Dorwałem się na dłuższą chwilę do kompa więc spróbuję opisać swą ostatnią letnią wycieczkę (dlatego taki tytuł). 4.30 zrywam się z łóża, dwa hamburgery, konserwa i parę bułek do plecaka, mineralna i energetyzujące tabletki. To mój ekwipunek. Jeszcze ciemno - gdy pakuję ower do samochodu. Do końca nie wiem dokąd uderzę. Mam w głowie kilka opcji: Siroke Sedlo, Pod Ostrvou lub Tri Kopy z Banikovem. W ostatnie miejsce mam najdalej, jeszcze w Nowym Sączu mogę zmienić cel, jedzie przede mną samochód - decyduję - jadę za nim, jeżeli skręci na Stary Sącz - to Tri Kopy, jeżeli pojedzie na Piwniczną - Siroke Sedlo lub Pod Ostrvou. Im mniej szlków zostaje mi do przejścia w Tatrach, tym trudniej mi się zdecydować. Skrecieł na Stary Sącz - więc już wiem - jedziemy do Zverovki. Trasa dłuży się, gdyż poprzedzający mnie Volkswagen nie ciśnie zbyt mocno - zmieniłem auto i nie ma juz czym depnąć. Wyprzedzam go dopiero przy podjeździe na Przełęcz Snoską. A tu oczywiście mgła - widoczność minimlna. Ale już bliżej Nowego Taregu już lepiej. W miarę szybko przebijam się przez stoliće Podhala - teraz już tylko Czarny Dunajec, Chochołów i Słowacja - przez Oravice - jeszcze spokojne i juz Zuberec. Odbjam na Zverovkę, samochód zostawiam obok jednego z zajazdów - zby nie płacić parkingu - wyciągam rower - teraz czeka mmnie podjazd do Tatlikovej Chaty. Miło jest wyprzedzać turystów, którz bynajmniej nie wloką się, idą porządnym tempem. Przy Adamculi pirwsze fotki - widok na cel trasy - Tri Kopy, Hrubą Kopę i Banikov. Wyprzedzam kolejną dwójkę ale wskutek postojów fotograficznych ciągle mnie doganiają. W pewnym momencie pedełując po górę dochodzę do wniasku że chyba mam takie same tempo jak piechur - więc schodzę i podprowadzam ze 200 m najstromszego podjazdu -znów zasiadam i okazuje się że już jestem przy bufecie. Rozglądam się za miejscem, gdzie zostawić rower - opieram go po prostu o kamień i zamykam kłódką, chyba nikomu nie chciałoby się go tachac na plecach w dół. Pierwszy energetyzujący psyczek i dawaj w górę, na Smutne Sedle - nadrobić zaległości - bo na pierwszej z Trzech Kop już byłem tą samą trasą. Przy odejściu szlaku na Rohackie Plesa chwila zastanowienia czy iść przez stawy na Banokovske Sedlo czy na Smutne Sedlo. Ponieważ wieje wybieram Smutne. Dlaczego - w stawach można zrobić ładne zdjęcia z odbieciem gór - pstrykałem tam takie 11 lat temu Zenithem. Może po południu przestanie duć. Tempo mam niezłe - nie czuję zbytnio zmęczenia - jak za najleszpych młodych lat. Czyżby wpływ tabletkowego dopalacza - czy to pozostałości kondycji pod pływaniu w Hajduszoboszlo i chodzeniu na grzyby. Na ostatnim zakosie praktycznie pod nogami spaceruje świstak, ale zanim wyciągnąłem swą badziwną cyfrówkę i ją odpaliłem dawno schował się w trawie. Widoki ze Smutnej już znam, wieć jakoś nie zatkało mnie, nawet jako tako widać Niskie Tatry za Zdziarską Doliną. Pierwsza buła i tabletkowy dopalacz - ruszam na kopy. Podejścia już niedzuę, coś ponad 100 metrów. Od Smutnej aż do Banikova nie spotykam na grani nikogo!@!! Wieje dość mocny wiatr, więc potrzebna jedna wartwa więcej, niż sam podkoszulek. W bluzie już przyjemniej. Trzeba troszkę uważać, aby nie zwiało z grani, lekka skalna wspinacza. Kolejne Kopy to raczej skalne zęby - w dużej części ubezpieczone łańcuchami, nie ma tu dużo powietrza pod nogami, po wysokości poszczególnych skałem nie są wielkie, ale ktoś z lękiem wysokości lepiej niech się tu nie wybiera. W sumie sympatycznie się skacze z jednej turni na drugą zaliczając kolejne kopy. Następna jest Hruba Kopa, Tu koleja buła i dopalacz. Widoczność taka sobie, zaczyna się chmurzyć, ale niegroźnie. Ładna panoramka Zachodnich z Rohaczami na pierwszym planie, blisko Baraniec. W dali można rozpoznać Giewont i Czerwone. Linię horyzontu zamyka zębatka Tatr Wysokich, nawet Gerlach się pokazał. Dla mnie najciekawszy był widok na Banikov i Pachoł - bardzo ładnie się wspólnie komponujące, tego widoku nie znałem. Czas na ostatni zweitasender - Banikow. Szlak jest wyrysowany na samym grzbiecie - wyglądającym jak piła, niewielki turniczki - to w górę, to w dół - ich wierzchołki tworzą prawie poziomią linię. Nie jest to zbyt wygodna droga, tym bardziej że idziemy na grani mają po obu stronach kilkudziesięciometrowe stoki, tym bardziej że nadal moćno wieje. Po paru takich schodzę ciu niżej na ścieżkę poniżej grzbietu wyprowadzającą na wierzchołej z tabliczką szczytową. Tutaj dopiero spotykam turystów. Otworzył się widok na masyw Siwego Wierchu a w dali Liptowska Mara z Wielkim Choczem. Schodzę na Banikovske Sedlo i teraz na Rohackie Stawy - docieram po około godzinie - mogę robić ulubione fotki z odbiciem. Popas i już w dół do Tatliakovej. Rower jest, nikt nie zwędził - zaisadam i dumny jak paw pokonuje w parę minut trasę, którą na nogach musiałbym poświęcić z godzinę. Największy stres dopiero mnie czekał - wracając nach hause od Krośnicy do Krościenka musiałem jechać z prędkością nadawaną przez dwa traktory. Za nimi sznur samochodów - nie wpadło bęcwałom do głowy aby na minutę zjechać na pobocze i przepuścić samochody.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam