Wiesz wy byście podejrzewam wyszli nawet na Pik Lenina, dobra zaprawa miesiąc by trwała, koło 7 tysięcy nas kosztowała wyprawa, ale bez sprzętu, w sumie sprzęt to kawałek liny, buty, kaski, czekany, kości trochę, liny z włókien syntetycznych, a najdroższe mają jeszcze w środku taki drut tytanowy, to wytrzymuje do 20 ton, teraz Se pomnóż swoją prędkość i wagę i odległość na jaką lecisz , gość z moją wagą może nacisk kilku ton zrobić. Czasem lepiej wydać te 2000 więcej na linę i wrócić stamtąd, niż w plastikowym worku. Jeszcze zdobyłem Pik Komunizma, i jeszcze jest Pik Korzeniewskiej, ale tego to nie zdobyłem, a najlepsze jest to że paradoksalnie Pik Lenina jest wyższy od Piku Komunizma ale tylko o 100 metrów!!! ( Pik Lenina ma 7134, Komunizma ma 7495

) , a najwyższy jest Korzeniewskiej ( 7105

), Pik Lenina ma 6200 m npm , troszkę powyżej 6000 ma Komunizma, 3 miesiące byś się musiał przygotowywać, ja 3 miesiące z Krzyśkiem tak miałem
- a w Alpy czemu nie chodziłeś?
- E tam, Alpy są schodzone, a tam żywego trupa! Brak cywilizacji, zadupie, żarcie Se musisz targać, a Korzeniewskiej ma 6500 metrów. Na tym Korzeniewskiej Piku zaginął ostatnio Alpinista z Polski. Podejście na Lenina było od razu bo tam nie ma bazy więc od podnóża szliśmy bez przerwy 18 godzin, kondycyjka, wodę piliśmy tak, że śnieg topiliśmy, a Korzeniewski jest najtrudniejszy bo tam jest lodowiec, szczeliny, no i stwierdziliśmy ze nie wyjdziemy 3 za jednym razem Pików, zrobiliśmy tylko 2 a straciliśmy na to 18 dni, bo to jest zadupie, najpierw do Moskwy, a to jest w Baszkirii, która potem się później oddzieliła, i tam się wojna domowa później zaczęła. Wszystko płatne w dolarach, a ostatnie 100km to podjechaliśmy za 20 dolarów transporterem opancerzonym, -Skolko? -Dwatcat! -Dawaj! Taka była rozmowa. Krzysiek przez biuro misyjne załatwiał paszporty dyplomatyczne, to było w latach 90-tych, z Moskwy do Samarkandy , wódkę piliśmy tam, ... tam tanie były, także my tylko piliśmy, ja miałem wtedy kobietę, więc nie mogłem. Czekaliśmy 2 dni na połączenie to se Moskwę zwiedzaliśmy, Samarkanda to piękne miasto tam nawet Klossa odcinek „Cafe Rosa” kręcili za Istambuł robiła Samarkanda, u Franka Dolasa robiła też i Batumi. Zdjęcia kurka ma Krzysiek wszystkie w RPA, niestety przez przypadek zabrał. Ale mi zdjęcia niepotrzebne, jak zamknę oczy to sobie wszystko dokładnie przypominam! Tam masa pustych domów była, Rosjanie uciekali stamtąd. Jak później w gronie łojantów powiedzieliśmy w ile weszliśmy, to paru kurka powiedziało że dobrze że nas wylew nie trafił. Podobno trzeba się tam długo aklimatyzować, a my od razu huzia, bez tragarzy, bez niczego...