe wody (których akurat nie było), leżaki, hamaki, ogólnie miejsce na relaksacyjne spacery.
Salamandry znaleźliśmy dwie
Wieża na Czerniawskiej Kopie
Widoki w dalszym ciągu takie, że nie chce się iść dalej i spokojnie można tutaj spędzić więcej czasu w taką pogodę więc rozkładamy się z drugim śniadaniem.
Energia się przydała bo teraz największe podejście dzisiejszego dnia i Góry Izerskie pokazały, że zasłużyły na tytuł górski nie bez powodu bo było dobre 2 kilometry stromego podchodzenia miejscami po błocie, a od ok 1000 m n.p.m. również po lodzie do grzbietu, skąd już wygodną ścieżką w tłumie turystów, a nie kameralnie jak do tej pory mogliśmy wejść najpierw na wieżę na Smrku, a później pójść na obiad do schroniska na Stogu Izerskim.
Podejście na grzbiet
Widok z wieży w stronę schroniska
W oddali majaczy Jested – tam będziemy jutro
Karkonosze
Idziemy do schroniska, ludzi jak mrówek, pokaz mody na szlaku i kolejka do bufetu. Ale samo schronisko, jedzenie i widoki OK.
Schronisko na Stogu Izerskim
Zejście zielonym i przypadkowe odbicie do Punktu Antygrawitacyjnego. Nie wiem o co w tym chodzi.
11 Listopada po wymeldowaniu się jedziemy do Liberca skąd będziemy atakowali Jested. Pogoda już nie jest taka łaskawa, spadła temperatura, przyszły chmury i mży. Zanim udamy się do Czech robimy jeszcze spacer po Świeradowie zahaczając o kawiarnię i muzeum w którym zaopatrujemy się w kamienie i rozgrywamy mega partię szachów.
Świeradów-Zdrój 11 Listopada
Zabudowania na Starym Mieście
Muzeum Zdrojowe
Świeradów-Zdrój
Parkujemy na Parkoviste Vyprez, piszą, że parkowanie jest płatne, chyba, że nie ma pogody to wtedy jest darmowe, tylko żeby nie robić driftów. Czeska logika. Podchodzimy czerwonym, cały czas las, oprócz nas była tylko trójka turystów z Polski którzy nie wiedzieli gdzie mają iść. Praktycznie pod sam szczyt nie było widoków za to przynajmniej się przejaśniło, a po wyjściu na szczyt okazało się, że jesteśmy w niebie… weszliśmy między dwie warstwy chmur i mieliśmy widoki jakie jeszcze nigdy się nie trafiły. Z jednej strony bezkres, z drugiej Sudety z dominującymi Karkonoszami. Sam szczyt też jest super ze względu na charakterystyczny budynek hotelu który wygląda kosmicznie, a całości dopełnia rzeźba marsjańskiego dziecka pod skałami. Jak na ogół jestem przeciwny budynkom w górach tak w tym wypadku mogę zrobić wyjątek.
Hotel na Jestedzie
Pocieszamy marsjańskie dziecko
Świętujemy
Podziwiamy
Niebo
Karkonosze
Droga którą przyszliśmy
W stronę Czarnego Kopca
Restauracja i hotel w środku
Cały budynek obeszliśmy dookoła, myśleliśmy, że zamknięte bo tak cicho, na szczęście hotel i restauracja działają normalnie, po prostu Czesi mają normalny, pracujący poniedziałek więc było względnie pusto. Wnętrze też utrzymane w kosmicznym stylu, jedzenie nie najtańsze, ale w takim miejscu jakby było 3 razy droższe to też byłoby zrozumiałe, no i przeszklenia w restauracji. Siedzieliśmy przy samym oknie i w którą stronę byśmy nie patrzyli to było po prostu cudownie.
Schodziliśmy zielonym pod skałami które się nazywają Virive Skały, a tam min. Mały Matterhorn, Monte Rosa, Lyskamm, Breithorn.
Po powrocie do auta obraliśmy kurs w stronę domu przejeżdżając przez ten mały cypelek przy Bogatyni i granicy z Niemcami. Powrót przed 21… i tak nam minął ten trzydniowy weekend.