grubyilysy napisał(a):
3000 na agencję co cię wciągnie na szczyt za sznurek itp.
Jako, że chodzę tak i tak czyli z przewodnikiem i bez to się mogę trochę w temacie wypowiedzieć
Mogę powiedzieć jedno. Ten fragment czy też slogan mówiący o wciąganiu na szczyt jest nieprawdziwy i nie oddający rzeczywistości. Nawet więcej, jest tak nieprawdziwy, że zaciemnia i zafałszowuje rzeczywistość.
Wyjaśnię dlaczego.
Nie może być nigdy mowy o jakimkolwiek wciąganiu na szczyt. Na szczyt trzeba wejść czy się wspiąć samemu. Przewodnik ułatwia tylko sprawę. Zapewnia logistykę (przejazd, noclegi, schroniska), zapewnia asekurację, sprzęt, doświadczenie (pogoda, warunki, warianty trasy). Idąc bez przewodnika to wszystko musimy zrobić i wiedzieć sami. Taka różnica
Zatem pomijając całą otoczkę związaną z logistyką i górskim doświadczeniem samo wejście czy wspinaczka różni się od tej samodzielnej? Tak, ale nie znowu w takim ogromnym stopniu. Czy z przodu prowadzi partner czy przewodnik stanowi taką kolosalną różnicę? Moim zdaniem nie. Bo niezależnie kto prowadzi, daną drogę trzeba pokonać samemu. Wejść czy wspiąć się.
Czy sama wspinaczka jest mniej wartościowa jeśli drogę poprowadził nie partner ale przewodnik? Moim zdaniem nie. Z punktu widzenia drugiego nie. Drugi musi przejść tą drogę niezależnie od tego czy na górnym stanowisku stoi przewodnik i partner.
Dlatego uważam, że zrobienie jakiejś drogi za przewodnikiem nie umniejsza samej wspinaczce i nie jest niczym gorszym niż wejście samodzielne z partnerem.
Oczywiście satysfakcja takiej całej wyprawy zapewne wzrośnie jeśli jesteśmy w stanie sami zapewnić sobie tą logistyczna resztę. I mamy na tyle dużo doświadczenie aby nie korzystać z pomocy przewodnika.
Ale sama wspinaczka, tylko sama wspinaczka jest w obu przypadkach równie satysfakcjonująca i równie wartościowa.
Stopniując to wszystko to oczywiście najbardziej wartościowe i satysfakcjonujące będzie samodzielne poprowadzenie drogi czy wejścia.
Ale w przypadku gdy idzie się na drugiego to naprawdę nie widzę tak ogromnej różnicy między pójściem za przewodnikiem czy bardziej doświadczonym partnerem.
Druga sprawa, że różne też są układy przewodnik-klient. Czasem taki układ jest bliski lub też nawet już jest układem partnerskim. Oczywiście przewodnik zawsze ze względu na swoje doświadczenie będzie na przodzie takiego układu. Ale są momenty kiedy ten układ jest naprawdę partnerski np. gdy asekuruje się prowadzącego wyciąg przewodnika.
Dlatego uważam, że satysfakcję może dać i daje i wejście samodzielne i z przewodnikiem. A dobrze wykorzystując takie wejścia z przewodnikiem można się wiele nauczyć i zebrać ważne doświadczenia.
A drogi prowadzące do górskiego doświadczenia wszystkie są dobre. I te samodzielne i te z przewodnikiem. Od doświadczonego przewodnika można się często dowiedzieć więcej niż z niejednego kursu.
I jeszcze mi się coś przypomniało. Nie wiem jak to jest ale wypowiedzi mówiące o tym, że od przewodnika nie wiele się można nauczyć i że chodzenie z przewodnikiem to zła droga zawsze słyszałem od ludzi, którzy nigdy nie chodzili z przewodnikiem. Np. od kolegi Venoma
No ale czytam, że w przypadku grubegoilysego jest inaczej
