Nie wiem jak doradzają inni.
Czy koniecznie MUSISZ ciągnąć 6-latka w Tatry?.
Pod określeniem Tatry - mam na myśli szlaki, na których trudności - według Ciebie - są na tyle duże, że będziesz się obawiał o życie/zdrowie dziecka.
Przewidujesz alternatywę: chodzenie za rękę...
mariokej napisał(a):
Nie chcę dziecka trzymać cały czas za rękę, a chcę o niego zadbać.
- które Ci nie odpowiada - lub "asekurację". Świadomie napisałem to określenie w cudzysłowie, bo w odniesieniu do tego - czego się obawiasz, to nie jest żadna asekuracja.
mariokej napisał(a):
ale chodzi mi o taką asekurację na szlaku, przed potknięciem, tam gdzie ślisko, czasem szlak ma 1m
Jeżeli Twoje dziecko - według Ciebie - nie jest w stanie utrzymać równowagi, iść spokojnie, patrząc pod nogi, uważnie stawiać kolejne kroki - to może faktycznie poczekaj jeszcze kilka lat - aż stanie się nastolatkiem.
mariokej napisał(a):
Pierwszą grupę w Tatrach amatorsko prowadziłem jakieś 30 lat temu. To byli co prawda wtedy nastolatkowie nie dzieci, ale wyprawy były przemyślane i przygotowane.
Masz doświadczenie... Jak rozumiem te 30-lat temu Ty też byłeś nastolatkiem? Na czym polegało to "prowadzenie"???
mariokej napisał(a):
No ale to co, mam pozwolić dziecku iść samemu i się cały czas denerwować?
No mniej więcej na tym to polega. Oczywiście wtedy, gdy się planuje pokonywanie trudniejszych szlaków tatrzańskich z sześcioletnim dzieckiem, które nie słucha się starszych. W innych przypadkach - po prostu trzeba zwracać uwagę na zachowanie dziecka - i z wyprzedzeniem reagować.
Pojedź z dzieckiem w góry. Do Zakopanego. Wybierz się na spacer do kilku dolin, przespaceruj się - jeśli przekonasz się, że mu to odpowiada - na Sarnią Skałę, na Wiktorówki i Gęsią Szyję, na Kopieniec, nawet na Halę Gąsienicową (przez Boczań). Wjedź na Kasprowy Wierch i zejdź z dzieckiem do Kuźnic przez Kondratową. Na spacerze do dol. Kościeliskiej - przejdźcie się do Wąwozu Kraków, pod drabinkę. "Przespacerujcie" się do Morskiego Oka, pojedźcie na Słowację, na Magistralę.
Nie funduj dziecku upokorzeń prowadzenia na smyczy, która to smycz da Tobie złudne poczucie bezpieczeństwa i uniemożliwi dziecku naukę poruszania się w trudnym terenie...
Te "najtrudniejsze" szlaki nie wymagają asekuracji - a "asekuracja", którą chcesz zastosować nie uchroni dziecka przed poślizgnięciem się, czy przewróceniem.
pozdrawiam
gb

ps
żeby nie było - jestem przeciwnikiem "wprowadzania" na wysokogórskie szlaki, wymagające znacznego wysiłku fizycznego dzieci poniżej 9-10 roku życia. Spacery po tatrzańskich dolinach, przejście szlaku pod/nad Reglami, wycieczka na Halę (czy to przez Boczań/Jaworzynkę, czy Suchą Wodą) - według mnie to nie są wędrówki wysokogórskimi szlakami. Jak ktoś chce i "musi" może je pokonywać nawet z niemowlęciem przy piersi, czy z kilkulatkiem i wózkiem. Tylko po co?