Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 2:02 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz paź 20, 2022 5:49 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt lut 08, 2022 11:59 am
Posty: 41
Cześć,

Opiszę pokrótce wypad na Rysy jaki zrealizowaliśmy z dwójką koleżanek we wrześniu.
Był to nieźle pokręcony wypad…
Pokój mieliśmy zarezerwowany już dużo wcześniej w terminie 9-11 września – Horsky hotel Popradske pleso.
Wrażenia z tego schroniska – złe, nawet bardzo złe… Pomijając cenę 3 osobowego pokoju – za 2 noclegi ze śniadaniami 320 EUR, ale mieliśmy przynajmniej łazienkę i telewizor w nim – co to wyczynili przerosło nas dokumentnie – ale napiszę o tym na końcu.
Po kolei – startujemy ze Zdzieszowic o 15 aby o 20:30 zameldować się na stacyjce kolejowej Popradske pleso. Mieliśmy zamówiony bus na transfer do schroniska ponieważ nie chciało nam się tarabanić po nocy z tobołami których troszkę mieliśmy.
Busa umówiłem dzień wcześniej na konkretną godzinę, potwierdziłem mailem, ale gdy dodzwoniłem się do schroniska pani była zdziwiona że ma po nas przyjechać. No cóż przyjechał około 21 – ta atrakcja kosztowała nas dodatkowe 30 EUR.
Po przybyciu do hotelu, zameldowaniu się i wniesieniu bagaży udajemy się do restauracji na piwko.
Na jutro w planie mamy Rysy jednakże prognozy pogody są bardzo złe. W nocy zaczyna lać i pierwsze okno godzinne pogodowe ma być dopiero o 11.
Mając to na uwadze stwierdzamy że sobotnie Rysy odpuszczamy i spróbujemy w niedzielę skoro świt.
Udajemy się na śniadanko – tutaj duży plus za rozmaitość jedzenia, 100% soki oraz owoce. Po śniadanku wracamy do pokoju gdzie leniuchujemy. Około 11 jak przestaje lać zbieramy się na spacer wokół stawu. Jest co prawda co chwila lekka mżawka i dużo mgieł ale jest fajnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I kolejne licho się wydarzyło ponieważ zdjęcia z tego spaceru wyparowały mi z karty z aparatu – szlak mnie trafił w domu jak przerzucałem zdjęcia na kompa…
W każdym bądź razie idziemy czerwonym szlakiem zmieniamy go na żółte znaki i docieramy do Symbolicky cintorin – symbolicznego cmentarza ofiar Tatr. Jest tutaj bardzo dużo tablic pamiątkowych nie tylko Czechów ale i Polaków oraz osób innych narodowości.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo melancholijne miejsce w którym na zwiedzaniu spędzamy dużo czasu. Z cmentarzyska wracamy za żółtymi znakami aby w całości obejść staw. Zaczęło znowu kropić więc siadamy w Maljathovej chacie aby uzupełnić płyny i obok zakupić pamiątki dla rodziny – kupiłem fajne skarpety dla moich dziewczyn z Rysami oraz Hotelem PP oraz słowackie tatrzańskie krówki plus magnesy.

Idziemy z powrotem do hotelu do pokoju gdzie delikatnie opróżniamy przywiezione napitki.
W międzyczasie się wyjaśnia i łapie parę ujęć z okna pokoju.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po 16 wracamy do Maljathovej chaty na obiad – tutaj zjadłem czosnkową (bardzo dobra) oraz gulasz z jelenia którego wkrótce pożałuję. Pojedli popili to idziemy odpocząć i szybko się położyć przed kolejnym dniem – to się nie udaje bo w pokoju poniżej mega impreza ale jest się do tego przyzwyczajonym, samemu też się tak robiło wielokrotnie.

Tak więc lulu, budzę się około 4 rano z bólem brzucha (GULASZ P…) i toaleta. Rano co chwila ją odwiedzam, dopiero zrobiło się lepiej po 3 stoperanach Pakujemy się na szybko, na śniadanie serwowane od 6 rano które jemy w mega tempie, oddajemy klucze i nasze bagaże poza plecakami z którymi będziemy szli dajemy do przechowalni …… napiszę co dalej na końcu….

Tak więc po 6 z minutami startujemy, nie mamy planu aby wbiec na górę ale spokojnie oglądając uroki tatrzańskiej przyrody maszerujemy na początku niebieskim szlakiem Mengusovską doliną, następnie czerwonym mijając Zabi potok.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co jakiś czas stajemy na krótkie przystanki, ale tempo mamy prawie jak na mapie.
Kolejna atrakcja to Zabie plesa za którymi zaczynają się łańcuchy i stupaczki. Na razie jest trochę chmur ale nie pada. Ludzi też nieznaczna ilość może że rano a może że pogoda i prognozy też nie były za dobre.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za łańcuchami znowu zaczyna mi burczeć w brzuchu więc ostatnie metry do Chaty pod Rysami to był hardcor i następnie bieg do najpopularniejszego kibelka w Tatrach i nie tylko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po powrocie z kolorowej butki wypijamy po herbacie, zostawiamy plecaki w schronie i gramolimy się na Rysy. W trakcie podejścia pogoda diametralnie się zmienia: zaczyna padać najpierw deszcz potem śnieg i widoczność na parę metrów. Ale cóż szczyt zdobywamy bardzo powolną wspinaczką z uwagi na mokre skały i kamienie.

Obrazek

Obrazek

Na górze pamiątkowa fotka z telefonu, posłuchanie śpiewania grupy która tu wgramoliła się z gitarami – szacun i zejście teraz jeszcze wolniejsze do schroniska.

Obrazek

Tam znowu herbatka, czosnkowa i jakaś czekoladka.
Następuje chwila zejścia – cały czas pada, najtrudniej wiadomo na łańcuchach, tam opada mi trochę energia i tempo marszu spada.
Tak więc tą samą trasą wracamy w deszcze i potem mżawce do schroniska – jesteśmy w nim po16. Już cieszymy się na przebranie w suche ciuchy zmianę butów z górskich na leżejsze i….

I właśnie sytuacja która przekreśla u mnie to schronisko na amen – wchodzimy do przechowalni bagażu zamykanej na klucz i okazuje się że nie ma naszych torb. Szybko do recepcji gdzie obsługa mówi że najprawdopodobniej zabrał je kierowca grupy która była z Warszawy a wyjechali przed południem. Po wielkich przebojach z obsługą udaje się uzyskać adres mailowy organizatora tego wyjazdu.
Co najgorsze w bagażach mieliśmy praktycznie wszystko w tym moje skromne prezenty dla córek oraz co najważniejsze kluczyki do auta….

Całe szczęście że jakimś przypadkiem znalazły się zapasowe w plecaku bo tak nie mielibyśmy nawet jak wrócić. Tak więc po dotarciu do auta całkowicie przemoczeni w górskich butach wracamy do domu.

Po drodze udaje nam się złapać panią z biura turystycznego która mówi że to kierowca hotelowy zwiózł im rzeczy do autobusu i nawet nie wiedziała że są jakieś dodatki… i może je zostawić na jakimś cpn po drodze do Warszawy. My jedziemy całkowicie w inną stronę i po wielkich bojach udaje nam się załatwić że zostaną w biurze przewoźnika 40 km za Warszawą.
Odbiera je na drugi dzień kuzyn koleżanki i przesyła kurierem, dostajemy je w środę…

Tak więc wypad na którym cały czas nie szło i było pod górę. Jedyny pozytyw to to że poczuliśmy magię Tatr Słowackich a cała reszta w tym hotel (duża nazwa bo warunki jak w schronisku pamiętające czasy lat 90…) no cóż trzeba zapomnieć.

W drodze powrotnej jeszcze zakupy serków góralskich i parę minut po 22 jestem zmęczony jak koń po westernie ale w domu.

Całość zdjęć które się uchowały tutaj -https://photos.app.goo.gl/U8DQ7osky4XH86SeA


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 21, 2022 9:07 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
olo23333 napisał(a):
Pokój mieliśmy zarezerwowany już dużo wcześniej w terminie 9-11 września – Horsky hotel Popradske pleso.
Wrażenia z tego schroniska – złe, nawet bardzo złe…

Nie no, w Popradzkim Plesie jest zajebiście! Miejsc noclegowych na tarasie - do wyboru do koloru, spałam tam dwie noce, ściślej, to na podeście sauny. Z widokiem na gwiazdy i jezioro. Polecam ;). A nawet da radę wejść na górę w celach prysznicowych. Ale, po dwóch nocach w kolebie taras był luksusem ... na koniec przeszłam przez Rysy do PL, zajęło mi to 6h.

Przygoda z rzeczami słaba, miałam podobną, choć z lepszym finiszem, w Roztoce. Postawiłam plecak przy drzwiach w jadalni i coś jadłam. W tym czasie ludzie przychodzili, wychodzili, brali i dostawiali plecaki. W końcu poszłam po dokumenty, żeby się zameldować, odsuwam zamek ... i zamarłam, to nie mój plecak! (choć taki sam). Pierwsza myśl - ktoś z moim plecakiem zszedł na dół - przerąbane. Ale, najpierw postanowiłam przejść się po pokojach. Wchodzę do kolejnego, siedzi trzech gości, a wśród plecaków widzę taki, jak mój. Więc od progu wołam - o, mój plecak! Na to panowie - nie nie. Ja ja to - tak tak, i podeszłam aby wyjąć z niego to, czego się spodziewałam :). Faktycznie, zamienili niechcący plecak. Teraz mam wszystkie plecaki podpisane pod klapą, łącznie z nr tel.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 21, 2022 9:34 am 
Kombatant

Dołączył(a): Pt wrz 27, 2013 2:48 pm
Posty: 600
Taaa... w tym roku to był weekend, kiedy pogoda w słowackich Wysokich Tatrach zaczęła się p...suć.
Ja właśnie wtedy zakończyłem tegoroczny tatrzański epizod i rączo pomykałem z powrotem na niziny.
Czyli, co do pogody, to mieliście pecha. Ale... co do tych plecaków... ja pierdziu. Szaleeeeeeństwoooo... :twisted: :twisted: :twisted:
Trochę sobie nie wyobrażam, zwłaszcza w kontekście braku kluczyków do samochodu. Po prostu brakuje mi wyobraźni, co zrobiłbym w takiej sytuacji.
Z drugiej strony... zdarza mi się zostawiać klamoty w schronie (po co targać w te i we wte???), ale rzeczy WAŻNE biorę zawsze ze sobą (dokumenty, kluczyki, leki, okulary...).
Jeszcze w temacie gulaszu z dzikiej rogacizny - często zdarza się, że ludzie, zwłaszcza po (albo w trakcie) jakichś lekkich diet, po pojedzeniu tzw. góralskiego jadła, a zwłaszcza dziczyzny, mają problemy żołądkowe. Ale, tu skończyło się OK, po prostu odwiedziłeś atrakcję turystyczną Tatr Wysokich (jeśli nie nr 1, to na pewno w pierwszej "10" :lol: ).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 3 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 14 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL