Z powodów zawodowych mój coroczny "tatrzański tydzień" zmuszony byłem zredukować do "tatrzańskiego weekendu".
Ponieważ ścienna mapa Tatr, na której zaznaczam szlaki, które przeszedłem, wydawała mi się pusta "w środku" (z lewej Zachodnie, z prawej Wysokie i Bielskie, a pośrodku - dziura

), uznałem, że jednego dnia wyjdę z Trzech Źródełek (konkretnie z parkingu, porzuciwszy auto), przejdę kawałek Doliną Koprową do Doliny Cichej Liptowskiej i wejdę na Kasprowy.
Zjadę (oszczędzając bolące kolana) kolejką, następnego dnia wjadę - skoro świt

- zejdę do Koszara Liptowskiego i pójdę w lewo na Gładką Przełęcz, Niżny Staw Ciemnosmreczyński i wrócę Koprową po samochód.
Jakoś nie pomyślałem, nie dopatrzyłem... tam są szlaki RO-WE-RO-WE! Oznacza to, że Słowacy na sporym odcinku tych szlaków utwardzili nawierzchnię i machnęli asfalt (nieco nierówny, ale zawsze...).
Piszę to ku przestrodze, bo doliny piękne, widoki piękne, ale moje stopy nadal czują ileś-tam kilometrów po asfalcie... Gdybym wiedział, wziąłbym na zmianę buty z jakąś miękką podeszwą...
Na marginesie - niektórzy ogarniają to "hybrydowo" - dojeżdżając na rowerze, jak daleko się da (oj, da się...), a potem zasuwają z buta.