Kilerus rok wcześniej napisał(a):
Ten rok byl zdecydowanie najbardziej udanym rokiem turystycznym w moim zyciu.
Czy mam się powtarzać?
To jest nieprawdopodobne ale mój jakże udany
rok wcześniejszy został rozniesiony prawie po całości.
Był to rok bardzo burzliwych zmian w moim życiu. Jednego dnia tragedia, drugiego los na loterii. Człowiek nawet się nie spodziewa, jak to wszystko może się zmienić.
Rok zaczął się od poznania
Luki3350 i
Golanmaca. Razem z nimi i
Rohem stworzyliśmy
K.E.G., czyli
Krakowską Ekipę Górską, w ramach której realizowaliśmy swoje cele górskie.
Początek roku, czyli zima poziomem zbliżona była do tej sprzed roku ale zmienił się teren działania, a miało to ogromne znaczenie, bo zobaczyliśmy, że można... Był to swoistego rodzaju awans poziomy.
Fotografia jest tym co po prostu kocham. Nie mogę bez tego żyć. Gdybym nie wziął aparatu na wycieczkę, to bym się zapłakał. Aparat to moje dziecko.
Cholera i znowu kogoś udało mi się zarazić moją pasją. Maciek zwariował na punkcie jaskiń. Razem udało nam się zwiedzić niesamowite jamy, takie jak: Nad Źródłem I, Bojowa, Wierna, które były moim podziemnym marzeniem.
Podczas tego roku także zaznajomiłem się trochę ze szpejem i podrapałem się po różnych skałkach na Jurze. Mój rekord to "Droga Krasnoludów" VI w Dolinie Kobylańskiej na Przydrożnej Skałce.
Z tego wszystkiego rower i moje jurajskie wycieczki odeszły na dalszy plan. Właściwie to tylko 8 razy byłem gdzieś na rowerze.
Jednak udało mi się zrobić dwie ciekawe wycieczki rowerowe w Beskidzie Makowskim, a także jeśli chodzi o beskidzkie tematy, to wreszcie zrealizowałem plan o plenerku na Babiej Górze.
Jednak najważniejszą częścią tego roku był sezon letni. Nigdy bym się nie spodziewał, że może ono być aż tak fajne.
Zaczęło się od łatwych, przyjemnych offroadów i legali...
... później realizowaliśmy nasze plany wejścia na "zacne" tatrzańskie szczyty, co przerodziło się w plan zdobycia
Wielkiej Korony Tatr.
Zrealizowaliśmy nasze tatrzańskie marzenia, takie jak Jordanka, graniówka z Durnego na Łomnicę, czy zdobycie Pośredniej Grani.
Pod koniec realizacji WKT, tak jak co roku drogowców, zaskoczyła nas zima...
... jednak nie na długo. Co tez zaowocowało wysypem "parkowych przyczepiaczy".
Jednak z powrotem zima zawitała i już na sam początek pojechaliśmy po bandzie ale przecież głównie chodzi o zabawę i dalej tą ścieżką podążaliśmy.
To był wspaniały rok. Rok, w którym spędziłem czterdzieści dni w Tatrach i zwiedziłem kilkadziesiąt jaskiń.
Dziękuję wszystkim, którzy mi towarzyszyli w moich górskich, podziemnych i skałkowych zabawach. To jest najfajniejsze właśnie, że są ludzie konkretni, z którymi można zrobić tak wiele...
A sobie życzę żeby następnym rok był tak samo udany... kogo ja oszukuję... będzie jeszcze lepszy
