Forum portalu turystyka-gorska.pl http://boguszk.website.pl/forum/ |
|
Wakacje 2021 - Alpy i Kreta http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=21273 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | gouter [ Śr wrz 01, 2021 7:49 pm ] |
Tytuł: | Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
TSCHANECK Góra, a raczej górka zaliczone po drodze. Pierwszy raz udała mi się taka sztuczka. Przeważnie jadąc w Alpy pada mi deszcz, tym razem pogoda znośna. Trasa do Bruneck - wg. GPS najszybsza ma być autostrada S6 - odbicie na Semmering, po drodze jak zwykle widoki na pierwsza alpejskie dwutysięczniki: Schneeberg i Rax. SCHNEEBERG RAX a potem do autostrady 99 - przez tunel Katschberg. Ale po po płacić za przejazd przez niego. Odbijam wcześniej i wspinam się samochodem bardzo stromym podjazdem do stacji narciarskiej o tej samej nazwie co tunel - czyli Katschberg. KATSCHBERG I GÓRA AINECK W RLE Leży ona na wysokości 1641 m, więc jest to dobry punkt wypadowy na pobliskie pagóry. W kurorcie dość tłoczno, widać że sezon wakacyjny w pełni. Dużo rodzin z dziećmi, parki linowe, elektryczne hulajnogi i inne tego typu atrakcje. Parking przy drodze - bezpłatny. Parkujemy machinę i szybko ubieramy górski ekwipunek. Mamy do wyboru w lewo lub w prawo: Aineck albo Tschaneck. Ten drugi niższy, ale zdaje się, że ciekawszy widokowo. Snujemy się po uliczkach, żadnych oznaczeń szlaku, teren raczej nastawiony na narciarstwo - wyciągi i stoki zjazdowe. Jakoś nie możemy się wbić na ścieżkę, więc wyciągam smartfona i odpalam aplikację Bergfex. Trochę minęliśmy szlak, więc na przełaj, przez las, przez chaszcze, przedzieramy się na szutrową drogę. Wreszcie jesteśmy na właściwej drodze. Nawet dość strome podejście, tym bardziej, że nogi po kilkugodzinnej jeździe zasiedziałe. Po około pół godziny wychodzimy ponad las, widzimy przed nami zabudowania restauracji, nieczynna - typowo pod narciarzy. Obok malownicza kapliczka zlicznymi serduszkami, a po drugiej stronie fikuśne drzewo z napisem "Auf den spuren von Hannibal" - czyli na szlaku Hannibala - wygląda rzeczywiście jak głowa słonia z kłami. Teraz, tak na około 20 do 30 minut i będziemy na wierzchołku. Pojawiły się nawet jakieś szlakowskazy. Wkraczamy w tereny zabójczych krów, bo po wypadku sprzed kilku lat, gdy krowa zabiła niemieckiego turystę, są znaki przestrzagające przed tymi zwierzętami. Tym razem udało na się przeżyć, mimo groźnego wzroku jednej z krowich mam. Na szczycie zimny wiatr, ale za to niezłe widoczki, w sam raz na początek alpejskiej przygody w tym roku. Mamy przed nosem kilka grani Niskich Taurów, w oddali nawet ich kulminacja w postaci Hochgolling. w tle Hochgolling Typowe, bardzo malownicze alpejskie doliny. No i sami na szczycie. Tego w Polskich czy Słowackich górach wysokich w sezonie nie uświadczysz. Wreszcie można się podelektować widokami, tym bardziej, że mam w głowie ubiegłoroczną porażkę, kiedy jadać w Alpy z powodów zdrowotnych zawróciłem z okolic Żyliny i zamiast widoków miałem pół nocy na SORze. Wstrzeliliśmy się w dziurę pogodową, bo rankiem padało i kolejny front już się zbliżał. Po lewej ręce zachęcająco wyglądała grań szczytu Kareck, ale nie ma na niego czasu, bo jeszcze czeka nas przynajmniej dwie godziny jazdy do Włoch i nie mam pojęcia, jak wygląda sytuacja na granicy - czy sprawdzają całą papierologię w postaci certyfikatów, PLF-ów itd. W sumie nie mam pojęcia, w jakie grupie górskiej się znajduję, myślałem, że to Nockberge - patrząc na morfologię góry, ale dopiero w domu, po analizie, okazało się, że Katschberg to granica Nockberge i Wysokich Taurów, a nasz szczyt to już ta druga grupa górska. Choć prawdę mówiąc, niewiele widać tu z Hohe Tauern, nawet jednego trzytysięcznika. Ale nie ma co narzekać, świetna górka, na przystanek przy przejeździe np. w Dolomity, żeby cały dzień nie spędzić na samej jeździe. W międzyczasie na szczyt dociera holenderska turystka i pyta się o jakieś schronisko, niestety, nie jestem w stanie jej pomóc, chociaż, pokazuję jej widoczny w dole budynek - być może chodzi jej o ten. Teraz wygodne zejście, około 40 minut i -przejazd do Włoch, w Lienz oczywiście korek, na granicy z Włochami zero kontroli i deszcz. Pozostaje jedynie znaleźć kemping - udaje się to w Bruneck. Tschanek w jednym zdaniu: łatwa, nie męcząca górka z ładnymi widokami, głównie na Niskie Taury. panorama ze szczytu https://www.alpen-panoramen.de/panorama.php?pid=38956 Jeszcze kilka ujęć Niskie Taury Nickberge początki Wysokich Taurów MONTE VIOZ Szczyt Monte Vioz jeszcze niedawno nie był w kręgu moich zainteresowań. Mam w głowie listę alpejskich celów do zrealizowania. W miarę czasu, ona się zmienia, głównie, gdy coś z tego zaliczę. Tym razem, wertując lekturę internetu, znalazłem, że jest szczyt o wysokości ponad 3600, na który może wejść kiepski hiker, taki jak ja. Byłaby to czwarta pod względem wysokości góra mojego życia. I w ten sposób Vioz awansował w hierarchii jaki jeden z najważniejszych szczytów do wejścia. Po noclegu w Brunico, postanawiamy wyjechać jak najwcześniej rano wyjechać, bo trzeba zrobić około 180 km czyli około 3 godzin jazdy. Ale ten dzień okazał się być torem przeszkód. Przeszkoda nr 1, zamknięty szlaban, dziadek z kempingu otwiera dopiero o 7.00. Niby jest jakiś dzwonek na domu, ale nikogo on nie rusza. Ale polak potrafi - miałem w samochodzie zakupiony w Biedrze wielofunkcyjny kombinerko-scyzoryk. Odkręcam śrubę, udaje się w ten sposób otworzyć szlaban i zakręcamy bez śladu znaku. Ruszamy droga przez doline Pustertal - za chwile ograniczenie do 40, bo roboty drogowe - ale jeszcze rano, ale oczywiście jadą za mną Karabinieri. Przezornie jadę 70 km/h. Na szczęście bez konsekwencji. Teraz wjazd na autostradę Brennerską. Niekończący się sznur tirów na prawym pasie, więc osobówki ciągną lewym, ciasno, barierki bardzo blisko. Ale drogi ubywa, ale nie za długo, najpierw widzę zatrzymują się duże ciężarówki, ale lewym, jeszcze jazda idzie, ale i tu stop - wypadek. No to stanie. Jedyny dzień z pewną, ładną pogodą, a ja, zamiast śmigać po halach, stoję w korku. Już w głowie - nie lepiej było iść w Wysokie Taury albo Zillertale, leżące pod nosem od kempingu. Już wymyślam plan, ze jak będziemy stać ze dwie godziny, to jedziemy w Dolomity - zobaczyć Pale di San Martino. Postój trwał nieco ponad godzinę, ruszyliśmy. Powód postoju - wywrócił się Tir, sprowadzono ogromny dźwig, żeby go podnieść. Zamiast na 9.00 powinniśmy być na miejscu o 10.00. Jeszcze w granicy tolerancji. Humory znów dopisują, zjeżdżamy z autostrady - teraz już chyba nie będzie korka - a du..a. Po pół godziny jazdy, będąc już około 20 km od celu - stoimy. Roboty drogowe. Leją asfalt. A od autostrady, żebym się czuł bezpiecznie, znów miałem na ogonie cały czas wóz Carabinieri. Ile można stać, czekając na zielone światło? Oczywiście ponad godzinę. Wreszcie skręcam w wąską drogę do Peio. Stąd jest kolejka do stacji o nazwie Peio 3000. Znajdujemy tani parking niedaleko dolnej stacji 3 Euro. Cena - 23 Euro, nie wydaje mi się to strasznie drogo, porównując choćby do Łomnicy. Jest już po 11.00. Najpierw mała kabinówka na około 2000 m, a potem duża gondola na 3000. Oczywiście w środku maseczki. Na plecami mamy ładny widok na masyw Adamello - Presanella. Wysiadamy z kolejki - gdzie iść - żadnych oznaczeń - podchodzę za tłumem, but its wrong. Większość ludzi idzie zrobić sobie fotki na śniegu. Pozostaje odpalić Bergfexa - trzeba wrócić się do stacji kolejki i zejść w dół, ponad 200 m na widoczne jeziorko. Snujemy się po piarżysku i na przełaj docieramy do widocznej już ścieżki. Po drodze trzeba przeskoczyć po kamieniach przez rwący potok. Ścieżka jest widoczna jedynie na wypłaszczeniu, koło jeziorek, potem jest kamienna morena i śnieżne pole - mały lodowczyk. Poniżej idzie dwójka Włochów - podobnie jak my, szukają drogi. Idę przez śnieg czymś, co wygląda na ślady innych turystów. Wysoko widać schronisko Vioz - tam mamy dojść - około 800 m przewyższenia. Włoski turysta dostrzega żółta ciapkj na skale - to niby ścieżka, ale generalnie trzeba samemu sobie szukać trasy po błotno - gliniasto - piargowym stoku. Czasem można się zasugerować ową żółta ciapką. Podejście do grani trwa około 1,5 godziny. Cały czas widok jedynie w stronę Presanelli, ale już mgły zaczynają przesłaniać cokolwiek. Gdyby nie korki, bylibyśmy na szczycie z ładną widocznością, a tak zaczynamy mieć mleko. Gdy docieramy do głównej grani, jest trochę więcej turystów, ale nie za dużo. Teraz szlak już wygodniejszy - kamienie, a nie osuwający się piarg. Ciężko będzie zejść. Podejście do schroniska trwa około godzinę. Tutaj dopiero widok na grupę Ortlera. Ale nie zbawiam tu za dużo czasu, chwileczka odpoczynku i na szczyt - jeszcze kolejne pół godzinki. Wracając do schroniska - jest najwyżej położonym w Alpach Wschodnich. Na wierzchołku - radość - tutaj słońce - większość szczytów na tym samym poziomie - znajdujemy się powyżej lodowców, w oddali Konigspitze - Ortler praktycznie zasłonięty. Dalsza panorama zasłonięta przez chmury, ale mimo przeciwności - główny cel tegorocznego wyjazdu osiągnięty. Niestety, przez obsuwę w czasie, nie mogę zbyt długo tu siedzieć, trzeba zdążyć na 17.00, bo wtedy odchodzi ostatni wagonik w dół, dokładnie 17.20, ale nie chcę celować w ostatni. Teraz to co najmniej przyjemne w chodzeniu po górach - zejście. Na piarżysku kolana dostały za swoje, potem dupozjazd po śniegu, myślałem, że odmrożę sobie tyłek i ręce. Ale najgorszym odcinkiem okazało się ponad 200 m podejście, z powrotem do stacji kolejki. Myślałem, że wyzionę ducha - po prostu zaczęło mi brakować tchu. Sądzę, że dopadła mnie z opóźnieniem choroba wysokościowa. Serce chciało mi wyskoczyć z klatki. Chyba jestem już za stary na tego typu wysiłek na takiej wysokości. Ostatkiem sił i chyba tylko siłą woli doczłapałem do kolejki. Jakież szczęście, gdy już wygodnie zacząłem zjazd. Na osłodę znów się trochę odsłoniła Presanella. I powrót z klimatu podbiegunowego do ponad 30-stopniowego upału. Tym razem 180 km - w drodze powrotnej - bez korków. O 19.00 na kempingu. A jak smakowały pulpety z zupkę chińską chyba nie muszę wyjaśniać. https://www.alpen-panoramen.de/panorama.php?pid=38899 panorama ze szczytu PRESANELLA MONTE VIOZ SZLAK NA VIOZ WIDOK SPOD SCHRONISKA PALON DE LA MARE, KONIGSPITZE I MONTE CEVEDALE KONIGSPITZE TAM BARDZO DALEKO BERNINA WIDOK Z VIOZ - PUNTA SAN MATEO I CIMA TRESERO LAGO DEL CERESER PRESANELLA Z KOLEJKI GRUPA ADAMELOO - PRESANELLA Z DROGI PUNTA TAVIELA |
Autor: | dabo [ Wt wrz 07, 2021 11:52 am ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Fajnie. Szkoda, że zdjęcia wycięło. Zostały tylko linki do panoram. |
Autor: | Krabul [ Wt wrz 07, 2021 12:21 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Czekam na ciąg dalszy. |
Autor: | gouter [ Wt wrz 07, 2021 7:23 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
dabo napisał(a): Fajnie. Szkoda, że zdjęcia wycięło. Zostały tylko linki do panoram. Podlinkowałem z Facebooka. Na szybko - tutaj link do albumów, jak dorwę czasu i będę pisać dalszą część relacji postaram się naprawić Tschaneck https://www.facebook.com/konrad.sus/posts/4163351370397625 Monte Vioz https://www.facebook.com/konrad.sus/posts/4166430716756357 |
Autor: | gouter [ N wrz 19, 2021 12:24 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
ARCHBICHL Trzeci dzień - oczywiście zaczynam od sprawdzenia prognozy pogody - do południa ładnie, potem o 15.OO 70% szans na burzę. Więc trzeba niedaleko, żeby zdążyć przed zapowiadanym załamaniem pogody. Wybieram dolinę Ahrntal - po włosku - Valle Aurina. Jakby spojrzeć na mapę, to jest bardzo ciekawie położona, sama należy do Włoch, ale jest jakby wciśnięta w Austrię, granica otacza ją z każdej strony. W dodatku oddziela Wysokie Taury od Alp Zillertalskich. Przejazd około 40 km tym razem przebiega bez komplikacji - nie licząc rozproszenia u kierowcy, jakie powodowały genialne widoki. Co kawałek inne szczyty, to lodowiec, to wodospad. DOLINA AHRNTAL I ALPY ZILLERTALSKIE Jedna z ładniejszych dolina alpejskich, w jakiej byłem. Samochód zostawiamy na dużym parkingu w Kasern. Płatny - jak to zauważyłem, w coraz częstszych we Włoszech automatach. Po porannym zachmurzeniu, zaczyna się przejaśniać - zgodnie z zapowiedziami. Teraz smartfon - Begrfex - i szlak - przechodzimy przez łączkę i są już oznaczenia. Początkowo strome podejście przez las, zakosami, między gałęziami widoki na wodospady, doliny i gwiazdę dzisiejszego dnia - szczyt Dreiherrnspitze - po włosku: Pizzo dei Tre Signiori - czyli chyba góra trzech facetów. Całkiem mi przypomina Wildspitze w Alpach Otztalskich, ale nawet ładniejszy, bo wyrasta z zielonej doliny WODOSPAD ROTBACH DREIHERRNSPITZE Jedyny minus - prosto pod ostre słońce, ciężko zrobić fotę. Tak w ogóle to idziemy na szczyt Archbichl - wcześniejsze plany, w razie dobrej pogody to był trzytysięcznik - Rauchkofel - ale to całodniowa wydymka, a pogody ma nie być tyle. I jeszcze jedna informacja topograficzna, jesteśmy w Alpach Zillertalskich, ale widoki głównie na Wysokie Taury. na szczycie ARCHBICHL, W TLE RAUCHKOFEL Po przekroczeniu granicy lasu mamy to, co ma być w Alpach, i po co jeżdżę ponad 1000 km, jak tylko mam możliwość: 1. Widoki, które urywają du..ę 2. Minimalna ilość ludzi na szlaku - w sumie w ciągu całego dnia około 10. 3. W Alpach muszą być: - widoki na lodowce - są - krowy? - są - rododendrony ( trzeba zdążyć być przed sierpniem) - świstaki - jeziorka - żeby zrobić fotę typu lustrzane odbicie WZROK PRZYKUWA NIESAMOWICIE KRĘTY STRUMIEŃ MARCHSTEINBACH Dalej nuda - wejście na wierzchołek Archbichl i gapienie się, jedzonko, nawet dłuższa drzemka na szczycie. Chmur przybywa, jakby prognoza miała się sprawdzić. Niestety - zasięgu brak - więc nie ma jak jej sprawdzić. WINKELKOPF W ALPACH ZILLERTALSKICH GROSSVENEDIGER W WYSOKICH TAURACH POŁUDNIOWA KOŃCÓWKA WYSOKICH TARÓW WE WŁOSZECH - REJON DURRECK GDYBY NIE DREIHERRNSPIZE, TO ROTSPITZE WYGLĄDAŁBY NA NAJCIEKAWSZY SZCZYT REJONU Po blisko dwugodzinnym szczytowaniu schodzimy. Widoki robią się coraz lepsze. Gdy zeszliśmy do Kasern - gdzie złapaliśmy zasię, okazało się, że burze przesunęli na 19.00. Więc byłby czas na Rauchkofela. Trudno - tak mi się tu spodobało, że chętnie tu wrócę, w wyjdę na niego innym szlakiem z Prettau. Jeszcze jedna niewidoma - ile zapłacimy za parking? - wyszło 7 Euro - nie tak mało. Co ciekawe- cały zawalony autami, chociaż nie wiadomo gdzie Ci ludzie się rozpierzchli - ale jest stąd mnóstwo szlaków. Godzina jeszcze młoda, mamy 16.00, więc zamiast siedzieć na kempingu, jedziemy samochodem w Dolomity - chicałem zrobić fotkę masywu le Odle z St. Magdalena - bardzo częsty motyw fotograficzny na puzzlach. Droga widzie przez Przełęcz Wurzjoch - z widokiem na Sas Putia. SAS PUTIA Z WURZJOCH Droga bardzo wąska, nawierzchnia słaba, około 40 km w ciągłym skupieniu, czy zza zakrętu coś nie wyskoczy, cofanie na mijanki, nawet z autobusem. Albo dwóch "włoskich Januszów" jadących traktorem, ani nie myślących zjechać na bok - tak kilka km za nimi. Na koniec jest St Magdalena i widok na chmury. Trudno, wracamy szybszą i wygodniejszą drogą, częściowo autostradą brennerską, tym razem bez korka. cdn. |
Autor: | gouter [ Pt wrz 24, 2021 8:35 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Ostatnim akcentem tego szybkiego wypadu alpejskiego były Dolomity. Po nocnej burzy prognoza pokazywała kilkugodzinne okienko, przed całkowitym załamaniem. Więc nie ma co liczyć na dalszy pobyt i wykorzystujemy to, co mamy. Udaje się nam złożyć namiot i spakować manatki w przerwie między opadami. Opuszczamy kemping w Brunico i chyba jedyna sensowna opcja na kilka godzin pogody to wyjechać jak najwyżej i zrobić szybki szczycik. Decydujemy się na "dolomitową rutynę" czyli podjazd do schroniska Auronzo. Takie włoskie Morskie Oko - patrząc na frekwencję. Miało się wypogodzić o 8.00 - jedziemy do szlabanu, leje jak z cebra. Płacimy 30 E i wspinamy się na czterech kołach na ponad 2200 m. Parkujemy, ruch jeszcze mały, sporo miejsca na parkingu. Idziemy szeroką ceprostradą pod słynnymi Tre Cime. Dla mnie to powrót do przeszłości, byłem tu w 1999 roku, ale niski pułap chmur nie pozwolił na ikoniczne zdjęcie tych trzech turni. Teraz jest na to szansa. Większa ulewa dopada nas koło kapliczki, więc jest się gdzie schronić. Zimno, ale w oddali widać już promienie słońca. Prognoza się sprawdza, robi się słonecznie, a po deszczu widoczność jak żyleta. Podchodzimy na Forcella Lavaredo i stąd widok, którego mi brakuje w fotograficznej kolekcji. Te ujęcie Tre Cime podoba mi się najbardziej. Teraz widzimy spory płaskowyż z otoczony wieloma turniami, w tym nasz cel - Sextner Stein. Ścieżek co niemiara, do wyboru, do koloru. Idziemy najwygodniejszą u podnóża Monte Paterno. Potem szlak obchodzi na przełączkę z drugie strony, oddziela na cel - Sextner Stein od popularnego celu via ferratowców - Torre di Toblin. Na szczycie jest tylko dwie osoby. więc w spokoju możemy kontemplować panoramę. Spędzamy tu około godziny, w oddali na szlakach widzimy, że robi się tłoczno. Przecież to sobota. Na horyzoncie pojawiają się chmury, według prognoz za 2-3 godziny będą opady. Czas na powrót, tym razem idziemy wyższą ścieżką, którą można podejść na ferratę Monte Paterno. Teraz już tłumy porównywalne z polskimi Tatrami. Wielonarodowościowy magiel - uzbrojonych po zęby alpinistów po kobiety w burkach i sandałach. Udaje się nam opuścić to miejsce przed największym tłokiem. Teraz już tylko 13 godzin jazdy i domek. Generalnie wycisnęliśmy w czasie tego wyjazdu tyle, ile się dało. jaka pogoda była tego lata - każdy wie. Mimo problemów zdrowotnych, głównie problemy z kolanem udało się wejść na 4 szczyty i całemu wrócić do domu, bez większych komplikacji. Tre Cime w deszczu, widok z Misuriny u podnóża Tre Cime, jeszcze pada W oddali się przejaśnia, jest nadzieja Capella della Alpigni, tutaj schroniliśmy się przed ulewą Hohe Gaisl Gdyby nie Tre Cime, wzrok kierowałby się na niesamowite turnie Cadini di Misurina tego ujęcia Tre Cime brakowało mi do kolekcji turnie Dolomiti di Sesto Sextner Stein - cel wypadu Torre Toblin - popularna via ferrata najklasyczniejszy z klasycznych widok na Tre Cime w oddali Cristallo Haunold Lago dei Piani PANORAMY https://www.alpen-panoramen.de/panorama.php?pid=39021 https://www.alpen-panoramen.de/panorama.php?pid=38904 |
Autor: | gouter [ Pn wrz 27, 2021 8:23 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Jak jest tytule, na koniec musi być Kreta. Nie ma się to co wiele rozpisywać. Wyjechałem z żoną jak zwykle, ją interesuje tylko leżing i plażing, ale, żeby sobie osłodzić to grillowanie, zawsze wybieram miejsca, gdzie niedaleko sa góry. Miała być Turcja, ale pożary spowodowały zmianę planów. Kreta wschodnia - Malia. Dla zainteresowanych - co nietypowe w rejonie Morza Śródziemnego - porządne, piaszczyste plaże. Jeden dzień wyjąłem sobie na góry - wypożyczenie samochodu na 1 dzień - 70 Euro. Do południa pojechałem z kobitami, na wycieczkę krajobrazową, a po obiedzie - już sam - na szybką wycieczkę - góra Karfi. Jest to dodatkowo starożytne miejsce - podobno ostatniej osady minojskiej - określane mianem europejskiego Machu - Pichu. Szlak - a raczej szutrowa droga zaczyna się obok muzeum Homo Sapiens, obok którego są odnowione wiatraki. Kiedyś było ich tysiące, służyły do przepompowywania wody na tereny rolnicze. Teraz są pompy elektryczne, a wiatraki stanowią atrakcję turystyczną, ale zostało ich niewiele. Oryginalne można zobaczyć na przełęczy Ambelos - odwiedzonej przed południem. Droga oznaczona tabliczkami - Old Minoian Path. Mimo, iż jest niedzielne popołudnie, nikogo nie spotykam. Bardzo przyjemnie się wędruje, oczywiście gorąco, ale dzisiaj akurat jest wiatr, przynoszący nieco ulgi. Przed nosem skała - cel - Góra Karfi. A w dół widok głownie na zaporę Aposelemi - zbiera ona wodę z pory wilgotnej, do nawadniania. Zresztą po całych tych górach widać czarne węże - nie zwierzęta, lecz właśnie przewody z wodą do nawadniania. Tam, gdzie tylko jest troszkę płynu, bujna, zielona roślinność, kwiaty, a dalej - praktycznie pustynia. Mijam po drodze kapliczkę. za nią szlak odbija w lewo - oznaczone miejsce archeologiczne - gdyby nie to, to nawet nie zauważyłbym, że te kamienie to pozostałości osiedli. Wokół krążą kruki i tylko słychać ich krakanie. Na szczycie Karfi widoki - takie całkiem inne góry, niż kiedykolwiek widziane przeze mnie. Zwane Górami Księżycowymi lub Dikti. Krajobraz rzeczywiście księżycowy, a w dole Płaskowyż Lasithi, cały zielony, rolnicze serce Krety. Spędzam na szczycie godzinkę, w zupełnej samotności. Takie momenty uwielbiam. Przechodzę jeszcze poza ścieżką, na drugi wierzchołek, skąd jest widok ca cały płaskowyż, na horyzoncie szczyty o wysokości pow. 2000 - Spathi i Afendis Khristos. A po lewej szczyt Selena - widzę go z hotelu, ale z tej strony wygląda ciekawiej. Schodzę na przełaj, co nie jest proste, bo wszędzie kłujące rośliny, trzeba uważnie stąpać, aby się nie zranić. Wypijam resztę wody i schodzę do wynajętego Baleno. No i spotykam jedyną osobę - w oddali pasterz z owcami, pozdrawiam do ruchem ręki, a w hotelu - prosto do baru i zimne piwko. Perfect Day. Właśnie się dowiedziałem, że dziś było trzęsienie ziemia w tym rejonie, czyli coś miesiąc od mojego pobytu, ciekawe, że w 2019 roku, miesiąc po wizycie w Albanii - Durres też tam było trzęsienie Ziemi. PANORAMA https://www.panorama-photo.net/panorama.php?pid=29707 GÓRA SELENA WIDZIANA ZNAD MORZA WIDOK Z HOTELU NA GÓRY WYSPA NA WYBRZEŻU W MALII WIATRAKI NA PRZEŁĘCZY AMBELOS DROGA NA PRZEŁĘCZ AMBELOS W ODDALI CEL - GÓRA KARFI WIATRAKI OBOK MUZEUM HOMO SAPIENS PRAWIE NA KARFI SELENA Z INNEJ PERSPEKTYWY KARFI Z GÓRY WIDOK W STRONĘ PRZEŁĘCZY AMBELOS GÓRY KSIĘŻYCOWE JEZIORO APOSELEMI PŁASAKOWYŻ LASSITHI I GÓRY DIKTI DWUTYSIĘCZNIKI GÓRA SPATHI AFENDIS KHRISTOS HERAKLION Z LOTU PTAKA INNE GÓRY NA DESER - PIRIN Z SAMOLOTU |
Autor: | anke [ Wt wrz 28, 2021 2:05 am ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Na obu panoramach (udały ci się) widać, jak teatralne są Dolomity. Co jest nie tak ze mną i z Dolomitami? Chyba muszę w końcu pojechać i sprawdzić ![]() Grecja - bardzo pociągająca. Chętnie bym się tam poszwendała dłużej, ale boję się problemów z wodą. |
Autor: | shesmovedon [ Śr wrz 29, 2021 8:14 am ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
gouter napisał(a): w oddali Cristallo O jeżu ![]() Fajne urozmaicone wakacje. Mi by wystarczył ten jeden dzień w Dolomitach do pełni szczęścia. anke - podejrzewam, że dopóki masz jeszcze gdzie jeździć, dopóty będziesz odkładać test polubienia Dolomitów. Oby starczyło czasu ![]() |
Autor: | gouter [ Śr wrz 29, 2021 5:17 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
anke napisał(a): Na obu panoramach (udały ci się) widać, jak teatralne są Dolomity. Co jest nie tak ze mną i z Dolomitami? Chyba muszę w końcu pojechać i sprawdzić ![]() Grecja - bardzo pociągająca. Chętnie bym się tam poszwendała dłużej, ale boję się problemów z wodą. Świetne określenie Dolomitów. Rzeczywiście czasem wyglądają jak dekoracja. Z tego co pamiętem, nie przepadasz za tłumami, więc akurat opisana trasa "nie dla Ciebie", ale są też rzadziej odwiedzane zakątki. Nie jestem jakimś zagorzałym fanem tych gór, ale raz na jakiś czas jeden dzień nie zaszkodzi. Jeżeli chodzi o Kretę, to rzeczywiście jest problem z wodą, raczej trzeba targać ze sobą. shesmovedon napisał(a): O jeżu Praktycznie całe Dolomity to stado jeżów ![]() shesmovedon napisał(a): gouter napisał(a): w oddali Cristallo Zdjęcia podpisywałem pod nimi, więc z Twojego cytatu mogłoby wynikać, że to Cristallo, a to jest Haunold ![]() |
Autor: | anke [ Cz wrz 30, 2021 12:22 am ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
shesmovedon napisał(a): test polubienia Dolomitów. ![]() gouter napisał(a): Zdjęcia podpisywałem pod nimi przy skrolowaniu wygodniej się czyta podpis NAD zdjęciem
|
Autor: | Krabul [ Cz wrz 30, 2021 11:07 am ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Miałem nadzieję ziwedzić dość dokładnie Kretę zachodnią i środkową rok temu, ale pandemia... Może się uda za rok - dwa Widoki z Alp - bajka. Liczę się z tym, że będzie się trzeba na poważnie na Alpy przerzucić bo w Polsce po górach powoli przestaje się dać chodzić. |
Autor: | dabo [ Cz wrz 30, 2021 12:38 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Pięknie! Na panoramie z Karfi fajnie widać różnicę poziomów - 1000m w górę i w dół. Szkoda, że sam nie pomyślałem, aby zrobić tam wycieczkę. A Dolomity i Alpy - rewelacja ![]() |
Autor: | gouter [ Cz wrz 30, 2021 7:57 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
anke napisał(a): przy skrolowaniu wygodniej się czyta podpis NAD zdjęciem Na przyszłość, o ile ta nastąpi, poprawię się ![]() Krabul napisał(a): Liczę się z tym, że będzie się trzeba na poważnie na Alpy przerzucić bo w Polsce po górach powoli przestaje się dać chodzić. Niestety, nie da się ukryć, z Tatr, szczególnie polskich zrobił się Fejsbuk, snapczat i instagram. Trzeba wbić się w lukę, żeby zrobić zdjęcie gór, a nie wypinających się lasek dabo napisał(a): Na panoramie z Karfi fajnie widać różnicę poziomów - 1000m w górę i w dół. Szkoda, że sam nie pomyślałem, aby zrobić tam wycieczkę. A jaka piękna kotlina, nie mogłem nigdzie znaleźć zdjęcia, żeby uczniom wytłumaczyć jak wygląda, aż sam musiałem zrobić |
Autor: | Damian78 [ Cz paź 07, 2021 1:01 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Też w tym roku odwiedziłem masyw Ortlera, w przyszłym może też bo jest tam sporo łatwo dosyępnych 3k do aklimatyzacji. Dolomity super, ścieżka od schroniska Auronzo pod Monte Paterno to tak jak u nas asfalt nad Moko ![]() |
Autor: | gouter [ Cz paź 07, 2021 8:00 pm ] |
Tytuł: | Re: Wakacje 2021 - Alpy i Kreta |
Damian78 napisał(a): jest tam sporo łatwo dostępnych 3k do aklimatyzacji. Zgadza się, chyba najbardziej dostępne w całych Alpach (nie licząc trzytysięczników na które wyjeżdża się kolejką)- wysokie przełęcze, bez potężnych przewyższeń - w sam raz dla górołaza o coraz słabszej kondycji i zdrowiu (tzn mnie) |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |