Forum portalu turystyka-gorska.pl http://boguszk.website.pl/forum/ |
|
Ukraińskie Bieszczady 2019 http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=20492 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Carcass [ Cz cze 06, 2019 2:12 pm ] |
Tytuł: | Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Po raz kolejny nadeszła godzina „0”. Długo wyczekiwany wyjazd w ukraińskie Bieszczady z nowosądeckim PTT właśnie miał się ziścić. Po różnych przesiadkach z samochodu do samochodu i ostatecznym skompletowaniu składu docieramy do Nowego Sącza koło 21-ej. Zwykle na Morawskiego była już gromadka ludzi, ale teraz jesteśmy sami. W końcu nieopodal wypatruję Ewkę, która obiecuje doglądać naszego dobytku, w czasie kiedy my będziemy odwozić samochód w zaprzyjaźnione miejsce (dzięki Izka). Jak wracamy na miejsce jest już całkiem gwarno. Witamy się ze znajomymi i tuż po 22 wyruszamy z Nowego Sącza. Obiecałem sobie, że będzie to spokojny pod względem imprezowym wyjazd, ale… usiedliśmy w takim rejonie autokaru (jak zwykle zresztą), że było pewne, że mineralna nie będzie stanowiła głównego napoju. Ale trzymamy fason. Na granicy dosiada się Paweł, a my grzecznie jak baranki wychodzimy na zewnątrz by się wylegitymować celnikom swoimi paszportami. Już nawet im się nie chce chodzić po autokarze – co za czasy. I jak to na granicy polsko – ukraińskiej, kiedy wydaje się, że już wszystko załatwione, że była to wyjątkowo szybka odprawa - oczywiście Ukraińcy coś wyszukują i kolejna godzina w plecy. Już się do tego przyzwyczaiłem – nie warto się denerwować. Wreszcie jesteśmy na Ukrainie. Z należytą dostojnością, mając na uwadze zawieszenie autokaru pokonujemy kolejne kilometry. Na Przełęczy Użockiej jesteśmy ok. 7:30 ukraińskiego czasu. ![]() Jestem zmięty jak jesienny liść, ale nie spodziewałem się tego co nas zaraz spotka. A powitanie było w iście ukraińskim stylu. Wchodzimy do takiej drewnianej budy na przełęczy a tam chyba pracownik Użańskiego Parku – w każdym razie miejscowy osobnik wita nas „chlebem i solą”. No grzech nie wypić – zwłaszcza, że paleta trunków jest spora, a wśród nich i domasznyj w różnych wersjach. Jest i coś na ząb. ![]() ![]() Już wychodziliśmy stamtąd, już startowaliśmy na szlak, ale padło hasło „poprawiny” i jeszcze jedno podejście. Uff – dobrze, że wreszcie stamtąd wyszliśmy. Ruszamy na szlak. Idzie z nami miejscowy Ukrainiec bo strefa przygraniczna i normalnie nie można się poruszać po tych terenach. ![]() Początkowo maszerujemy wzdłuż drogi, potem wzdłuż torów kolejowych i nawet mamy szczęścia zaobserwować jeden z pojazdów. ![]() ![]() ![]() Jest pięknie, zielono i coraz bardziej przestrzennie. Po pierwszym dłuższym odpoczynku zaczyna się ostrzejsze podejście i tak równo przebierając nogami docieramy na przełączką zlokalizowaną praktycznie na granicy. ![]() Stąd znaczna część grupy udaje się na szczyt o nazwie Opołonek. ![]() ![]() Robimy parę fotek i wracamy na przełęcz. Zaczynamy się wspinać w drugą stronę, zaliczając po drodze strome i śliskie przejście przez sezonowy strumyk. Później jest już łatwiej. Wychodzimy z lasu i w dosyć dużym znoju wchodzimy na Rozsypaniec Stiński. To niewiarygodne, ale tutaj wyszło słoneczno i ujrzeliśmy kapitalne widoki. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Przed wyjazdem ludzie żegnali mnie uśmiechami politowania, dostawałem nawet smsy z wyrazami współczucia, a tu proszę – da się ![]() ![]() Widoki stąd przepiękne – widać polskie Bieszczady – Tarnicę, Rozsypaniec (ten nasz) i Halicz. ![]() ![]() ![]() Dalej poruszamy się już granią w stronę przełęczy Bukowskiej. W jej okolicach kolejna przerwa. Przyznam, że nie chce mi się nawet siadać, bo potem musiałbym wstać, a po co mi to. Jem coś na szybko na stojąco i zaczynamy zejście do miejscowości Wierchowina – Bystra. ![]() Myśleliśmy wtedy, że mamy do końca jakieś 3 – 4 kilometry, ale gdzie tam. Zejście w totalnej dziczy – chwasty, ostrężyny, płynące strumyki a w nich śliskie gałęzie przy całkiem sporej stromiźnie. Nie był to na pewno szlak dla przypadkowych turystów. Ale najciekawsze dopiero przed nami. Okazało się, że już na dole płynie całkiem spora rzeka, która jak to górski potok co chwilę meandruje. Początkowo udawało się ją pokonywać po wystających dużych kamieniach i pniach drzew, ale do czasu. Dwu, a może nawet trzykrotnie aby ją przekroczyć należało zdjąć buty, skarpety i przejść gołymi nogami w bród. ![]() Największy szacunek dla dzieciaków, które z pomocą rodziców jakoś pokonywały te przeszkody. To była naprawdę poważna próba charakteru, z której wyszli zwycięsko. Z nadzieją po raz kolejny zakładam buty, że to już po raz ostatni i rzeczywiście – zaczyna się zwarta (jak na ukraińskie warunki) zabudowa, a jak są domy to będzie i „magazyn”. ![]() Tu się wszyscy spotykamy i odpowiednio nawadniamy lwowskim. Do autokaru miało stąd być już niedaleko, ale wyszło naprawie 5 km – co łącznie nam dało odległość ponad 30 km. Nie żebym jakoś bardzo narzekał na swój los, ale wydaje mi się, że ten ostatni odcinek spokojnie był do pokonania przez nasz autobus. Może nie była to autostrada, ale powiedzmy jak na warunki ukraińskie – taka droga krajowa ![]() Było pewne, że tego dnia wielkich imprez to już nie będzie. I rzeczywiście - po całkiem przyzwoitej obiadokolacji wypiłem jeszcze do snu jedno piwko i zatraciłem się w niebycie. Nie ma co – Ukraina 2019 rozpoczęła się z przytupem. Dzień 2 Uwielbiam hurraoptymizm PTT ![]() ![]() Pogoda tego dnia jest stabilna, ale bez fajerwerków. Nisko zawieszone chmury wydają się opadać na nasze głowy. Czeremcha niby nie jest wysokim szczytem, ale jednak liczy to 1 131 m n.p.m., co daje dobrze ponad 600 m przewyższenia na stosunkowo krótkim odcinku szlaku. Dłuższy przystanek robimy przy takiej górskiej szopie, której o zgrozo nie ująłem na zdjęciach. Sądziłem, że będziemy tamtędy wracać. Do tej pory było stromo pod górę. Kolejna część trasy już łagodniejsza, ale cały czas w górę. Dochodzimy do krzyża szczytowego przy którym robimy obowiązkowe fotki. ![]() Okazuje się jednak, że właściwy wierzchołek jest trochę dalej. Docieramy do niego zahaczając raz po raz o drut kolczasty – pozostałość starej granicy. Tu znowu zdjęcia i dosyć szybko rozpoczynamy zejście. ![]() Już wtedy było dla mnie jasne, że pliszkę to my co najwyżej możemy zobaczyć dzisiaj w lesie, ale na pewno na nią nie wejdziemy. No chyba, że przesunęlibyśmy obiadokolację na 20-tą i zrezygnowali ze zwiedzania cerkwi. Ale czy warto by było ? Moim zdaniem przy tej pogodzie nie. Zwłaszcza, ze podejście na Pliszkę zaczyna się z okolic sklepu, a wiadomo, że z ukraińskiego sklepu szybko się nie wychodzi – a jeśli już, to w jego najbliższe otoczenie ![]() ![]() ![]() W pewnym momencie mijamy uzbrojonego po zęby pogranicznika. Gdybyśmy nie mieli wszystkich zezwoleń i ukraińskiego przewodnika to pewnie cienko byśmy tu piszczeli, a tak to powitał nas szerokim i życzliwym uśmiechem. Wreszcie teren zaczyna się wypłaszczać a po naszej lewej stronie mamy możliwość obserwować zaorany pas graniczny. Przyznam, że pierwszy raz mam możliwość widzieć to na własne oczy. Niby prosty, ale całkiem zmyślny wynalazek. ![]() Jeszcze kawałek po płaskim i jesteśmy w okolicach Przełęczy Beskid pod Męczyłem. Tutaj jest całe zaplecze do grillowania. Siadamy spożywamy, a Jacek wreszcie uświadamia mnie czymże jest morosza. Tyle razy być na Ukrainie i moroszy nie zasmakować – wstyd i mega hańba. Tutaj Krzysiu nas oficjalnie poinformował, że Pliszka dziś nie dla nas. Robimy zdjęcia i rozpoczynamy schodzenie szutrową drogą do Łubni. ![]() ![]() ![]() Widoków na górze może i nie mieliśmy, ale tu nam obrodziło. Pięknie, zielono, dziko – po prostu ukraińskie Karpaty w pełnej krasie. ![]() ![]() No i stało się – po 15-tej docieramy do magazinu. Co by nie mówić to lwowskie wchodzi idealnie. Piją je młodsi i starsi, dziewczyny i chłopaki. ![]() Pojawił się nawet wehikuł Pana Samochodzika. ![]() Chwilo trwaj. Uwieczniamy ją oczywiście. Po drodze zgodnie z obietnicą zwiedzamy maleńkie, ale śliczne drewniane cerkiewki. Jedna znajduje się w miejscowości Kostryna, a druga zabijcie mnie, ale nie pamiętam. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() No i właściwie zgodnie z planem przed 18 wracamy do hotelu. A Pliszka ? Oj tam, oj tam. Kiedyś się zrobi. Uwieczniam jeszcze wieczorny widok z naszego balkonu. ![]() Po kolacji czas na relaks – basen, sauna, sauna, basen. Było czadersko, a na koniec oczywiście zabawa taneczna. Tutaj ludzie z PTT są niezrównani. Ochota do zabawy wciąż jest niezmiennie duża. Przepędzili nas z jadalni to rozkręciliśmy imprezę w sali na pierwszym piętrze. Stąd też nas pogonili to przenieśliśmy się na korytarz… Nazajutrz mieliśmy wybór albo góry i szczyt Jawornik, albo podróż kolejką karpacką. Ja już wcześniej wybrałem wariant nr 2, bo wydawała się to szczególna okazja na taką atrakcję. Dzień 3 Sądziłem, że uprzedniej nocy racjonalnie gospodarowałem alkoholem. Zadbałem, by koledzy bezpiecznie dotarli do pokoi. Wszystko było pod pełną kontrolą, ale jednak rano samopoczucie w skali od 1 do 10 nie więcej niż 2. Ale nie ma co żałować, bo zabawa była wczoraj przednia. Wychodzę na balkon, na dole gwar. A to ludzie naszej ekipy wybierają się na Jawornik. Część dołączyła do grupy „pociągowej”, ale niektórzy są konsekwentni aż do bólu. Pewnie gdybym zaplanował na dziś Jawornik to też bym poszedł, ale moje priorytety były tym razem inne. Po 9-tej leniwie schodzimy z Pawłem na śniadanie. Niewiele zostało, ale coś tam zawsze. Przed 11-tą pakujemy cały dobytek do autokaru i ruszamy z buta na stacją kolejki zakarpackiej. Uwieczniam na zdjęciu nasz hotel. ![]() I robię kilka fotek po drodze. ![]() ![]() Jest gorąco, więc od czasu do czasu zbaczamy do sklepów. Straszne, ale w małych wiejskich sklepach nie maja tu lodówek na piwo. Koło południa jesteśmy już na stacji. Super klimat. ![]() Wreszcie nasz pociąg nadjeżdża… ![]() W środku nie mniej klimatycznie, co oczywiście uwieczniam na zdjęciu. ![]() Widać, że w pociągu nie ma zakazu spożywania, a nawet jeśli jest, to mało kto się nim przejmuje… ![]() A widoczki z kolejki – super. Zaczęło się niepozornie, ale im bliżej Sianek tym lepiej. Pociąg jedzie fantastycznym terenem, a kilka gór pokonuje przez wydrążone tunele. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Po półtorej godziny wspaniałej podróży jesteśmy w Siankach. ![]() ![]() I teraz pojawił się problem bo mieliśmy do zagospodarowania jakieś 3 godziny czasu, a to zawsze jest dosyć niebezpieczna sytuacja. Oczywiście szybko namierzyliśmy kameralny bar. Cena lanego piwa jakieś 3 zł. I wszystko było ok, dopóki nie zapytałem barmana o domasznyj. Niestety, miał – cena 3 hrywny za banię czyli powiedzmy 50 groszy. Zrobiło się niebezpiecznie, bo każdy chciał stawiać po kolejce. ![]() Na nieszczęście ekipa górska się spóźniała, co nie działało na naszą korzyść. Posiadówka była niesamowita, nawet doczekaliśmy się pierogów. Wreszcie chyba gdzieś przed 18-tą wyruszamy w drogę powrotną. Do granicy mamy rzut beretem, ale z buta. Autokarem prawie 2 godziny. Ostatecznie po tradycyjnych mękach na granicy w Nowym Sączu byliśmy koło 1-szej w nocy, a do domu wszedłem dokładnie o 3:15. Urlop na poniedziałek stał się koniecznością. I tak generalnie z wyjazdu który zapowiadał się kiepsko ze względu na pogodę, zrobiła się świetna eskapada. Pogoda całkiem przyzwoita. Właściwie popadało trochę tylko w piątek późnym popołudniem, kiedy to już byliśmy na dole. Przeszliśmy szlaki, które ze względu na swoje usytuowanie są nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika. Oczywiście były drobne lapsusy. Z 22 kilometrów w pierwszym dniu zrobiło się nagle 30, z dwóch gór w drugim dniu zrobiła się jedna, ale to wszystko nie jest najważniejsze. Najistotniejsze, że miałem okazję spędzić te 3 dni ze świetnymi ludźmi, którzy mają pasję i z którymi od dawna świetnie się dogadujemy. Oby kolejny wyjazd nie był gorszy, a Rumunia zbliża się wielkimi krokami… Wojtek |
Autor: | Krabul [ Pt cze 07, 2019 12:02 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Uwielbiam Twoje relacje. Są Mistrzowskie przez M. Cytuj: Autokar parkuje nieopodal magazynu, co dobrze wróży na później, ale niekoniecznie na teraz. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | sprocket73 [ Pt cze 07, 2019 12:40 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Carcass napisał(a): wszystko było ok, dopóki nie zapytałem barmana o domasznyj. Niestety, miał – cena 3 hrywny za banię czyli powiedzmy 50 groszy. Zrobiło się niebezpiecznie ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Wyjazd morderczy... bo ciężko jest letko żyć ![]() |
Autor: | Carcass [ Pt cze 07, 2019 1:23 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Krabul napisał(a): Uwielbiam Twoje relacje. Są Mistrzowskie przez M. Dziękuję ![]() sprocket73 napisał(a): Wyjazd morderczy... bo ciężko jest letko żyć ![]() Aż magnez zacząłem ostatnio brać ![]() |
Autor: | Łukasz T [ Pt cze 07, 2019 1:33 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Carcass napisał(a): Będzie się działo. Od dzisiaj się modlę za Ciebie. |
Autor: | Carcass [ Pt cze 07, 2019 1:38 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Łukasz T napisał(a): Od dzisiaj się modlę za Ciebie. Wiesz jak człowieka podnieść na duchu ![]() |
Autor: | pbm [ Pn cze 10, 2019 4:31 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
No i proszę - wielokrotne nielegalne przekroczenie granicy... A tak serio - kilka zdjęć (szczególnie z pierwszego dnia) - świetne widoczki... |
Autor: | Carcass [ Pn cze 17, 2019 7:56 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
pbm napisał(a): A tak serio - kilka zdjęć (szczególnie z pierwszego dnia) - świetne widoczki... A jak wyjeżdżaliśmy z Polski to był tu pogodowy armagedon... |
Autor: | Redemption MM [ Wt cze 18, 2019 11:25 am ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Nie wiem, czy ślepam, czy to był koniec czerwca? Moja nominacja na Chlora jak najbardziej zasłużona ![]() Super, super! Ale ja bym chyba umarła jakbym miała procentować i iść. |
Autor: | Carcass [ Wt cze 18, 2019 11:37 am ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Redemption MM napisał(a): Nie wiem, czy ślepam, czy to był koniec czerwca? Moja nominacja na Chlora jak najbardziej zasłużona ![]() Super, super! Ale ja bym chyba umarła jakbym miała procentować i iść. Trzeba to po prostu robić systematycznie ![]() ![]() Ale jestem już po Rumunii z ta sama ekipą i wciąż żyję ![]() |
Autor: | Redemption MM [ Wt cze 18, 2019 3:25 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
A byłeś kiedy z tą pogodą? My Bieszczady PL chyba 1 tydzień lipca, albo przełom VI/VII i akurat przybyliśmy po 2 tygodniach jakiejś deszczowej masakry i zimna. I trafiło nam się tak w kratkę z przewagą słońca. Jak deszcz to Baza ludzi z mgły i MŚ2018 ![]() |
Autor: | Carcass [ Śr cze 19, 2019 2:28 pm ] |
Tytuł: | Re: Ukraińskie Bieszczady 2019 |
Redemption MM napisał(a): A byłeś kiedy z tą pogodą? My byliśmy w dniach 23 - 26 maja. W Polsce biło wtedy żabami, a od granicy jak ręką odjął. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |