Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 10:00 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz paź 14, 2021 10:20 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Cały czas działamy, chociaż czasu do pisania za wiele nie ma, to coś na szybko spróbuję skrobnąć :D
Tegoroczną alpejską ekspedycję zaczynamy od Alp Otzelskich. Schemat aklimatyzacji z zeszłego roku świetnie się sprawdził, więc w tym staramy się go powtórzyć, ale w innym rejonie. Po około 12h jazdy docieramy do Maso Corto.

Obrazek

Skąd we mgle i wśród kwitnących jeszcze rododendronów ruszamy do schroniska Bella Vista.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Około dziewiątej meldujemy się w schronisku i na lekko wychodzimy zażyć wysokości. Naszym celem jest niewysoki trzytysięcznik Im Hinteren Eis o wysokości 3269m n.p.m.

Obrazek

Po 30min. jesteśmy na szczycie, skąd rozpościera się widok na niewyobrażalnie duży jak na tą wysokość lodowiec oraz jutrzejszy cel majaczący w chmurach.

Obrazek

Obrazek

Nie zabawiamy za długo na szczycie, koło południa ma się popsuć pogoda. Resztę dnia spędzamy w schronisku, przybytek na wypasie, sauna i jacuzzi, w łóżkach prawdziwa pościel a nie koce :D

Dnia następnego pobudka koło trzeciej, celem jest drugi co do wysokości szczyt Alp Otzelskich i trzeci szczyt Austrii oraz najwyższy punkt granicy włosko-austryiackiej, Weisskugel 3739m n.p.m.
Miłe powitanie rano na jadalni i śniadanie na wypasie, chyba najlepsze jakie dawali w alpejskich schroniskach.

Obrazek

Ze schroniska trzeba troszkę zejść, by potem odbić na właściwą ścieżkę w kierunku szczyt. Szlak prowadzi długim i monotonnym trawersem pod granią i wyciągiem narciarskim, plusem są piękne kolory nieba malowane przez wschodzące słońce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na grań wyprowadza stromy żleb zasypany słabo związanym śniegiem. Z grani widać już dobrze nasz cel, ale droga do niego wydaje się niemiłosiernie długa. Podążamy w kierunku szczytu łatwą i dość długą granią boczną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z grani schodzimy na lodowiec prawie bez straty wysokości.

Obrazek

Na lodowcu brak śladów podejścia na przełęcz, ale lodowiec wydaje się bezpieczny, równa powierzchnia przysypana świeżym śniegiem nie zdradza żadnych niespodzianek, jedynie groźnie wygląda lodowe rumowisko pod przełęczą, z której oderwał się spory serak.

Obrazek

Z przełęczy w kierunku szczytu podejście po śniegu, aż do skalnego fragmentu grani wyprowadzającej na szczyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod szczytem jesteśmy pierwsi, ale gdzieś na lodowcu widać podchodzące kolejne osoby. Grań na szczyt o trudnościach max II.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ze szczytu rzuca się w oczy najwyższy szczyt Alp Otzelskich, Wildspitze, na którym byliśmy dwa lata temu oraz masyw Ortlera, na który będziemy wchodzić dnia następnego. Sesjona na szczycie i schodzimy bo droga do parkingu długa a jeszcze tego samego dnia mamy zamiar przebazować się do Sulden pod Króla Południowego Tyrolu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N paź 17, 2021 10:00 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Tego samego dnia po zejściu z Weisskugel robimy przebazowanie do Sulden, skąd chcemy wejść na wysoki trzytysięcznik Ortler, zwany Królem Południowego Tyrolu. Na miejscu jesteśmy dość późno a w planach było jeszcze podejście do Hinterhutte. Jakoś nikt nie rwie się w górę, więc decyzja jest jedna, atak z samego dołu, wyrypa będzie z serii miażdżących, ponad dwa kilometry w górę i ponad dwadzieścia kilometrów w poziomie, ale co tam, potem się będziemy martwić. Śpimy na parkingu, gdzie startuje szlak pod schronisko, więc nad ranem nie musimy błądzić. Startujemy koło piątej i po dwóch godzinach jesteśmy pod schroniskiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jako drogę wejściową wybraliśmy grań Hinter o wiele ciekawszą niż drogę normalną i będzie można zrobić pętlę, pętlę mistrzów :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wszyscy już wystartowali w górę, daje się jednak dojrzeć dość wysoko ostatnie osoby schodzące z pola śnieżnego w skalny teren, grupę tę dogonimy w najtrudniejszym miejscu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Większość drogi jest w prostym terenie, ale jest krucho i miejscami dość lufiasto. Pierwsze pole śnieżne, którego zazwyczaj tu nie ma a jest olbrzymie przechodzimy sprawnie, pomimo że w końcówce jest dość stromo idę bez raków, śnieg już zdążył odpuścić i są wydeptane stopnie.

Obrazek

Obrazek

Trochę skalnego terenu i kolejne pole śnieżne, tym razem bardziej poziome, z którego wychodzimy kolejny raz w skalny teren już troszkę trudniejszy i dochodzimy do kluczowego miejsca jakim jest trawers pod turnią Signalkopf.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trawers za III nie sprawia trudności, kawałek grani podprowadza pod jedno z kluczowych miejsc, kominek za IV z bardzo wyślizgana skałą, wypychający w kierunku bardzo stromego żlebu. Po założeniu pętli udaje się dosięgnąć łańcucha na wylocie kominka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wyżej do przejścia są dwie formacje skalne, przez które trzeba się przeciskać i docieramy do podszytowego pola śnieżnego, które jest krótkie acz treściwe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatni fragment podszczytowy z trudnościami III-IV prowadzi już Michał.

Obrazek

Na szczycie mamy troszkę okrojone widoki i zaczyna coraz mocniej wiać, więc po sesjonie zjeżdżamy w dół drogą normalną.

Obrazek

Obrazek

Co ciekawe droga zejściowa jest dwukrotnie dłuższa niż wejście. Przechodzimy bardzo wrogo wyglądający lodowiec ze szczelinami, w których nawet autobus by zniknął.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawa perspektywa schroniska Payer stojąc jeszcze na lodowcu.

Obrazek

Po zejściu z lodowca do przejścia jest fragment ferraty, jeden krótki zjazd i aż do schroniska Payer teren za II, bardzo kruchy, więc tym bardziej zdwojona ostrożność bo człowiek zmęczony i idziemy bez asekuracji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy schronisku można zrzucić z siebie cały sprzęt, ubrać się już na lekko i podążać w dół a przed nami jeszcze około 4h trekingu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przez chwilę był pomysł by zrobić kimę w schronisku Tabaretta, ale stwierdziliśmy że damy radę dojść do parkingu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Koło 23 jesteśmy na parkingu, jeszcze tylko kąpiel w lodowatym górskim potoku, kima i na następny dzień można ruszyć w kierunku kraju Helwetów :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 7:19 pm 
Nowy

Dołączył(a): Śr wrz 30, 2020 10:27 am
Posty: 16
Już dość wysoko, ciężko i ambitnie a akcja się jeszcze rozkręci :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 8:09 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3185
Lokalizacja: Nowy Sącz
Zaliczyliście bardzo charakterystyczne szczyty południowego Tyrolu, Weisskugel jest widoczny z wielu szczytów w okolicy, a Ortler - kiedyś napisałem - najwyższy szczyt moich dziadków - bo było to najwyższy wierzchołek Cesarstwa Austro-Węgierskiego, a moi dziadkowie byli w Galicji pod tymi zaborami.
Nie ma nic gorszego, jak wyjść na wymarzony szczyt - a tu nic nie widać. Miałem tak parę razy w życiu, ale zawsze się pocieszałem, że przynajmniej jest powód by tam wrócić.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 8:59 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1499
gouter napisał(a):
zawsze się pocieszałem, że przynajmniej jest powód by tam wrócić.


I w ilu przypadkach się udało?

Też tak mam, ale wrócić na te szczyty udaje się naprawdę rzadko, mimo że do mnie chyba bardziej przemawia zasada inżyniera Mamonia. No, z Rysami (wówczas jeden z wymarzonych szczytów, ponad 20 lat temu) mi się udało, bo za pierwszym razem jak tam wchodziłem to nie było widać kompletnie nic. Ale i tak w sumie nie wzięliśmy wtedy aparatu ;-)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 10:31 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
Misiek88 napisał(a):
a akcja się jeszcze rozkręci

no właśnie, poczekam na całość, unikam czytania na raty, proszę o the end na końcu

A na razie odnotuję tylko wściekły fluorescencyjny kolor liny. na niektórych zdjęciach wygląda jak dorysowana w photoshopie.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 18, 2021 11:05 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
gouter napisał(a):
Nie ma nic gorszego, jak wyjść na wymarzony szczyt - a tu nic nie widać.

Nie ubolewam nad tym, widoki z grani były wystarczająco spektakularne, ze szczytu nie zobaczylibyśmy dużo więcej a czy kiedyś wrócimy, może.

Rambubu napisał(a):
I w ilu przypadkach się udało?

W przyszłym roku mamy zamiar wrócić na szczyt , na którym nie mieliśmy widoków :D

anke napisał(a):
A na razie odnotuję tylko wściekły fluorescencyjny kolor liny.

Specjalnie na ten wyjazd kupiliśmy dwie 40m zieloną i żółtą.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 21, 2021 9:50 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
A ja chyba jestem dziwna, bo na szczycie nie oczekuję wcale widoków, liczy się sama akcja - ech, ta skaza sportowca ;).
Ale serio, jakoś błękitne niebo i panoramy po horyzont wcale mnie aż tak nie powalają, jedyne co, że słońce dodaje otuchy i zawsze jednak trochę ogrzewa, no i czuję się w miarę komfortowo, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, bo mała szansa, że się coś *** ten tego. Ale lubię, gdy jest trochę chmur, albo przewala się mgła, która co chwilę coś odsłania - wg mnie takie nieoczywiste chwile są znacznie ciekawsze.

Damian - jak zwykle konkret - cóż, w naszym wieku już nie ma czasu na zabawę :lol:
Gratuluję wyjazdu i dzięki za świetną relację i piękne foty! :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 21, 2021 1:19 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
saxifraga napisał(a):
Gratuluję wyjazdu i dzięki za świetną relację i piękne foty

Holahola, to nie koniec, zapewniam że będzie ładniej :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 23, 2021 7:43 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Przejazd do Szwajcarii prowadzi przez Przełęcz Stelvio, najwyżej położoną przejezdną przełęcz we włoskich Alpach Wschodnich, mekkę kolarzy.

Obrazek

Podjazd na przełęcz jest morderczy dla samochodu, prawie ukręciłem kierownicę od skręcania na tych zakrętach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Samochody zostawiamy poniżej przełęczy na prakingu, miejsc mało, bo ludzi opór, do tego motocykliści i kolarze. W jednym z wielu straganów kupujemy bułę z grilowaną białą kiełbasą i zasmażaną kiszoną kapustą, z rana wchodzi jak złoto :lol:

Obrazek

Pamiątkowa fota.

Obrazek

I ruszamy zdobyć najłatwiejszy szczyt tego wyjazdu, Cime Garibaldi.

Obrazek

Na szczycie schronisko/kawiarnia i bogaty opis miejsca jakim jest przełęcz, bo to miejsce w okresie Wielkiej Wojny było militarnie strategiczne, gdzieniegdzie widoczne są jeszcze resztki schronów i umocnień.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pojedli, pooglądali, ruszamy w dalszą drogę, kierunek Tasch.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 03, 2021 12:16 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Po kilku godzinach jazdy i pokonaniu dwóch wysokich przełęczy Stelvio i Simplon, docieramy do Tasch w Szwajcarii.
Nawadnianie to podstawa :lol:

Obrazek

Rozbijamy bazę na kempingu Alphubel, by następnego dnia ruszyć stąd do Zermett koleją.

Obrazek

Obrazek

W pochmurny poranek przechodzimy przez Zermett i udajemy się ponad miejscowość by szlakiem dojść do schroniska Rothornhutte.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podejście jest długie, do pokonania jest 1500m w pionie.

Obrazek

Po drodze mija się dwa schroniska/hotele.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wychodzimy na obszerny płaskowyż, z którego widać już schronisko, ale w pionie pozostało do pokonania sporo metrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatni fragment podejścia prowadzi długą moreną boczną.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po prawie 3h marszu jesteśmy na ponad 3tys.m w schronisku, które oferuje bardzo spartańskie warunki, to jedno ze starszych i jeszcze nie zmodernizowanych schronisk, nie ma np. ogrzewania ani co gorsza suszarni, ale obsługa jest bardzo miła :D

Obrazek

Jest wczesne popołudnie, siedzimy w jadalni ubrani w puchówki i czekamy na kolację. W schronisku jest parę osób i jeszcze kilka dociera z dołu. Planowaliśmy z tego schroniska wejść na Obergabelhorn i Zinalrothorn, dwa bardzo charakterystyczne szczyty, niestety w godzinach popołudniowych zaczyna padać śnieg, co prognozy przewidywały, ale nie w takich ilościach. Śnieg sypie przez pół nocy i rano mamy około 30-40cm świeżego śniegu. Wieczorem ustalamy strategię z gospodynią, która bardzo nam odradza wczesne wyjście w górę, generalnie musi wiedzieć na którą przygotować śniadanie, czy na 3, czy na 7. Nie dajemy się przekonać i ustalamy na 3, reszta towarzystwa bierze na 7. Jak już tyle przeszliśmy i tyle zapłaciliśmy to trzeba coś powalczyć :eye:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 03, 2021 11:25 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Rano pobudka po drugiej, śniadanko, takie średnie, wychodzę przed schronisko i ...

Obrazek

... mamy zimę. Zasypany lodowiec, na którym trzeba wytyczyć ślad, zagrożenie lawinowe i zasypane ściany, więc zamiast warunków letnich mamy zimowe.

Obrazek

Obrazek

Wiążemy się i ruszamy w górę z zamiarem wejścia na przedwierzchołek Obergabelhorna, którym jest Wellenkuppe, wysoki trzytysięcznik. Lodowiec zaczyna się prawie przy schronisku. Orientacyjny przebieg ścieżki przez lodowiec znamy ze zdjęć i tak staramy się wytyczyć nowy ślad. Na lodowcu są dwa miejsca, gdzie lodowiec gwałtowniej się przełamuje i gdzie można się spodziewać szczelin. Drogę torują dwa nasze czołgi, Bogdan T52 i Michał T72, ja idąc na trzeciego zapadam się do kolan.

Obrazek

Piękny widok o świcie na cały masyw Monte Rosa.

Obrazek

I nasz cel.

Obrazek

Słońce się rozkręca, robi się cieplutko i zaczyna się koncert, na który składa się głuchy huk schodzących lawin.

Obrazek

Lodowiec najbardziej stromy jest na samym końcu, idziemy bardzo czujnie.

Obrazek

Widok na Dom i Taschhorn.

Obrazek

Piękny Zinalrothorn.

Obrazek

Monte Rosa.

Obrazek

Przerwa na sesjone.

Obrazek

Obrazek

Dojście do skalnego terenu zajmuje mnóstwo czasu i wysysa sporo sił. Dalsza droga w górę w naszym wykonaniu to obszerny trawers i wejście na grań żlebem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I Jego Wysokość Matt od północnej strony, miazga.

Obrazek

Obrazek

Krótki fragment grani doprowadza pod ścianę, którą pokonujemy na dwa wyciągi by na końcu śnieżnym terenem wejść na szczyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Znów Zinal.

Obrazek

Obrazek

Ostatnia trudność z dołu wygląda grubo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na stanie :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok na drugą stronę doliny super.

Obrazek

Stajemy na ostatnim śnieżnym fragmencie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciśniemy na szczyt zaspy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Król.

Obrazek

Obrazek

Wszyscy, którzy ruszyli ze schroniska naszymi śladami docierają tylko do ściany i wycofują się, więc jako jedyni osiągamy ustalony cel. Widoki są fantastyczne, cały masyw Monte Rosa, północna ściana Matterhornu, Zinalrothorn, Dent Blanche, druga strona doliny z Taschhornem i Domem i oczywiście najbliżej Obergabelhorn, na szczyt którego droga jest jednak zbyt niebezpieczna przy tej ilości śniegu by ją kontynuować.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fantastyczna perspektywa północnej Matta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powoli schodzimy by zdążyć na kolację, bo zapewnialiśmy gospodarza, że na kolację wrócimy :lol:
Ze ściany robimy zjazd.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy innym wariantem niż weszliśmy, bardziej prawilnym.

Obrazek

Obrazek

A potem prawie kilometr po roztopionym lodowcu.

Obrazek

Do schroniska docieramy koło 17. Kierownik schroniska wita nas w drzwiach, jest dumny z naszej akcji, my jednak nie bardzo. Jemy kolację, dwa piwka wchodzą jak złoto :lol:

Obrazek

Mała ilość dni z dobrą pogodą sprawia, że postanawiamy odpuścić wejście na Zinala i następnego dnia wcześnie rano zejść na dół by podejść do schroniska Weisshorhutte i spróbować zaatakować główny cel wyjazdu.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nordent i Dufourespitze.

Obrazek

Masyw Breithornu a z tyłu Castor i Pollux.

Obrazek

Oświetlony z tyłu szczyt to wierzchołek Obergabelhornu, bliżej biała zaspa na szczycie to Wellenkuppe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 20, 2021 7:29 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
Damian78 napisał(a):
Kierownik schroniska wita nas w drzwiach, jest dumny z naszej akcji

no właśnie, mnie też rozpiera duma, że mam takich internetowych kumpli :)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 28, 2021 7:42 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
anke napisał(a):
no właśnie, mnie też rozpiera duma, że mam takich internetowych kumpli

Nie przesadzaj, my to takie alpejskie leszcze jesteśmy :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 28, 2021 8:12 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Schodzimy do Zermett i koleją wracamy na kemping, gdzie udaje się wysuszyć ciuchy oraz buty i najeść się porządnie, przed kolejną wyrypą. Po południu zjeżdżamy do Randy, gdzie na parkingu przy małym hotelu zostawiamy samochody i ruszamy w kolejne podejście z serii miażdżących. Do zrobienia kolejne 1500m w pionie do schroniska Weisshornhutte. Jest gorąco a podejście jest bardzo strome. Wspinamy się ścieżką, która wije się po prawie pionowej ścianie ograniczając dolinę Mattertale od zachodu. Oczywiście widokowo jest zaje...

Obrazek

Randa mała urokliwa wioska, dolinę zamyka masyw Breithornu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na jednej z większych polan robimy krótki rest, widok jest świetny na przeciwległą stronę doliny, na Dom i Taschorn.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze mijamy rodaków, którzy targają cały majdan bo mają zamiar spać powyżej schroniska kilka dni i robić sobie rekonesans. Nie wiem co tam chcieli rozpoznawać, ale za dużo podziałać nie mieli szans, bo po dniu jak zeszliśmy ze schroniska na prawie tydzień załamała się pogoda.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 29, 2021 10:34 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
O, znowu ciąg dalszy, dobrze, że zaglądam na forum raz na 10 dni - zawsze jest co poczytać i nowe foty do obejrzenia ;)

Damian78 napisał(a):
Do zrobienia kolejne 1500m w pionie do schroniska Weisshornhutte. Jest gorąco a podejście jest bardzo strome.

1500m to w Alpach Julijskich robi się przed wspinaniem, zajmuje to 2.5h ;). No dobra, zwykle jest ok. 1000-1200m, 1500 to pod Skrlaticę ;). Ale zawsze jest stromo, tyle, że gorąco to dopiero na zejściu ;).

Całość mega 8)

Okolicę kilka razy oglądałam z daleka (choć nie aż tak z daleka), mam górskich znajomych w pobliżu Brig, a pracują w Visp, skąd rusza kolejka do Zermatt. Trzy razy u nich byłam. Tylko, kurcze, nie lubię śniegu, więc śnieg mam tylko na zdjęciach ;).
Ech, czas tam wróci. Może nawet do tego śniegu się w końcu przekonam ;)

Tu Dom z mojej, czasem wiszącej, perspektywy ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 29, 2021 11:08 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
saxifraga napisał(a):
No dobra, zwykle jest ok. 1000-1200m

No to jednak spora różnica, jeszcze rzuć okiem na nasze plecaki :eye: Jednak plecak na wspin w letnich warunkach to inna waga niż na wspin w terenie mikstowym do którego podchodzi się po lodowcu.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 30, 2021 9:29 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Damian78 napisał(a):
saxifraga napisał(a):
No dobra, zwykle jest ok. 1000-1200m

No to jednak spora różnica, jeszcze rzuć okiem na nasze plecaki :eye: Jednak plecak na wspin w letnich warunkach to inna waga niż na wspin w terenie mikstowym do którego podchodzi się po lodowcu.

Nie no, wiem wiem, żartuję ;)
Z całym worem, czyli ok. 18kg zdarzyło mi się parę razy podchodzić te 1500-1800m w stromym terenie, fajne to, faktycznie, nie było ;). Ale i tak gorzej było schodzić, bo kolana bardziej rypią ;).
Swoją drogą, w Alpy Julijskie latem też zdarzało nam się zabierać raki i czekan, ze dwa razy nawet ich użyłam. Ale faktycznie, konieczność taszczenia zimowego sprzętu latem jest chyba rzeczą najbardziej irytującą :lol: .


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 30, 2021 10:47 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Urok gór lodowcowych, dwa komplety odzieży bo na podejściu lato a rano na lodowcu jak w lodówce, dwa czekany, raki, buty techniczne, szpej na lodowiec i szpej do asekuracji w skale, trochę szturmżarcia i przydałyby się kolana z tytanu :lol: Wagę cieliśmy na maxa, specjalnie kupiliśmy dwie liny 40m na dwa zespoły. Niestety ten rejon Alp do łatwych nie należy, brak kolejek i wszystko trzeba robić z dna doliny.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 05, 2021 9:57 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
W trójkę docieramy do schroniska, po około godzinie dociera Bogdan. Schronisko jest niewielkie, ale zrobione w nowych standardach, gospodyni starszej daty, bardzo miła. Co może zdumiewać w schronisku są jeszcze cztery młode osoby, reszta to ludzie starsi, którzy raczej nie wyglądają na takich co jutro mają zamiar ruszyć na szczyt. Podczas kolacji widać, że raczej nie mają zamiaru ruszać się gdziekolwiek bo winko otwierali jedno za drugim :lol: Nie ma niestety przewodników z klientami co wróży, że warunki nie są dobre do wyjścia na szczyt, nie ma się co dziwić, śnieg który spadł dnia poprzedniego jeszcze nie siadł a przez noc sypnęło kolejne 10cm. Nic to, spróbujemy powalczyć, trzeba się cieszyć każdą chwilą spędzoną w górach gdy ma sie taką możliwość :D Tuż przed kolacją ze szczytu wracają dwie dziewczyny, nie dotarły na szczyt i nie przypadły im do gustu warunki jakie są na drodze, dużo śniegu, wszystko się topi i ciuchy w momencie mokre, zero przyjemności ze wspinu. Kolacja była dobra, można było dostać dokładkę. Śniadanie jest o 2, pobudkę robimy 30min wcześniej. Prócz naszej czwórki do góry rusza jeszcze para włochów. Droga opisywana jest jako zamotana orientacyjnie, ale mamy troszkę śladów zrobionych przez dziewczyny dzień wcześniej. Przy pokonywaniu drugiej rampy po przejściu lodowca Shalli wyprzedzają nas włosi. Po pokonaniu śnieżnego stoku w górę do mało wyraźnej przełęczy, do przejścia jest kolejna rampa w kierunku ściany, którą już stromo wspina się na pierwszy fragment drogi jaką jest skalna grań najeżona turniami. Tutaj trzeba uzbroić się w raki, bo do przejścia są pochyłe płyty zalane lodem, włosi tutaj odpuszczają i schodzą w dół, my ciśniemy dalej. Po przejściu skalnego fragmentu, mamy do przejścia śnieżny grzbiet w kierunku ściny, tutaj dopiero wyjmuję aparat.

Obrazek

Obrazek

Potem lekki trawers do stromego kominka.

Obrazek

Obrazek

Do wschodu jeszcze troszkę czasu zostało, ale widoczki już są.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Aż do tzw. placu odpoczynkowego idziemy niezwiązani, to fragment który trzeba przejść w miarę szybko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nadchodzi wschód, jest pięknie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cały masyw Monte Rosa w pierwszych promieniach słońca.

Obrazek

I oczywiście Król 8)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaczyna być widać wierzchołek, ale droga jest jeszcze bardzo daleka.

Obrazek

Docieramy do grani, gdzie wiążemy się.

Obrazek

Grań jest zasypana śniegiem i to najgorszym z możliwych, nie ma mowy o przejściu po wierzchy ani nawet bokiem śnieżnej zaspy, grań trzeba pokonywać okrakiem.

Obrazek

Obrazek

Wiadomo, gacie w momencie są mokre a klejnoty poddawane krioterapii :lol:

Obrazek

Grań jest bardzo lufiasta, do przewspinania są cztery turnie, największą się obchodzi, trudności AD III.

Obrazek

Obrazek

Matt, Zinal i Dent Blanche.

Obrazek

Monte Rosa.

Obrazek

Obrazek

Co jakiś czas nad głową lata AirZermett.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powoli widać koniec skalnego fragmentu grani.

Obrazek

Fragment Grani Nadel, Dom, Taschhorn i Alphubel.

Obrazek

Docieramy do końca skały, przed nami drugi fragment śnieżny, zupełnie nie tknięty, śnieg jak niżej, wszystko się sypie, grań wyżej jest na tyle stroma i od rana w słońcu, że może pojechać jakaś lawina, jest godzina 14, nie decydujemy się na dalszą drogę, rzucamy ostatnie tęskne spojrzenie w kierunku szczytu i decydujemy się na wycof.

Obrazek

Zejście jest równie czasochłonne jak wejście, po drodze są trzy stanowiska, z których robimy krótkie zjazdy.

Obrazek

Dymiący Matt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niżej śnieg zdążył stopnieć i ciężej się nawiguje, ale nie błądzimy. Ostatni zjazd robimy w kominku bo zejście byłoby dość ryzykowne.
Przechodzimy przez skały ostatniej z ramp, gdzie już nie ma lodu i wchodzimy na śnieżny teren, który teraz jest jednym wielkim lawiniskiem, zejście nim to męczarnia. Można sobie wyobrażać co mogłoby być na śnieżnym fragmencie grani jak na takim w sumie niepozornym terenie zjechało tyle śniegu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze do schroniska przechodzimy obok namiotów chłopaków poznanych na podejściu i rzucamy kilka słów po niemiecku by im stracha napędzić :lol:
W schronisku jesteśmy o 23 zrypani na maksa. Rano w szatni zamieniamy kilka zdań z gospodynią, która się trochę o nas martwiła, ale cieszy się że jesteśmy cali i zdrowi. Chcemy zrobić sobie śniadanko na tarasie przed schroniskiem, ale teren opanowany jest przez stado kóz, które domagają się ciągłego haraczu :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok na całość grani z okolic schroniska.

Obrazek

Pakujemy się uiszczamy opłatę i schodzimy na dno doliny. Mamy dość śniegu i zimna, pogoda od jutra znów ma się załamać, więc nie ma już co szukać na tym terenie. Na skalnym fragmencie grani, tylko raz w tym sezonie osiągnęliśmy wysokość 4100m. Wracamy do Randy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pakujemy się do samochodów i kierunek słoneczna Italya, Cortina d'Ampezzo nadciągamy :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 05, 2021 11:38 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
Wiele rzeczy tu można podziwiać: piękno gór, Waszą sprawność i profesjonalizm, a przede wszystkim- rozsądek.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 07, 2021 1:27 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
krzysztof_KrK napisał(a):
Wiele rzeczy tu można podziwiać: piękno gór, Waszą sprawność i profesjonalizm, a przede wszystkim- rozsądek.

Wiesz jak mówią, góra nie zając :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 07, 2021 9:56 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Nie wiem gdzie w moim życiu popełniłem błąd ale nie mam już czasu w pracy przeczytać takiej zacnej relacji.
Przeleciałem na szybko foty i są fantastyczne. Gratulacje.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 07, 2021 11:35 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Krabul napisał(a):
Nie wiem gdzie w moim życiu popełniłem błąd ale nie mam już czasu w pracy przeczytać takiej zacnej relacji.

Takie życie, też nie mogę ostatnio złapać zakrętu :eye:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz gru 09, 2021 2:46 pm 
Nowy

Dołączył(a): Śr wrz 30, 2020 10:27 am
Posty: 16
Świetnie sobie odświeżyć wspomnienia :) Zostaje jeszcze ostatni akt opowieści z Dolo :)
Wydaje mi się jak by to było wieki temu, a to dopiero pół roku. Do Alpine Expedition 2022 jeszcze tak daleko, chętnie bym przewinął już te kilka miechów do przodu :P


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So gru 18, 2021 10:47 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Po kilku ładnych godzinach jazdy docieramy wieczorem do Cortiny na znany nam z roku ubiegłego kemping.

Obrazek

Pogoda nie rozpieszcza, w nocy przechodzą takie burze, że głowa mała. Następne dni też pogodą nie powalają, w tym roku Italia okazuje się być mało słoneczna. Nic to, dnia następnego do godzin popołudniowych mamy jako taką pogodą, plan jest wjechać na szczyt Tofany di Mezzo i przejść którąś z ferrat. Meldujemy się rano przy kasie i ku naszemu zaskoczeniu okazuje się, że ostatni odcinek kolejki nie jeździ na szczyt, pan w okienku odradza wyjście powyżej 3k ponieważ wszędzie jest dużo śniegu i lodu :shock: No to jesteśmy w doopie. Szybko przeglądamy mapę okolicy i wychodzi, że podjeżdżając parę minut w górę siądziemy na wyciąg i z przesiadką dojedziemy do schroniska Pomedes, skąd możemy przejść ferratę Giuseppe Di Olivieri na szczyt Punta Anna. Jedziemy.

Obrazek

Od wyciągu podchodzimy w górę, gdzie startuje ferrata.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ferrata ma wycenę C/D i trzeba powiedzieć, że trzyma pion :lol: Michały gdzieś nam uciekły a we mgle niewiele widać do przodu, czasem odsłania się widok na ścianę Tofany di Rozes.

Obrazek

Idę z Bogdanem i w tej mglistej scenerii robimy sobie fotki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Doganiamy Michałów już za szczytem Punta Anna. zejście ze szczytu do długi trawers półkami a potem w cholerę w dół po usypującym się gruzie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z trawersu widać koszary z IWŚ i stare schronisko, my obieramy kierunek na schronisko Camillo Giussani.

Obrazek

Obrazek

Kręcimy się chwilę po koszarach i uderzamy pod schronisko.

Obrazek

Obrazek

Schronisko bardzo ładne.

Obrazek

Kminimy przez chwilę, bo mieliśmy chytry plan wejść normalną na Tofane di Rozes.

Obrazek

Ale brak widoczności powyżej 2700 i śnieg zalegający na podejściu skutecznie studzą zapał. Niespiesznie ruszamy w dół.

Obrazek

Obrazek

W końcu widać Cinqu Torri :D

Obrazek

By dostać się do wyciągu musimy zrobić obszerny trawers pod ścianą, którą poprowadzona jest przebyta ferrata, szlak jest mało oczywisty. Nie ma oznakowań, najpierw idziemy ścieżką pod ścianą, za załomem skalnym zaczyna się farrata Astaldi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W pewnym momencie farrata jest zniszczona przez obryw i poprowadzona górą, nie zauważamy tego i schodzimy w dół by trawersując parchate żleby dostać się do jej końca i stanąć na znakowanym szlaku. Stąd już kawałek pod wyciąg. Zjeżdżamy na parking, ale proponuję podjechać jeszcze na przełęcz Falzarego. Jak tylko stajemy na parkingu na przełęczy przychodzi taka pompa, że świata nie widać. Na chwilę przestaje padać, więc robimy mały rekonesans po przełęczy.

Obrazek

Obrazek

Zjeżdżamy na kemp. Pogoda w dniu następnym również ma być mało włoska, więc postanawiamy ruszyć w drogą powrotną do kraju.
Dolinę Mattertal jeszcze odwiedzimy bogatsi o nowe doświadczenia z tego wyjazdu :eye:

Alpine Expedition 2021 THE END


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 21, 2021 7:28 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Wasza wyprawa spokojnie powinna dostać I miejsce w kategorii Wyjazd Roku! Relacja oczywiście też, wiadomo ;).
Dobrze, że pod koniec trafiliście w końcu do innej strefy klimatycznej, bo od tego śniegu i lodu nawet czytając robiło się już zimno :lol: . A mgły są fajne, dodają grozy i zdjęcia wtedy lepsze, bo dobry kontrast, a nie tam jakieś słoneczne landszafty ;). No i ludzi wtedy jakby mniej, bo kto by wychodził w dupówę ;).
Graty za całokształt! :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr gru 22, 2021 9:37 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
saxifraga napisał(a):
bo od tego śniegu i lodu nawet czytając robiło się już zimno

Mylne wrażenie, było naprawdę ciepło, na lodowcu nawet gorąco, bo słońce wali z góry i z dołu. Chmury są fajne jak są to cumulusy z płaską podstawą :lol: Czyste niebo kiepsko na fotach wygląda i zazwyczaj słońce nie daje żyć, ale widoczność na 50m to raczej lipa a nie warun :eye:
Dzięki :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL