Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 2:22 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz sty 27, 2022 3:45 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1607
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Gdy zobaczyłem w planach PTT Nowy Sącz planowany wyjazd w Beskid Śląski i Żywiecki w listopadzie 2021 roku to w pierwszej chwili się ucieszyłem, ale potem przyszła refleksja. A bo to listopad i nie wiadomo jak będzie z pogodą, bo tereny są mi dobrze znane i wiele razy przeze mnie wcześniej odwiedzane, no i kwestie logistyczne – jechać do Nowego Sącza, by stamtąd jechać do Węgierskiej Górki ? Raczej to słabe. Trzeba to dobrze przemyśleć, no i przemyślałem. Rzeczywiście te górki są mi dobrze znane, ale nigdy nie byłem tam z tą ekipą. Zatem ostateczna decyzja – jadę. Ale jak wbić się do autokaru który jedzie z Nowego Sącza ? Wymyśliłem sobie Suchą Beskidzką, bo była idealnie po drodze. Dogadałem się z właścicielem stacji benzynowej, że będę mógł zostawić tam samochód na 4 dni. Zatem logistyka z grubsza ogarnięta. Ekipa z PTT jadąca z Nowego Sącza miała kawałek dalej na ową stację niż ja z domu, więc mogłem się całkiem solidnie wyspać i zjeść bigosik na śniadanie a i tak byłem trochę przed czasem.
Wszystko idzie zgodnie z planem. Przerzucam bagaże do autokaru i chwilę później jestem już pełnoprawnym uczestnikiem wycieczki. Ku mojej radości jest mnóstwo znajomych, choć oczywiście wielu osób też brakuje. Szukam w plecaku jakiegoś „wkupnego” i jedziemy z koksem. Humory, choć już bazowe były dobre, stają się jeszcze lepsze. Zatrzymujemy się przy naszym hotelu, by zgarnąć ostatnie osoby, które dotarły tam swoimi samochodami i kilkanaście minut później meldujemy się w Kamesznicy Złatnej. Jest koło 10-tej, więc jak na listopad godzina dosyć późna. Pogoda za to bajkowa. Próżno wypatrywać na niebie choćby jednej chmurki…

Obrazek

A jak to w górach im wyżej tym ładniej…

Obrazek

Obrazek

Żeby nie było za wesoło od pewnej wysokości wieje lodowaty wiatr. Wstępny plan zakładał, że na szczyt Baraniej Góry dotrzemy w samo południe i tam odśpiewamy hymn. Na 12-tą dojść się nie udało, więc wchodzimy na metalową wieżę widokową. Lodowato jest na niej, ale widoki cudne. Zwłaszcza to morze chmur w dole robi wrażenie (zresztą nie pierwszy raz na tym wyjeździe jak się później okaże).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po fotkach szybko zbiegamy w dół i trzeba by się coś napić na rozgrzewkę… Patrzymy jeden po drugim i okazuje się, że zapasy zostały w bagażniku autokaru. ;( No dramat. Ale na jedna osobę zawsze można liczyć i z przepastnego plecaka wyciąga żołądkową. Niezawodna Zbawczyni. Od razu lepiej. W międzyczasie grupa się konsoliduje, zwieramy szeregi i odśpiewujemy ten hymn. Poznańskimi Słowikami nie jesteśmy, no ale wykonało się.
Fotka przy tabliczce szczytowej i rozpoczynamy zejście. Plan zakłada, że bezpośrednio do Węgierskiej Górki.

Obrazek

Tempo dosyć żwawe bo z Baraniej do W.G. jest kawał drogi, a listopadowy dzień krótki. Docieramy do Magurki Wiślańskiej…

Obrazek

A potem chyba przed nami chyba najpiękniejszy grzbietowy odcinek szlaku z cudnymi widokami na Skrzyczne, Babią Górę i pomniejsze beskidzkie szczyty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze dość ciekawa skałka, która była oblegana przez fanów amatorskiej fotografii.

Obrazek

Obrazek

Robimy przy niej grupowe zdjęcie, ale bez niej…

Obrazek

Na rozejściu szlaków nieśmiało proponuję aby nie schodzić do Węgierskiej Górki a do Ostrego Twardorzeczki, bo to znacznie bliżej, więc jeżeli Wojtek by po nas podjechał autokarem… A była z nami dzielna 9-letnia Karolina (córka Ani i Krzyśka), więc bezpieczniej byłoby zejść za jasności. Po krótkiej dyskusji i kontakcie z naszym kierowcą plan został ostatecznie zaakceptowany. Spoglądamy raz jeszcze na Skrzyczne w blasku zachodzącego słońca, bo kolejny odcinek szlaku już wiedzie w lesie.

Obrazek

Do Ostrego docieramy już przy lekkiej szarówce, więc chyba nasza decyzja była optymalna…

Obrazek

Ale zanim przyjechał po nas Wojtek to okazało się że Krzysiek ma jeszcze małe co nieco w plecaku. Nie wiem jak on się z tym uchował, ale była z tego kupa śmiechu. Atmosfera jak zawsze z tymi ludźmi genialna. Chwilę później siedzimy już grzecznie w autokarze. Dzień numer jeden kapitalny pod każdym względem… No może wieczorem wolałbym jakąś imprezę zamiast śpiewanie pieśni patriotycznych przy gitarze. Jakoś w ostatnim czasie, głównie „dzięki” Pisowi pojęcie patriotyzmu mocno się zdewaluowało. Moim zdaniem grupowe odśpiewanie hymnu na szczycie Baraniej Góry było wystarczającymi działaniami w tym aspekcie…

Dzień 2

Po dobrym śniadanku pakujemy się do autokaru. Jazdy nie ma dużo, może koło 10 km. Poza naszą ekipą umówiłem się tego dnia z przyjaciółmi z Białki Tatrzańskiej – Krysią i Staszkiem. Zaczęło się jednak od drobnej mijanki. Nasz autokar pojechał dalej na parking położony wyżej, a Krysia ze Staszkiem zaparkowali kilka kilometrów niżej. Nic prostszego, wystarczy jeden telefon, albo jedno hasło na Messengerze i ogarnie się sytuację, ale… trzeba mieć jeszcze zasięg. A w tym górskim rejonie… no cóż, zasięg jest głównie w górze. Czekaliśmy trochę w dwójkę na nich, ale ani słychu, ani widu. Cóż było robić, ruszyliśmy za grupą, która mocno nam w tym czasie odjechała. To bardzo ogarnięci ludzie, więc nie miałem wątpliwości, że się tego dnia spotkamy. Pozostawało tylko pytanie: kiedy i gdzie ? Rano na dole było zimno i mgliście, ale im byliśmy wyżej…

Obrazek

Obrazek

Nie pomyliłem się, naszych znajomych spotykamy na Hali Pawlusiej. Świetna to miejscówka na odpoczynek i podziwianie widoków, co niniejszym czynimy.

Obrazek
Obrazek

Obrazek

Po dłuższej przerwie wyruszamy w dalszą drogę w kierunku Hali Rysianka. Widoki niezmiennie piękne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy schronisku na Hali na Rysiance jeszcze dłuższa (obiadowa) przerwa. Trochę jemy, trochę gadamy i co nieco spożywamy. Jest błogo, sielsko i pięknie. PKP. Nie chce się iść dalej, ale co zrobić, dzień krótki…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dochodzimy do schroniska na Hali Lipowskiej, ale nie zatrzymujemy się tu już na dłużej. Jak do tej pory to chyba więcej siedzieliśmy niż szliśmy.  Później mamy do wyboru dwa warianty drogi i niestety wybieramy (chyba nie do końca świadomie) ten gorszy – bardziej zacieniony i śliski, a mniej widokowy. Przez Boraczy i Redykalny Wierch szedłem w sumie niedawno, więc mnie tam wszystko jedno, ale obiektywnie trzeba przyznać, że szlak zielony jest nieciekawy. Widoki są tu rarytasem, ale się zdarzają…

Obrazek

Obrazek

Z ulgą wychodzimy z lasu i wchodzimy na rozległą polaną z której widać już schronisko na Hali Boraczej.

Obrazek

Obrazek

Przy schronie znowu dłuższa przerwa i powoli schodzimy z powrotem do Żabnicy – Skałki – mijając po drodze potężną beczkę, które zawsze mi się kojarzy z Halą Boraczą. Niestety mocno już skorodowaną.

Obrazek

Pod koniec szlaku już w Żabnicy znajduje się piękny drewniany kościółek…

Obrazek

… ale i spożywczak.  No i znowu zrobiło się bardzo wesoło. Jak ja kocham takie kilkudniowe wyjazdy. :)
Wieczorem znowu trochę śpiewania, ale już nie w patriotycznej nucie…
Przy okazji zapytałem czy będzie kolejnego dnia możliwość odwiedzenia grobu naszej zmarłej przyjaciółki z PTT – Aldony, bo mamy być naprawdę blisko… Okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która ma to na uwadze. Bardzo mnie to ucieszyło.

Dzień 3

Trasę trzeciego dnia rozpoczynamy w Soblówce tuż przy kameralnym kościółku.

Obrazek

Podejście żółtym szlakiem miejscami jest dość strome, więc od czasu do czasu robimy krótką przerwę. Ale jak już osiągnęliśmy pewien pułap wysokości, to widoki zaczęły się cudne.

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy nieoznakowaną ścieżką na szczyt Małej Rycerzowej. Widoki żadne ale zaliczona.

Obrazek

Za to z polanki poniżej już całkiem niezłe…

Obrazek

Ruszamy w kierunku bacówki pod Wielką Rycerzową. Widoczki cały czas przyjemne…

Obrazek
A koło bacówki wielkie poruszenie bo nasi koledzy właśnie odnaleźli członków rodziny. Uwieczniamy tą wzruszającą chwilę. :)

Obrazek

Tu robimy dłuższą przerwę, spożywamy co nieco. Jest bajkowo, uwielbiam takie chwile. Robimy grupówkę…

Obrazek

i indywidual…

Obrazek

Następnie odrobina tortur. Marta chyba chciała skrócić moje męki…

Obrazek

Obrazek

Jeszcze zdjęcie bacóweczki i zaczynamy ostatnie podejście na Wielką Rycerzową.

Obrazek

A z podejścia takie widoczki. W centralnym punkcie zdjęcia Babia Góra.

Obrazek

Gdzieś po niespełna 15 minutach stajemy na szczycie. Wierzchołek jest zalesiony, ale nie ma to większego znaczenia, bo widokami jesteśmy już na dzisiaj nasyceni. Co nie znaczy, że nie będzie kolejnych…

Obrazek

Obrazek

A oto i one z odcinka między Wielką Rycerzową a schroniskiem Przegibek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przegibek to jedno z moich ulubionych schronisk górskich i pewnie dlatego nie zrobiłem mu tym razem zdjęcia, bo mam ich sporo w archiwum. A spędziliśmy tam miłe chwile. Wykończyliśmy zapasy i nawet udało się podpiąć pod ognisko i usmażyć na szybko kiełbaskę. Super klimacik. Wstępnie mieliśmy już stad schodzić do Rycerki Górnej, ale na szybko pojawiła się opcja Bendoszki. Dojadamy więc kiełbaskę i żwawo ruszamy na ostatni dzisiaj szczyt. Pogoda wciąż rewelacja.

Obrazek

Bytność na szczycie trzeba było zatem uwiecznić.

Obrazek

Grupa schodzi jak Bóg przykazał, niebieskim, a potem czerwonym szlakiem, a ja wypatrzyłem sobie mały skrócik. Grzech było nie skorzystać. Spokojnie jakieś 20 minut do przodu, a ścieżka całkiem przyzwoita. Za połączeniem z czerwonym szlakiem całkiem widokowy rejon…

Obrazek

I tak samotnie doszedłem do asfaltowej drogi w Rycerce Górnej. A skoro miałem trochę czasu, to czego szuka wzorowy turysta po zejście z gór ? Oczywiście baru, bądź sklepu. Trzeba było przejść gdzieś koło kilometra, jak nie więcej ale w końcu znalazłem. Ale tu oczywiście zaczynają się komplikacje. Kobieta przede mną robi chyba zakupy dla połowy wsi. Kiedy już kończy, to nagle przypomina sobie o kolejnym towarze. Tak spędzam z 10 minut, zagryzając wargi, by wreszcie nabyć upragnionego zimnego Namysłowa. Kłopot polegał również na tym, że nie było w tym rejonie zasięgu, więc grzecznie i żwawo musiałem się dostać w miejsce z którego podejrzewałem, ze zabierze nas autokar. Zdążyłem, ale tak powiedzmy na styk.
Został nam ostatni punkt dzisiejszej wycieczki, ale najważniejszy. Odwiedzenie grobu naszej zmarłej przyjaciółki Aldo (powszechnie znanej jako Tośka) na cmentarzu w Sól – Kiczorze. Po raz drugi pokonałem drogę, którą przechodziliśmy w tym smutnym marcowym dniu w trakcie Jej pogrzebu.  Bardzo dobrze, że udało nam się tam być, choć już zmrok zapadał.

Obrazek

Wciąż trudno w to uwierzyć, że nie ma Jej już wśród nas…

Wieczorem ostatnia posiadówka, w trakcie której powiedziałem, że już nudna ta idealna pogoda na naszym wyjeździe… Wszyscy zgodnie popatrzyli na mnie "z byka" i słusznie. No i wykrakałem.

Dzień 4 - niestety ostatni

W niedzielę już tak idealnie nie było. Od rana mgła, chmury, widoczność znikoma, by nie powiedzieć żadna. Był to Beskid Śląski w wydaniu mroczno - tajemniczym. Wojtek – widząc, że pogoda nie rozpieszcza wywiózł nas pod Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku.

Obrazek

Stamtąd ruszyliśmy w kierunku schroniska pod Klimczokiem, mijając po drodze takie cudeńka. Pod Skopcem ludzie zostawiają wytyrane buty, a tu z kolei rękawiczki na takim drzewku...

Obrazek

Droga do schroniska jest bardzo klimatyczna i miejscami stroma. I właściwie to tyle mogę o niej powiedzieć.

Obrazek

Wybraliśmy bodajże w piątkę nieco inny wariant, przez co byliśmy w schronisku przed resztą grupy. Miło się było tu ogrzać, choć w moim przypadku bardziej zewnętrznie, bo już za kilka godzin czekała mnie jazda samochodem.
Ze schroniska standardowo stromo podchodzimy na Klimczok, zwiedzając przy okazji mini-muzeum z kamykami i innymi pamiątkami z różnych szczytów i pasm górskich.

Obrazek

Potem sam szczyt Klimczoka, gdzie nawet były przebłyski słońca, ale na tym się skończyło.

Obrazek

Obrazek

Między Klimczykiem a Szyndzielnią znowu tajemniczo...

Obrazek

Obrazek

Potem już tylko Szyndzielnia...

Obrazek

Kolejny schron z niezbyt dobrymi i niezbyt ciepłymi flakami i zostało już tylko zejście do Bielska Białej.
Ta drobna (pogodowa) rysa i tak nie miała wpływu na fakt, że wyjazd w powszechnej ocenie uczestników, mojej również był fantastyczny. Moja ulubiona górska ekipa z którą od lat świetnie się czuję na wyjazdach. Poza niedzielą kapitalna pogoda i super widoki. I nie miało dla mnie znaczenia, że po raz któryś tam zdobywałem te same szczyty. Można by się posłużyć nieco wyświechtanym powiedzeniem – nie ważne gdzie, a ważne z kim. Tak że zdecydowanie było warto, nawet z tym "międzylądowaniem" w Suchej Beskidzkiej... Obyśmy w przyszłym roku (czyli w tym bo tradycyjnie piszę z poślizgiem) mieli więcej okazji to takich fantastycznych wypadów...

Wojtek

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lut 17, 2022 11:05 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4097
Aż zatęskniłam za Beskidami. Pogoda była świetna w XI.

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lut 17, 2022 5:32 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1607
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Redemption MM napisał(a):
Aż zatęskniłam za Beskidami. Pogoda była świetna w XI.


Takk, jak na listopad to były świetne warunki.
Ale tydzień temu byłem w Sudetach i już tak różowo nie było:

viewtopic.php?f=11&t=21353

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL