Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://boguszk.website.pl/forum/

Zeszliśmy do podziemia - Góry Sowie
http://boguszk.website.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=9988
Strona 1 z 1

Autor:  Sofia [ Cz lip 15, 2010 7:36 pm ]
Tytuł:  Zeszliśmy do podziemia - Góry Sowie

Ja nie mogę chodzić po górach w taki upał, więc weszłam pod :D

Dziwny splot okoliczności sprawił, że późnym popołudniem znalazłam się w świdnickim parku oczekując z niecierpliwością na przyjazd Michała z kolegami.
Zakreślony z grubsza plan mówił o kopalniach i nurkowaniu. Jednak plany, jak się okazało wykazywały skłonność do gwałtownych przeobrażeń i zupełnie wymykały się spod kontroli, żyjąc własnym życiem.
Po jakże serdecznym powitaniu poznałam kolejne osoby dramatu Krzyśka i Remka. Zapakowawszy się do auta ruszyliśmy w stronę przełęczy Tąpadła.

Prolog.

Wieczorkiem na zboczach masywu Ślęży szukaliśmy kopalni chromitu. Prowadzą do niej dwa wejścia niepołączone jednak ze sobą. Pierwsze wybrane to dawny szyb transportowy. Dla mnie dziura zarośnięta paprociami. Panowie niezrażeni pokusili się na zjazd. Niestety tej części nie udało się w pełni spenetrować, ponieważ dostępu do kopalni broniła krata. Najnowszy super turbo model kraty! Dlaczego na dole a nie na górze??? Nie pomogły klucze, lusterko (nawet powiększające), egzorcyzmy – nic. Być może rytualna ofiara by coś zmieniła, ale rozsądnie została na górze :) Co nie znaczy bynajmniej, że panowie nie dokładali wszelkich starań, aby się przegryźć – kombinowali ponad godzinę. Zanim poddali się ostatecznie. Ze względu na charakterystyczne ukształtowanie szybu wyjście było bardziej problematyczne niż wejście. My byśmy powiedzieli, że telewizory spadają.Zajadła walka z „jego wysokością szybem” została jednak wygrana.
Jeszcze tego samej nocy zeszliśmy pod drugie wejście, tym razem krata okazała się mniej oporna i ustąpiła. Ale zamiast pakować się do środka zostaliśmy na zewnątrz, podejmując zabiegi integracyjne w blasku ognia, pogańskie rytuały trwały do 3ciej, gdy to doszliśmy do wniosku, że skoro już świta to może pójdziemy spać. Błysnęliśmy inteligencją rozkładając karimaty na górce - co spowodowało, że obudziłam się z głową w połowie karimaty i tyłkiem w trawie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Akt I

Pokonując poranne nieogarnięcie zebraliśmy się w sobie i weszliśmy do środka sztolni. Było mokro od początku – kalosze, które targałam przez pół Polski okazały się przydatne. W sztolni zachowały się całkiem dobrze stemple podtrzymujące chodnik oraz wspomnienie po używanej tam kolejce. Pozwiedzaliśmy, zrobiliśmy sesję zdjęciową. W końcu nadszedł czas na clou programu. Nurkowanie!!!
Nawet się nie zająknę w tym miejscu ile waży i z czego się składa sprzęt do nurkowania dla jednego luda a potem to trzeba jeszcze założyć na siebie i zmontować do kupy. W warunkach kopalnianych sztuka nieomal akrobatyczna. Nurkowanie trwało 20 minut. Co Michał widział pod wodą mam nadzieję, że opisze sam. My kontemplując powierzchnię widzieliśmy głównie bąbelki. No i oczywiście trochę się niecierpliwiliśmy, dzielnie niczego po sobie nie okazując.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po skończonym nurkowaniu pozbieraliśmy manatki, zapakowaliśmy się do samochodu marki Samgopcham i pojechaliśmy szukać Sztolni Studentów w Szklarach. Ze sztolnią tą wiązała się ciekawa historia: mianowicie dwóch studentów zeszło tam bez sprzętu i zostało tam na 27 dni. Możliwe, że w związku z tą sprawą sztolnię zasypano, bo jej niestety nie odnaleźliśmy. Miejsce zapewne było właściwe tylko, że zamiast wejścia czekały na nas zwały ziemi. A że do łopaty jakoś nikt się nie rwał, trochę rozczarowani ruszyliśmy w dalszą drogę.
Następna na liście była kopalnia "Konstanty". Wielka, piękna, wielopoziomowa. Cud po prostu. Dojście bez problemu, pomijając palące słońca. W sąsiadującym wyrobisku prace tego dnia zamarły jakby specjalnie dla nas. Kilometry chodników, pochylnie, szyby, zachowane elementy wyposażenia. No i woda na dnie. Cały jeden poziom zalany. Woda przejrzysta niczym kryształ. Niestety sprzęt do nurkowania jakoś nie chciał przyjść z samochodu. Michał był niepocieszony. Skończyło się na zwiedzaniu, chociaż jakoś nie po całości. Nie dotarliśmy na przykład do hal fabrycznych, w których mieściły się niemieckie zakłady zbrojeniowe. Nie znaleźliśmy sławnych betonowych schodów. Najgorsze jest to, że w miarę eksploatacji pobliskiej kopalni odkrywkowej Konstanty znika i trzeba się spieszyć. Nocowaliśmy na miejscu, w składzie materiałów wybuchowych. Na kolację były pomidory w magnezytowej panierce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Akt II

Poranek w kopalni przywitał nas ciemnością i zimnem. Jedni palili inni uprawiali jogging wzdłuż torów „bany”. Śniadanie postanowiliśmy zjeść przy wejściu, chyba mieliśmy już dość zimna i wszechobecnej wilgoci. Zaserwowałam kawę na podniesienie ciśnienia, kto pił moja kawę ten wie. Na zewnątrz kolejny dzień masakrycznego upału. Z Konstantego pojechaliśmy do Sztolni w Dzikowcu. Wejścia broniła wielka krata niczym zapora przeciwczołgowa. Tu dziewczę uczyło się zjazdu na linie a potem podchodzenia. Nie będę się rozpisywać, powiem tylko, że było wesoło - szczególnie Panom. Na dnie komory znajdują się dwa duże jeziorka (znaczy kiedyś to były jeziorka, obecnie szambo). Sztolnia mimo kraty z upływem czasu stała się wysypiskiem śmieci, udało się chyba nawet zidentyfikować zardzewiałe drzwi samochodowe. Oprócz tego dużo osuniętej ziemi, jak na mój gust mało stabilnej wymieszanej z potłuczonym szkłem. W głębi znajdowała się krystalicznie czysta sadzawka, na której brzegu pod lustrem wody znajdowało się miejsce do zalanej części kopalni. Miało być kolejne nurkowanie, ale śmietnik wewnątrz i zapach padliny podziałały deprymująco. I jeszcze ten zacisk na początku (no jeżyk mi się zjeżył na ten widok). Z butlami na plecach nie ma mowy żeby się tam dostać. W ogóle padlina nas jakoś prześladowała tego dnia :), -chociaż niektórzy twierdzili, że ten charakterystyczny zapach to rzepak (może jakaś Wielkopolska odmiana).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Epilog.

I tak minęły intensywne trzy dni w kurzu, pyle, pocie, upale bez dostępu do bieżącej wody. No właśnie jakoś w ogóle mało wody w tej historii. Było intensywnie, padaliśmy na pysk, ale było warto cholera jest nawet gorzej – spodobało mi się.

Obrazek

Jeszcze w kwestii porządkowej:
Prace wydobywcze prowadzone metodami odkrywkowymi na terenie kopalni Konstanty prowadzone są w pobliżu nieczynnych wyrobisk górniczych. Fakt ten stanowi poważne zagrożenie dla osób penetrujących te wyrobiska na własną rękę bez stosownych zezwoleń. Na terenie Zakładu Magnezytowego prowadzone są strzelania za pomocą silnych materiałów wybuchowych , które w poważnym stopniu naruszają strukturę nieczynnego, podziemnego systemu kopalni. Samowolne zapuszczanie się w głąb systemu chodników spowodować może poważny uszczerbek na zdrowiu , trwałe kalectwo lub nawet śmierć w wyniku uszkodzeń struktury chodników .

Autor:  zjerzony [ Cz lip 15, 2010 8:07 pm ]
Tytuł: 

Sofia napisał(a):
spodobało mi się.

Mnie też. Lubię takie klimaty.

Autor:  Hathor [ Cz lip 15, 2010 8:16 pm ]
Tytuł: 

zajebiste :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Zazdroszczę wypadu, coś innego niż łażenie po górach, miła odmiana

Autor:  Sofia [ Cz lip 15, 2010 8:21 pm ]
Tytuł: 

Hathor napisał(a):
coś innego niż łażenie po górach

Przy takim upale to ja bym zapewne wyzionęła ducha zanim bym doszła do Kuźnic :lol:

zjerzony napisał(a):
Mnie też.

Cała przyjemność po mojej stronie :mrgreen:

Z rzeczy śmiesznych przez dwa dni woziliśmy w bagażniku surowe piersi z kurczaka, których nie zdążyliśmy spożyć na ognisku - już nawet myśleliśmy, że to my tak śmierdzimy :lol:

Autor:  Hathor [ Cz lip 15, 2010 8:28 pm ]
Tytuł: 

Sofia napisał(a):
przez dwa dni woziliśmy w bagażniku surowe piersi z kurczaka

same zaczeły już uciekać??

Autor:  Sofia [ Cz lip 15, 2010 8:31 pm ]
Tytuł: 

Były unieruchomione butlami z tlenem, a kolega cały czas nam wmawiał, że to rzepak tak pachnie :mrgreen: dopiero jak nam się smród wylał (dosłownie) z zamkniętego samochodu zaczęliśmy coś podejrzewać :mrgreen:

Autor:  zjerzony [ Cz lip 15, 2010 8:36 pm ]
Tytuł: 

Sofia napisał(a):
przez dwa dni woziliśmy w bagażniku surowe piersi z kurczaka

Sofia napisał(a):
i zapach padliny podziałały deprymująco.

Tak, to musiało być zabawne.

Autor:  Krzychu_1977 [ Cz lip 15, 2010 8:42 pm ]
Tytuł: 

wow... :)
moje klimaty!
...oczywiście podziemia a nie jebiąxe kurczaki :lol:
szacun za nurkowanie w podziemiach! mało jest takich co się tym parają

Autor:  Sofia [ Cz lip 15, 2010 8:46 pm ]
Tytuł: 

zjerzony napisał(a):
Tak, to musiało być zabawne.

I było, bo kolega się uparł, że wyrzuci piersi bez torebki (ekolog kurza twarz) i się oczywiście nimi upaskudził. Natomiast w sztolni coś zdechło, ale nie szukaliśmy, bo poza samym dnem reszta była niczym ruchome piaski z wariantem wjechania w szambo lub nadziania się na zardzewiałą blachę.

Krzychu_1977 napisał(a):
.oczywiście podziemia a nie jebiąxe kurczaki

Już myślałam, że fetyszysta może :lol:
Krzychu_1977 napisał(a):
szacun za nurkowanie w podziemiach!

Też podziwiam, jeszcze bez partnera.

Autor:  Sofia [ Pt lip 16, 2010 3:54 pm ]
Tytuł: 

No to jeszcze garść landszaftów ze szczytu fortu Donjon w Srebrnej Górze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  marx [ Pt lip 16, 2010 9:11 pm ]
Tytuł: 

Cały kompleks Reise jest zajebiaszczy. Byłem we Włodarzu, pływanie łodziami po jaskini itd... kto nie był polecam.

Niepodejrzewałem Niemców, że już w latach 40 używali pneumatycznych młotów do kucia i drążenia skał...
Zawsze byłem i jestem pod wrażeniem ich techniki i zdruzgotany że jesteśmy daleko za nimi.
W ogóle to żałuję czasem ze nie urodziłem się Niemcem...

Autor:  Sofia [ So lip 17, 2010 6:24 pm ]
Tytuł: 

Cały ten rejon jest bardzo interesujcy, właściwie mogłoby życia zabraknąć żeby obejrzeć wszystko i wszędzie wejść.

marx napisał(a):
Byłem we Włodarzu, pływanie łodziami po jaskini itd...

My wolimy bez biletów :mrgreen: ale co fakt to fakt Włodarz robi wrażenie.

marx napisał(a):
W ogóle to żałuję czasem ze nie urodziłem się Niemcem...

Bredzisz Waść.

Autor:  zjerzony [ So lip 17, 2010 6:29 pm ]
Tytuł: 

marx napisał(a):
W ogóle to żałuję czasem ze nie urodziłem się Niemcem..

Podpisz volkslistę. Może docenią.

Autor:  majka777 [ So lip 17, 2010 10:20 pm ]
Tytuł: 

marx napisał(a):
Cały kompleks Reise jest zajebiaszczy.

Na mnie największe wrażenie zrobiła sztolnia w Walimiu. Pływać we Włodarzu się bałam, chyba wyszły na jaw moje klaustrofobiczne lęki :)

Sofia zazdroszczę pogody na/w Don Jon'ie - my byliśmy na szczycie w romantycznej mgle, z jej powodu nie było nawet pokazów armatnich. :(

Autor:  Sofia [ So lip 17, 2010 10:53 pm ]
Tytuł: 

Pogoda rozpieszczała nas przez cały wyjazd. Chociaż przez to zaliczaliśmy straszne zmiany temperatur 40 stopni w słońcu, 8 w kopalni i tak w koło Macieju.

Pierwszy raz właśnie widziałam strzelanie z armaty, robi wrażenie pomimo że strzelali trawą nie kulą :lol:

Autor:  świnia na świnicy [ N lip 18, 2010 6:48 pm ]
Tytuł: 

brrrr, :pale: jakoś mnie nie nęci nurkowanie w syfonach...ale czyta się fajnie. więc rób to częściej i częściej opisuj :D

Autor:  Mazio [ N lip 18, 2010 6:51 pm ]
Tytuł: 

ja w ogole za nic nie wlazłbym do jaskini gdzie coś by się zwężało bardziej niż do przejścia na czworaka - utknięcie to moj najgorszy koszmar!

Autor:  świnia na świnicy [ N lip 18, 2010 6:54 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
ja w ogole za nic nie wlazłbym do jaskini gdzie coś by się zwężało bardziej niż do przejścia na czworaka - utknięcie to moj najgorszy koszmar!

a mój - uduszenie. utknąć to tam nic, jakoś dasz radę, ale weź utknij pod wodą. br.

Autor:  lucyna [ N lip 18, 2010 6:58 pm ]
Tytuł: 

Boh pomyłuj, ale przygoda. :D
Ja też tak chcę.

Autor:  Sofia [ N lip 18, 2010 7:23 pm ]
Tytuł: 

Też miewam jakieś klaustrofobiczne myśli pt. utknę i co wtedy, ale tam wszędzie było dość luźno więc tego nie bałam się w ogóle. Poza tym Panowie z ich wrednym poczuciem humoru, które uwielbiam nie zostawili mi możliwości na popadnięcie w panikę. Bardziej się bałam, że się na tych cholernych prusikach nie wyciągnę stamtąd :mrgreen: i w ogóle nie wiem czego się bałam, bo zjazd był fajny i wyłażenie też, tylko rączki opadały hehe.

świnia na świnicy napisał(a):
więc rób to częściej i częściej opisuj

Będę obiecuję, tylko muszę trochę popracować nad sobą :mrgreen:

świnia na świnicy napisał(a):
ale weź utknij pod wodą. br.

A weź stój nad tą wodą i czekaj aż delikwent wypłynie.

Autor:  zjerzony [ N lip 18, 2010 7:30 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
za nic nie wlazłbym do jaskini gdzie coś by się zwężało bardziej niż do przejścia na czworaka

Da się przeżyć, jak lęk wysokości.
Ale fakt- nurkowanie jaskiniowe, to obok głębokości poniżej 70m najwyższa poprzeczka.

Autor:  Mazio [ N lip 18, 2010 7:32 pm ]
Tytuł: 

Czytałem trochę o tym. Nie jakichś guru, ale wiem jaka to skala trudności. Wydawałoby się, że jestem pozbawiony gorskich fobii - nie czuję ekspozycji, mam w nosie wysokość - muszę mieć jednak klaustrofobię, nawet w windzie czuję się nieswojo. Ograniczenie moich swobod ruchowych doprowadza mnie do wypatrywania możliwości ucieczki.

Autor:  Vespa [ N lip 18, 2010 7:37 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
a mój - uduszenie. utknąć to tam nic, jakoś dasz radę, ale weź utknij pod wodą. br.

Świń był już taki co utknął, i pomimo zastosowania profesjonalnego sprzętu nie dało rady nic zrobić. Gość zszedł po bodaj dobie, świadom że ratunku nie będzie, serce nie wytrzymało. Zabetonowali korytarz razem z ciałem. Łatwo można sprawdzić, dostał Nagrodę Darwina.
Podczas oglądania obu części Descentu miałam prawdziwe ciary tylko przy scenach kiedy wrogiem był walący się / za ciasny korytarz jaskini. Przerośnięte gollumy były owszem efektowne, ale nie czułam ani jednej dziesiątej tego, co przy tych klaustrofobicznych sekwencjach.
Przy czym nie mam żadnych problemów w windzie, chowałam się dla jaj w kartonach itp.

Autor:  Sofia [ N lip 18, 2010 7:46 pm ]
Tytuł: 

A propos strach przed zasypaniem - późnym wieczorem w Konstantym koledze wydało się, że słyszy syrenę ostrzegającą przed BUM! - to dopiero jest uczucie...nie wiadomo czy biec po kask, czy się chować i gdzie tak na dobrą sprawę.

Autor:  Fenomen [ Pt sie 06, 2010 10:16 am ]
Tytuł: 

kurde, nawet nie wiedzialem, ze w mojej okolicy sa takie cuda...

Autor:  Kaytek [ Pt sie 06, 2010 11:37 am ]
Tytuł: 

Aaaaaaaale fajne :)

Autor:  Sofia [ Pt sie 06, 2010 1:55 pm ]
Tytuł: 

Odgrzebali moją relejszyn :D
Fenomen napisał(a):
kurde, nawet nie wiedzialem, ze w mojej okolicy sa takie cuda...

Kurde jak to możliwe :lol: Przecież tam ciężko ruszyć się o krok od ubitej drogi, żeby nie wpaść do jakiejś sztolni :mrgreen:

Autor:  Fenomen [ Pt sie 06, 2010 7:29 pm ]
Tytuł: 

Wiem, ze tego pelno, ale do tej pory takie cuda mnie omijaly.
Chodzilem raczej tam, gdzie pobieraja za to oplaty (Gluszyca, Srebrna Gora, Klodzko...) :roll:
W razie bys chciala jeszcze kiedys wpasc w okolice Masywu Slezy / Pogorza Sudeckiego, daj cynk - chetnie dolacze :) Zwlaszcza, ze to rzut kamieniem ;]

Autor:  kefir [ Pt sie 06, 2010 9:27 pm ]
Tytuł: 

Superaśne te Góry Sowie :P

Autor:  Sofia [ So sie 07, 2010 12:01 am ]
Tytuł: 

Fenomen napisał(a):
do tej pory takie cuda mnie omijaly

Słabo się kolega interesował jednym słowem :lol:
Z płatnych to ja bym chciała po Włodarzu popływać.
Reszty nie zapeszam 8)

kefir napisał(a):
Superaśne te Góry Sowie

A jaki stopień trudności, trzy wyciągi i już na więcej sił nie starcza :twisted:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/