Ave. Wyrwawszy się w sobotni wieczór ze szponów rodziny udałem się z Alim na Slovensko. Przelot pod Babią, Łysa Polana i Zdziar. Nocleg i pobudka o normalnej porze - 4.15. O 5 rano ruszamy razem z tłumami. Dokładnie mówiąc to przez 8 godzin trasy zobaczylismy 4 kozice i ( chyba - ornitologów proszę o rozpoznanie na zdjęciu ) 2 orły. Wkraczamy etosowo na szlak edukacyjny - budka znów zamknięta. No to idziemy. Piekne błotka, osypujące się kamienie, krzywe chodniki, brak wind - czyli typowe zaniedbane słowackie szlaki. I "przebój" dnia - mokre wapienie. Ogólnie to:
"Ch.uj z wapieniami!!! Granity jesteśmy z wami!!!"
Ale będą i inne atrakcje. Wtaczamy się przez zwały gleby i lawinowego śniegu na Szeroką Przełęcz. Tyle, że to wtaczanie długo trwało. Cudne błoto i śniegi. No i pogoda - za nami wyłania się ściana mgły. Przed nami wyłoniła się ściana chmur. Dość mocne wieje i wyje. To szkielety z Rzeźni ...
Wspaniałej panoramy z Szerokiej wczoraj nie widzieliśmy. Wogóle Wysokich nie widzieliśmy. Prawdopodobnie ich już nie ma. Odczekawszy sporo na poprawę pogody ruszamy. Co prawda pogoda się nie poprawiła ale tym razem na Przełęczy imprezy nie było więc po co tam stać. Udajemy się w lewo ( etosowym szlakiem ) na kolejną przełęcz. Nazwy nie pamietam. Po lewicy skaliste typki na zboczach Szalonego Wierchu. Po prawicy bliskie skały i coś białego w powietrzu. Na przełęczy etosowy szlak prowadzi w dal. Ale ... Po lewo widać na kamieniach znaki. I to "narodowe". Po odśpiewaniu "Mazurka Dąbrowskiego" maszerujemy tam. Ogólnie mówiąc trawersujemy Innego Umysłowo. Momentami nieprzyjemnie się idzie - gleba paskudna, odrywające się zbocze ( poważnie ). No i długi ten trawers. Odpuszczamy wczoraj Innego Umysłowo i udajemy się na rzeź. Już widać tańcujące szkielety zwierzątków. Tak witają nas Tylnie Drzwi Rzeźni. Na które cały czas prowadzi czerwony szlak. Jest miło. Tylko mało widać. Wtaczamy się na dłuuugi szczyt. Dość miły - trawnik i nagle piekne , pionowe , skalne ściany. Kosteczki widoczne

Z powodu mgły, nieznajomości dalszej trasy i czasu wracamy. Po drodze 4 kozice i ptactwo. I ponura pogoda. Wracamy do Zdziaru i do Ojczyzny.
Zdjęcia i dalsze wrażenia będą.