Uchwalenie polskiej ustawy turystycznej w 1997 r. w części dotyczącej zabezpieczeń finansowych biur było zrozumiałe, natomiast stek paragrafów o urzędowych regulacjach kto gdzie może być pilotem, kto gdzie przewodnikiem itd. to paranoja i cofnięcie się do biurokratycznego ustroju PRL-u.
Oto wywiad Macieja Zimowskiego, właściciela polskiego biura turystycznego z Krakowa, z Geoffem Vaughan'em, specjalistą d/s szkolenia kadr w Explore Worldwide Ltd. z Wlk. Brytanii, który powinien dac wiele do myslenia.
MZ: - Nie wiem czy jest Pan tego świadom, jakie mamy w Polsce zwariowane prawo od 1997 r. Teoretycznie, aby prowadzić jakakolwiek działalność związaną z przewodnictwem turystycznym trzeba mieć państwowe zezwolenie. Mamy pytanie - ponieważ wielu lobbystów twierdzi, że tak jest wszędzie w Europie, że gdziekolwiek by to nie było - w Anglii, Niemczech, Włoszech trzeba zdać państwowy egzamin aby być pilotem czy przewodnikiem. Jak to jest uregulowane we Wlk. Brytanii? - Pan odpowiada za szkolenie dla pilotów dużej firmy...
GV: - Dobre pytanie. Nie mamy żadnych państwowych regulacji. Aby być pilotem czy przewodnikiem nie trzeba mieć żadnych specjalnych kwalifikacji. Nikt tego nie sprawdza. Może w niektórych specyficznych miejscach jak np. w muzeach ze względów komercyjnych oprowadzają przewodnicy miejscowi a nie zewnętrzni, ale żeby oprowadzać po Londynie czy po ulicach innego miasta np. Oxfordu, Bath nie potrzeba żadnych państwowych kwalifikacji.
MZ: - Szkoli Pan wiele osób na potrzeby waszych wycieczek, wysyłając ich potem na cały świat. Jakie trzeba mieć kwalifikacje aby zostać waszym pilotem?
GV: - Nie pytamy o żadne doświadczenie czy wykształcenie związane z turystyką. Jeśli ktoś takowe przypadkiem ma to jest dla nas bonusem. Pilot oczywiście musi przestudiować historię kraju, do którego jedzie, aby mógł udzielać prelekcji, informacji itp., ale na etapie wstępnej rekrutacji nie pytamy o żadne formalne kwalifikacje. Nasi piloci bywają nauczycielami, naukowcami, inżynierami, pracownikami biurowymi... Po prostu powinni dużo podróżować.
MZ: - I nie ma żadnego prawnego problemu, żeby wysyłać ich jako pilotów z turystami za granicę?
GV: - Nie. Czasem w niektórych krajach jak np. w Egipcie możemy oprowadzać wszędzie z wyjątkiem wnętrz świątyń, gdzie musimy wziąć egipskiego przewodnika. Ale poza kilkoma świątyniami możemy oprowadzać, udzielać informacji itp. w całym kraju.
MZ: - Czy przypomina Pan sobie, czy w przeszłości były jakieś dyskusje wśród polityków, ludzi z branży turystycznej, żeby skończyć z tym liberalizmem i wprowadzić jakieś państwowe regulacje?
GV: - Nie, nie... to by było zbyt biurokratyczne, miałoby zły wpływ na rynek... Przyjeżdżają do nas turyści i musimy uczynić łatwym pozyskanie dla nich przewodników. Gdyby wprowadzono urzędowe kwalifikacje, zdawanie egzaminów itp., nie znalazło by się dość przewodników aby obsłużyć wszystkie grupy.
MZ: - Wspomniał Pan o sytuacji w Egipcie. Czy zna Pan przykłady innych krajów, gdzie jest się zmuszanym do płacenia za miejscowego przewodnika aby gdzieś wejść, albo czy wasi piloci mieli tego rodzaju problemy gdzieś na świecie?
GV: - Nie w Europie. Dla przykładu w Norwegii, Szwecji, Finlandii, Chorwacji, Serbii, Francji możemy pracować bez potrzeby wynajmowania miejscowego przewodnika. Tak samo w Hiszpanii, w Portugalii, we Włoszech... W niektórych innych krajach trzeba ich użyć - ale ze względu na barierę językową, np. w Chinach podczas kwaterowania w hotelach itp. Ale nie przypominam sobie jakiegoś konkretnego przymusu.
MZ: - To wszystko, czego chcieliśmy się dowiedzieć, dziękuję.
źródło =>
http://pl.youtube.com/watch?v=7iG92smdrXc