Wybór padł na Krywań. Nigdy na nim nie byłem a zawsze miałem ochotę. Wyjazd z Krakowa samochodem 3:00 rano. Zależało nam by wrócić do domu tego samego dnia. W Trzech Źródłach jesteśmy o 5:30. Temperatura: 3 stopnie, słońca jeszcze nie widać, choć niebo już jaśnieje i od wschodu nabiera lekko różową barwę. Jestem pewien, że pogoda będzie ultra-stabilna. Powyżej piętra lasu jest już jasno a kolor nieba przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Idziemy na szczyt 5 godzin za sprawą ciągłych krótkich przystanków w celu fotografowania i napawania się tym, co nas otacza. Gdy osiągamy Ramię Krywania, perspektywa pogłębia się jeszcze bardziej, dzięki czemu możemy obserwować monumentalne mury po wschodniej stronie i cienisty żleb na zachodzie. Panorama ze szczytu uchodzi za jedną z najpiękniejszych i na takie miano zasługuje. Ruch na szlaku- znikomy. W czasie zejścia światło ma nieco inną, cieplejszą barwę popołudnia i pozwala na zdjęciach uzyskać nowy, lekko pomarańczowy klimat. Wciąz fotografuję. Trzy studniczki osiągamy ok. 17tej. Postanawiam zatankować na Słowacji gdyż paliwo jest znacznie tańsze. Potem zakupy w Smokowcu i do domu. W domu przed 21:00. Wycieczkę polecam gorąco wszystkim, którzy nie boją się długich, męczących podejść i mają już pewne obycie w skalnym terenie, gdyż ostatnie metry przed szczytem wymagają pewnej gimnastyki.
I jeszcze uwaga a propos zdjęć. Zapomniałem zmienić ISO z 400 na 80 i pewna liczba zdjęć ma szum w partiach nieba. Stary jestem i pamięć już nie ta. Bardzo za to wrażliwszych koneserów przepraszam.
Pozdrawiam wszystkich a szczególnie starych forumowych Dziadków:) i nie mam tu na myśli wieku kalendarzowego:)
pol-u
