Krótka notka z wypadu jednodniowego do Karpacza. Z racji, że mam w te okolice 160 km to mogę sobie pozwolić na 3-4 wypad w ciągu roku. Do tej pory były to raczej wiosna-lato-wczesna jesień. Nigdy zimą.
Wejście Drogą Śląską, czyli szlak czarny. Zejście, jak nigdy, tą samą drogą. Wejście bez wyścigów, spokojny spacer z kobietą.
(Zdjęcia w ogóle widać?) Warun kiepski. Wiatr do 100km/h (szło odczuć to). Śnieg dawał mocno po oczach (brak gogli). Widoczność 10-20 metrów.
Co do innych turystów - spore zróżnicowanie. Od wyposażenia profesjonalnego (raki, kijki, gogle, pro buty, ciuchy itp.) po parki w kozaczkach, jeansach, dresach, adidasach (
).
Jeżeli chodzi o sprzęt. Kupiłem takie "raczki" za 12zł/kpl. w Biedronce. Idealne w tych warunkach. Pewny krok po ubitym śniegu, po lodzie też dały radę. Zejście przy Białym Jarze jest dość stromę, ludzie bez raczków mocno się ślizgali. My pewnym krokiem sobie schodziliśmy jak po suchych kamieniach.
