Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 10:22 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt sty 17, 2023 6:27 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Styczeń 2022:

Aktywności w nowym 2022 roku rozpoczęliśmy 2 stycznia z Jagódką na Biskupiej Kopie w Górach Opawskich, gdzie jeszcze nigdy mnie nie było. Pogoda była daleka od zimowej, a resztki śniegu spotkaliśmy tylko w szczytowych partiach powyżej schroniska. Wieża na szczycie zrobiła fajne wrażenie i być może kiedyś tam też wrócimy. Może na rowery?

Na Trzech Króli pojechaliśmy tymczasem z Pawełkiem we Wzgórza Włodzickie celem przejścia zielonego szlaku granicznego w okolicach Świerk do Nowej Rudy i potem powrót zielonym szlakiem przez Włodzicką Górę. Tego dnia było już znacznie chłodniej, ale najgorszy był przeszywający lodowaty wiatr, który towarzyszył nam na odkrytych terenach.

Obrazek
Widok na Góry Sowie z Wzgórz Włodzickich

Następnie w niedzielę wybrałem się samotnie na szybki spacer z Grzmiącej na Jałowiec i dalej na dół niebieskim do Jedliny Zdrój, skąd z powrotem żółtym na Kozią Przełęcz i dalej czarną wyrypą na Borową, skąd zszedłem zielonym szlakiem, a potem singletrackiem do Grzmiącej. Niby tylko 2,5 godzinki, ale wystarczyło, żeby urobić prawie 800m przewyższeń. Uroki Gór Wałbrzyskich :)

Dwa tygodnie później udaliśmy się większą grupą w Tatry. Niestety pogoda nie sprzyjała ambitniejszym wędrówkom (lawinowa trójka) i skończyło się na wizycie w schronisku na Polanie Chochołowskiej. Drugiego dnia zaś urobiliśmy diretissimę pólnocnej ściany Gubałówki i ścieżkę pod reglami do Kościeliska z Zakopanego.


Lity 2022:

Kolejny miesiąc zacząłem już 1 lutego, wybierając się z Kowalowej na Lesistą Wielką i dalej na Dzikowiec tak, by w drodze powrotnej do Kowalowej zahaczyć jeszcze o Stożek Wielki, zejść do Sokołowska i wrócić asfaltem. Znów towarzyszył nieznośny przenikliwy lodowaty wiater, a jak wiadomo najgorszy w górach jest wiater, bo nawet jak jest ciepło to jest zimno.

Obrazek
Lesista Wielka i pasmo Gór Suchych widziane ze Stokówki

Dwa tygodnie później wraz z ekipą do zadań specjalnych (Jagódka, Bob, Dominik, Wilma i Cookie ;) ) ruszyliśmy w Gorce na przedłużony weekend. W piątek urobiliśmy Turbacz, a w sobotę Gorc Troszacki, wędrując chwilami w dość kopnym śniegu, ale przy znakomitych warunkach pogodowych mimo, że w tym samym czasie na Dolnym Śląsku przeraźliwie wiało. W Gorcach jednak warunki do uprawiania turystyki były znakomite.

Obrazek
Tatry widziane z okolic Gorca Troszackiego

Tydzień po powrocie z Gorc, w ostatnią niedzielę lutego wybrałem się z Kurkiem w Góry Stołowe, celem wejścia na Szczeliniec i Narożnik oraz żeby zobaczyć w końcu słynną stołowogórską czachę. Był to pierwszy spacer po górach w nowych okolicznościach militarnych, jakie miały miejsce na Ukrainie, więc tematów do rozmów nie brakowało.


Marzec 2022:

Następny miesiąc rozpoczęliśmy w pierwszą niedzielę spacerem w Górach Wałbrzyskich, startując z Sokołowska, skąd poszliśmy niebieską wyrypą na Kostrzynę, dalej do Andrzejówki i następnie na Rogowiec, skąd wróciliśmy do Andrzejówki i jeszcze żołtą ... przez Waligórę dotarliśmy na Szpiczak, skąd wróciliśmy zielonym szlakiem do Sokołowska przez Kozinę. 21 km i 1100m przewyższeń – takie rzeczy tylko w Górach Suchych ;)

Trzy tygodnie później w innej konfiguracji (z Jagódką i Grześkiem) ruszyliśmy do Dusznik, skąd poszliśmy na Orlicę i dalej na Wielką Destną, skąd wróciliśmy przez Zieleniec do Dusznik. Końcowy fragment podejścia na Wielką Destnę oznaczał przebijanie się przez przynajmniej pólmetrowy ubity śnieg na nieodśnieżanej od dawna drodze, który zaczął już powolutku się roztapiać. Warunki ekstremalnie trudne, które dostarczyły naprawdę sporego zmęczenia. Niby tylko 860m przewyższeń, ale 34km dystansu co w połączeniu z dużym wysiłkiem energetycznym dało ponad 3,5 tysiąca spalonych kalorii...

Obrazek
Wieża na Orlicy


Kwiecień 2022:

Gdy wydawało się, że w kwietniu będzie można już definitywnie żegnać się z raczkami, puchówką i rękawiczkami, wybrałem się na początku miesiąca w Góry Sowie w poszukiwaniu wiosny. Tymczasem znalazłem pełnię zimy, co nie przeszkodziło odwiedzić obu wież – na Kalenicy (na niedługo przed zamknięciem z powodu remontu) oraz na Wielkiej Sowie podczas jednej wycieczki. Trochę niedoceniane przeze mnie Góry Sowie ze względu na mniej agresywne podejścia niż w pobliskich Górach Kamiennych trochę nauczyły mnie pokory, bo mimo niespełna 25km i tak podczas tej tury uzbierałem prawie 1200m przewyższeń.

Dwa tygodnie później zamykaliśmy sezon zimowy na Śnieżce od Kowar przez Skalny Stól, co staje się powoli juz naszą grupową tradycją. To okazja, by na nizinach w Kowarach znaleźć już wiosnę, podczas gdy wyżej panują jeszcze srogie zimowe warunki. Nie inaczej było tym razem. Grubo przed Skalnym Stołem zaczął się śnieg, który towarzyszył nam już do szczytu. Lubię tę trasę, bo na relatywnie krótkim dystanie (23 km) można zrobić fajne przewyższenie (niemal 1300m).

Obrazek
Śnieżka widziana z podejścia ze Skalnego Stołu


Maj 2022:

Maj to zwykle czas, gdy żegnam się z termosem, rękawiczkami i raczkami na rzecz roweru, bidonu i kasku i nie inaczej było i tym razem ;) 1 maja przywitałem wraz z siostrą, która zakupiła sobie rower górski na trasach w okolicach Zagórza. Dwa dni później byłem na czerwonej Głuszycy MTB, a w kolejną niedzielę znów z siostrą wybrałem się w rejon Zamku Książ, startując od nas z wichury.

Kolejny tydzień przyniósł fatalne wieści o stanie zdrowia członka najbliższej rodziny, więc kolejne wycieczki odbywały się już w minorowych nastrojach, bo zdawałem sobie sprawę, że za chwilę nasza rodzina się pomniejszy. W tygodniu, żeby na chwilę o tym wszystkim zapomnieć, wybrałem się na szybką przejażdżkę na Klasztorzysko niedaleko Zagórza, a potem w niedzielę znów z siostrą na singletrack Wilcza w rejonie Barda. Nie udało się objechać całego, bo trochę pomieszaliśmy drogę, ale zamiast tego dołożyliśmy pętle Hrabiowską oraz Różańcową.

Tydzień później zaczynaliśmy z ekipą od dawna planowany urlop na Wielkiej Fatrze, choć gdyby nie fakt, że to ja wynajmowałem domek plus że obiecałem transport to pewnie bym nie jechał ze względu na sytuację rodzinną. Mimo wszystko pojechałem i choć na chwilę podczas spacerów czy wycieczek rowerowych udawało się zapomnieć o tym, co dzieje się w domu. A udało nam się urobić całkiem sporo. Najpierw w niedzielę wybraliśmy się z Pawełkiem na krótki rekonesans po okolicy na rowerach, potem w poniedziałek wjechaliśmy na rowerach całą ekipą z Dolnego Harmańca do Kralovej Studny (1271m), a we wtorek poszliśmy z Blatnicy, gdzie mieliśmy nocleg na Tlstą (1373m), a potem na Ostrą (1247m). W środę zrobiliśmy pętlę rowerową w okolicach Starych Hor, wjeżdżając aż na teren Rozchladna Sachticka, a w czwartek zaserwowaliśmy sobie prawdziwą wyrypę przechodząc trawers Małej Fatry, startując z Zazrivy, a kończąc w Nezbudzskej Lucce. 33km i 2140m przewyższeń w jeden dzień... Kolejny dzień wymagał odpoczynku, ale w sobotę jeszcze przed powrotem poszliśmy na najwyższe szczyty Wielkiej Fatry, wchodząc kolejno na Krizną (1574m), Frckov (1586m) i Ostredok (1596m) skąd zbiegaliśmy uciekając przed burzą. Ogólnie ze Słowacji przywiozłem 181 przebytych kilometrów (pieszo lub na rowerze), 6600m przewyższeń i prawie 14,5k spalonych kalorii. Nie ma to jak urlop...

Obrazek
Widok na Ostrą z przełęczy rozdzielającej dwa wierzchołki

Obrazek
Velky Rozsutec widziany z podejścia na Stoha


Czerwiec 2022:

Od pierwszych dni ten miesiąc przygotowywał mnie na to co nieuniknione w domu... Ale zanim stało się co stać się musiało to raz udało się wyrwać z domu, żeby przewietrzyć trochę łeb na żółtej Głuszycy MTB. Kilka dni później musieliśmy się zmierzyć ze śmiercią w najbliższej rodzinie i żeby jakoś to zagłuszyć musiałem już niedługo potem ruszyć w góry, by zresetować głowę. Wybrałem się zatem z siostrą (która również tego potrzebowała) znów w Strefę MTB Sudety. Pojechaliśmy razem na Czarną Głuszycę, a potem już ja sam dobiłem się na Niebieskiej Głuszycy.

Obrazek
Na Czarnej Głuszycy MTB

Okoliczności ostatnich tygodni sprawiły, że musiałem zrezygnować z planowanego już od lutego wyjazdu na Mont Blanc. Ekipa, która pojechała w komplecie weszła na szczyt. Dla mnie zaś było to trzecie nieudane podejście do Blanka i to trzecie spalone już na etapie planowania. Uznałem zatem, że nie ma to sensu i więcej nawet nie będę próbował tam jechać, bo za każdym razem gdy próbowałem to działo się coś niedobrego co sprawiało, że musiałem z wyjazdu rezygnować (jak choćby kontuzja kolana z 2015 roku). Znajdę sobie jakąś inną górę :)


CDN


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sty 18, 2023 11:44 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Górsko naprawdę fajnie. Szkoda, że z Fatr nie napisałeś relacji, uwielbiam rejon i chętnie bym poczytał/pooglądał.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sty 18, 2023 2:22 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1499
Fenomen napisał(a):
w czwartek zaserwowaliśmy sobie prawdziwą wyrypę przechodząc trawers Małej Fatry, startując z Zazrivy, a kończąc w Nezbudzskej Lucce


Fajny pomysł, można sporo w ciągu jednego dnia zwiedzić (te wszystkie Stohy, Chleby, Krywanie i Rozsypańce) tylko sprawia wrażenie - trochę jak GGTZ - nieco skomplikowanego logistycznie dla osoby działającej w pojedynkę. Jest tam w tej Lucce jakieś sensowne połączenie komunikacyjne, żeby wrócić w miejsce startu?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sty 18, 2023 3:22 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Strzelam, że do Terchowej cos by było, bo to w końcu przy głównej drodze, a pewnie stopa też bys złapał. Pytanie czy to by wystarczyło.
Mała Fatra jednym ciągiem to musi byc super wycieczka, ja robiłem w drugą stronę ale nie całość tylko do Sten, więc jeszcze Stoh i Wielki Rozsudziec by został. Ale taki był plan, bo resztę miałem schodzoną w te i we wtę. Skończyliśmy chyba koło 13-14. Całość dla bardziej zaawansowanego turysty spokojnie na 1 dzień do zrobienia.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 19, 2023 8:05 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
@Krabul, relacje z Fatr można znaleźć na mojej stronie: http://marek.skowronscy.com/slowacja-wi ... atra-2022/ Mam też nadzieję, że uda się z tej relacji zrobić jakiś artykuł do gazety. Musieliśmy ominąć Rozsutec, bo szlak na niego był jeszcze zamknięty (otwierany chyba w czerwcu, a byliśmy tam w maju).




Lipiec 2022:

Cały miesiąc minął pod znakiem dochodzenia do siebie po wydarzeniach ostatnich tygodni i miesięcy. Pomagał w tym rower, na którym katowałem się srogo, bo dzięki temu mogłem poczuć się lepiej. Zacząłem od wycieczki w rejonie Ścinawek i Nowej Rudy, odwiedzając na rowerze trzy wieże widokowe – na Górze św. Anny, Górze Wszystkich Świętych i wieżę widokową w Suszynie. Zwłaszcza ta ostatnia zrobiła na mnie wrażenie, bo choć widok z niej jest dość przeciętny, to sama konstrukcja jest niezwykle ciekawa.

Tydzień później wystartowałem z Niedamirowa, skąd wjechałem na Borową Górę (1056m) i dalej długim i szybkim zjazdem zjechałem do Kowar, skąd wspiąłem się na Przełęcz pod Bobrzakiem (808m) w Rudawach Janowickich, skąd zjechałem przez Ogorzelec i Jarkowice do Niedamirowa.

Obrazek
Gdzieś w okolicach Borowej Góry w Karkonoszach.

Następna niedziela to rowerowa ... w rejonie Zaclerza po czeskiej stronie wschodnich Karkonoszy. Wyjechałem z Opawy (po sąsiedzku z odwiedzonym tydzień wcześniej Niedamirowem), skąd zjechałem do Zaclerza, a dalej przez Rychorski Kriz (1003m) zjechałem do Bystricy niedaleko Mladych Buków. Stamtąd wjechałem do schroniska Rychorska Bouda (1002m) by znów zjechać, tym razem do Horni Marsova i stamtąd zaserwować sobie trzeci morderczy podjazd –tym razem na Cestnik (1002m). W sumie trzy podjazdy, każdy po 500m przewyższeń, czyli około półtora kilometra w pionie na nieco ponad 42 kilometrach.

Tydzień później znów miałem zaplanowaną trasę w tamtych okolicach. Chciałem wystartować z Przełęczy Okraj i pojeździć po czeskiej stronie, ale na hardych czeskich przepustach przebiłem obie dętki, a że wożę tylko jedną w zapasie, więc trzeba było wziąć rower na plecy i wracać 8km pieszo...

Trochę zdegustowany tym faktem koniec miesiąca spędziłem już wyłącznie na pieszych aktywnościach. Najpierw szybki spacer z Kurkiem i drugim Michałem na Trójgarb, a potem znów z Kurkiem i Przecierem spacer na Śnieżne Kotły, żeby spalić trochę promi... tzn kalorii :D


Sierpień 2022:

Nowy miesiąc rozpoczynałem w Międzybrodziu Bialskim na granicy Beskidu Małego i Żywieckiego, gdzie w pierwszy weekend miał odbyć się wieczór kawalerski Kurka. Zanim jednak miałem wziąć w tej imprezie udział, wziąłem ze sobą rower i w czwartek skoczyłem na Kościelec i Jaworzynę i dalej chciałem dojechać aż na Górę Żar, ale ponieważ pomyliłem drogę na Przełęczy Przysłop Cisowy, więc musiałem zawrócić i zjechać najbliższym asfaltem spod Góry Żar. Następnego dnia wjechałem, a w zasadzie głównie wepchałem rower na Skrzyczne w niemiłosiernym upale i chyba jeszcze z promilami z poprzedniego wieczora.

Obrazek
Między Jaworzyną a Kościelcem w Beskidzie Małym

Dwa tygodnie później wybrałem się z ekipą w Alpy Salzburskie, które co roku w sierpniu są stałym punktem w urlopowych planach. Ponieważ jednak padło mi auto i musiałem pożyczyć od ojca, którego auto nie jest kompatybilne z moją platformą na rowery, musiałem zostawić dwa kółka w domu. W efekcie pozostał nam trekking i ferraty. W dwa dni urobiliśmy trzy: Postalklamm Klettersteig (C), Katrin Klettersteig (B/C) oraz Seewand Klettersteig (D/E). Zwłaszcza ta ostatnia zrobiła na nas spore wrażenie, bo wyrypa była sroga, a do aut wróciliśmy grubo po północy. Kolejne urlopowe dni okazały się deszczowe, więc skróciliśmy urlop i wróciliśmy już po czterech dniach.

Obrazek
Katrin Klettersteig

Obrazek
Seewand Klettersteig. Widok na Jezioro Halstattsee.

Na koniec miesiąca wybrałem się na ostatnią w tym miesiącu rowerową wycieczkę. Tym razem za cel wybrałem sobie trzy szczyty w Górach Wałbrzyskich: Dzikowiec, Lesistą Wielką oraz Chełmiec. Wystartowałem z Boguszowa Gorc, skąd wepchałem rower na Dzikowiec, potem zjazd do Unisławia i podjazd na Lesistą. Dalej zjazd do Grzęd Górnych i stamtąd do Czarnego Boru przez Boreczną na Chełmiec. Sroga wyrypa w liczbie 37 km i ponad 1200m przewyższeń w chmurach i mżawce.


Wrzesień 2022:

Wrzesień to już od wielu lat dla mnie miesiąc, w którym jeżdżę w Tatry. W planach było dokończenie WKT, ale śnieg który spadł w noc poprzedzającą nasz przyjazd sprawił, że trzeba było zmienić plany i wybrać bezpieczniejsze pozaszlaki. W efekcie urobiliśmy w poniedziałek Mały Lodowy Szczyt z Czerwonej Ławki, a we wtorek Szatana, Furkot i Hrubego w jednej turze. W środę już pogoda się zepsuła więc podobnie jak w przypadku urlopu w Alpach, tak i tutaj zdecydowaliśmy się go skrócić.

Obrazek
Hruby widziany z Furkotu i grań na niego prowadząca

Obrazek
Na szczycie Małego Lodowego Szczytu

Obrazek
Na szczycie Szatana

Pod koniec miesiąca wybraliśmy się czteroosobową ekipą na singletracki do Barda. Przejechaliśmy pętlę Łaszczową i Kłodzką, a w gratisie jeszcze wepchaliśmy rowery na Kłodzką Górę, gdzie mieliśmy super widoki z tamtejszej wieży.


Październik 2022:

Tak jak wrzesień jest miesiącem wyjazdów w Tatry, a sierpień wyjazdów w Alpy, tak październik to miesiąc wyjazdów na południe Europy celem ładowania akumulatorów przed zimą. Nie inaczej było i w tym roku i w połowie miesiąca wybraliśmy się do Czarnogóry, ale zanim to nastąpiło, podziałałem jeszcze trochę w bliższej okolicy.

Obrazek
Zatoka Kotorska widziana z murów obronnych w Kotorze

Najpierw wybraliśmy się dwójką na szybką rowerową turę z Pogorzały do Modliszowa i dalej zielonym szlakiem do Zagórza. Stamtąd podjechaliśmy asfaltem pod Dziećmorowice i następnie na strefę pod Wałbrzychem. W drodze powrotnej do auta zabrakło nam dosłownie 5 minut, żeby zdążyć przed deszczem (a może śniegiem bądź gradem? Czort wie, co to z nieba leciało).

Tydzień później w takiej samej konfiguracji osobowej wybraliśmy się rowerami ze Świebodzic na Trójgarb i Chełmiec. O ile jeszcze podjazd na Trójgarb wszedł w miarę miękko, o tyle już podjazd pod Chełmiec okazał się dość bolesny. Zjazd jednak pokazał, że idzie zima, bo mimo ubrania się we wszystko co miałem, zmarzłem jak cholera, mimo że dzień był niby ciepły i pogodny.

Kolejny tydzień spędziliśmy na urlopie w Czarnogórze, który jednak nie miał zbyt aktywno-sportowego charakteru. Urządzaliśmy tam sobie krótkie spacery jak choćby na mury obronne w Kotorze, czy na krótki górski spacer w paśmie Orjen, ale generalnie nie było tam górskich wyryp. Stacjonowaliśmy bowiem nad Zatoką Kotorską, a nie w parkach Durmitor czy Prokletije. Wyjazd miał charakter typowo rekreacyjny.
Po powrocie wybrałem się na jedną krótką wycieczkę rowerową wkoło komina, a w ostatnią niedzielę października wybrałem się na wycieczkę, która w zamyśle miała stanowić zamknięcie sezonu rowerowego. Z Leśnego Dworku w Bielawie na Przełęcz Jugowską, dalej na Wielką Sowę i potem czarną i żółtą rowerową aż do Przełęczy Woliborskiej, skąd czerwoną rowerową wróciłem do Leśnego Dworku. W sumie ok 1100 m przewyższeń i ok 37 km przy całkiem niezłej jak na ostatni weekend października pogodzie.

Obrazek
Widok na Radostak w Górach Orjen w Czarnogórze


Listopad 2022:

Okazało się, że pogoda na Wszystkich Świętych była na tyle dobra, że aż żal było tego nie wykorzystać na rowerze. Wyjechałem zatem z Lutomii czerwonym szlakiem pieszym aż na Przełęcz Walimską. Stamtąd zjechałem zielonym rowerowym a potem pieszym do Glinna, dalej do Borecznej i na dół do Zagórza czerwonym rowerowym przez Rozdroże pod Kanciarskim Bukiem. A stamtąd już zielonym pieszym do Bojanic i końcóweczkę asfaltem do Lutomii Górnej.

Obrazek
Pod Przełęczą Walimską z widoczkiem na Wielką Sowę

Z racji faktu, że 11 listopada wypadał w piątek, zorganizowaliśmy sobie przedłużony weekend w Beskidzie Żywieckim wynajmując w Rajczy chatę od czwartku do niedzieli. W piątek po przyjeździe poszliśmy na Rycerzową, a w sobotę na Rysiankę. Było to dla mnie pierwsze zetknięcie z tym beskidzkim pasmem i chyba zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia. A przy okazji urobiliśmy też całkiem konkretne liczby, notując podczas tego wyjazdu prawie 50km dystansu i ok 2200m przewyższeń, więc sportowo też było całkiem ok :)

Obrazek
Na Rysiance


Grudzień 2022:

Ponieważ od połowy listopada i powrotu z Beskidu Żywieckiego nigdzie się nie ruszałem, to zdążyłem trochę zgnić w domu. Dlatego z chęcią dołączyłem do krótkiego spaceru na Jałowiec w pierwszą niedzielę grudnia.

Tydzień później zaserwowaliśmy sobie z Grześkiem i Jagódką solidną wyrypę w Górach Suchych, wędrując od Sokołowska przez Bukowiec do Andrzejówki, potem na Waligórę i Szpiczak i powrót zielonym szlakiem przez Kozinę do Sokołowska i znów pod górę, tym razem niebieskim na Kostrzynę do Andrzejówki, skąd zielonym wróciliśmy do Sokołowska. Niby tylko 23 km, ale ponad 1300m w górę, więc zmęczenie się pojawiło. Zwłaszcza, że całą trasę pokonywaliśmy w śniegu.

Kolejna niedziela to szybki wypad na Wołowiec z Jedliny. Następnie wypadały święta, a w te zawsze w ich drugi dzień wybieram się gdzieś w góry. Tym razem wybór padł na Rudawy Janowickie. Wystartowaliśmy z Janowic, skąd poszliśmy na Wołek, dalej na Skalnik, skąd zeszliśmy do Karpnik, by dalej podejść do Schroniska Szwajcarka i dalej na Krzyżną, Sokolik po czym zejść do Janowic. Wyszło w sumie 32 km i ponad 1300m do góry, a co najdziwniejsze, w górach praktycznie nie było śniegu.

Obrazek
Wołowiec widziany z Koziej Przełęczy w Sudetach

Okres sylwestrowy spędzaliśmy w tym roku znów w Beskidzie Żywieckim, znajdując fajną chatę w Ćiscu niedaleko Wegierskiej Górki. Na miejscu zameldowaliśmy się w środę wieczorem, a już w czwartek wybraliśmy się na Rysiankę przez Halę Boraczą. W piątek zaś poszliśmy na Wielką Raczę i dalej aż przez Przegibek schodziliśmy do Rycerki. W sylwestra zaserwowaliśmy sobie tylko krótki spacer do stacji turystycznych Słowianka i Abrahamów żeby tylko nie zgnić, a w nowy rok już trzeba było wracać.

Obrazek
I znów okolice Rysianki. Tym razem w zimowej szacie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lut 14, 2023 9:24 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 09, 2014 2:19 pm
Posty: 3046
Fenomen napisał(a):
(nie tak) fenomenalny dwa tysiące dwudziesty drugi


Eeee tam, fajny rok!

Ja urobiłem tylko to :)
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL