Nie licząc grupy polskich nurków penetrujących jezioro na wys. 2799 m, nigdy w czasie moich pobytów w Alpach austriackich nie spotkałam Polaków na górskich trasach. Może się więc komuś przyda do planów na lato moja relacja z Tyrolu. Ostatnio byłam w Alpach Oetztalskich, wcześniej w Stubaiskich i przeszłam tam 17 tras, łatwych i nieco trudniejszych. (Jeszcze wcześniej byłam w okolicach Zell am See i Bad Gastein).
1. Zalety: oprócz tych oczywistych - łatwość organizacji takiego wyjazdu.
2. Wady: na trasach, które przeszłam, trafiały się trudniejsze przejścia, ubezpieczone łańcuchami, ale jak dla mnie - za rzadko. Piszę to jako osoba zakochana w Orlej Perci, ale niemająca, niestety, nic wspólnego z bardziej zaawansowaną wspinaczką.
3. Trasy: warto wybierać, chociaż trudno jest w tej materii radzić, ciekawsze i trudniejsze trasy oznaczone czarnym kolorem, te które ja przeszłam nie były - w mojej ocenie - trudne. Niektóre czerwone, nawet jeśli przekraczają 3000 m, mogłyby kogoś na tym forum rozczarować.
4. Transport: nocnym pociągiem z Warszawy do Wiednia. Potem: pociąg i autobus - po południu byłam już na miejscu. Bilet w dolinie: kilkudniowy, tak aby w cenie były autobusy (koniecznie) i kolejki górskie (ewentualnie), ja z nich czasem korzystałam. Godziny kursowania autobusów w dolinie mogą stanowić ograniczenie dla dłuższych wycieczek, trzeba się sprężać. Przy okazji podkreślę gościnność Austriaków, którzy parę razy z własnej inicjatywy zatrzymywali się, żeby mnie podwieźć.
5. Czas pobytu: zawsze sierpień. Jeżdżę na 10 dni. 9 dni w górach, 1 - runda po okolicznych miasteczkach. Bilet kolejowy jest drogi, więc nie opłaca się jechać na krótko.
6. Wycieczki: jednodniowe, z noclegiem w stałym lokum w dolinie. Ale muszę przyznać: głupia byłam i żałuję, że nie korzystałam przy niektórych wyprawach ze schronisk.
7. Noclegi: zawsze (czyli 4 razy) jeździłam w ciemno, bez rezerwacji. Lokum wybierałam po przyjeździe, aby mieć pewność, że spać będę koło przystanku autobusowego.
Wybrałam 7 ciekawszych tras. Nie opisuję przejść, to raczej zachęta do wyjazdu, skrótowa informacja o trasach, a nie szczegółowe wskazówki. Dość wolno wchodzę pod górę, gdybym była szybsza, to z niektórych miejsc można było jeszcze gdzieś się wdrapać wyżej. Zainteresowani znajdą te miejsca np. na mapach Kompas - bardzo polecam prześledzenie tych możliwości szybszym i bardziej zaawansowanym forumowiczom.
Muszę też dodać, że w Alpach Oetztalskich byłam w 2009 roku, a w Stubaiskich w 2008 i niepokoję się, czy wypada opisywać wycieczki z poprzednich sezonów, ale ponieważ nie ma prawie relacji z tamtych rejonów, a i góry pewnie stoją, tam gdzie stały - to się ośmieliłam.
Alpy Oetztalskie. Nocleg w Solden (1368).
1. Z Solden do schroniska Hildesheimer hutte, 2899 m (zaznaczone na czerwono). Trasa łatwa, a 1500 m pod górę przyszło mi lekko, mimo że to był pierwszy dzień pobytu i padał deszcz.

W okolicach schroniska pejzaże nieprzesłodzone i ja lubię Alpy także za takie właśnie widoki.

2. Z Vent (1895) na Wildes Mannle (3023). Jedyna trasa, na której spotkałam dużo ludzi, pewnie dlatego, że szczyt, dość atrakcyjny i łatwo dostępny, znajduje się blisko Vent.

Zejście z Wildes Mannle w kierunku Breslauer Hutte.

3. Piękna i zróżnicowana trasa z Solden do schroniska Hochstubai Hutte (3175), bardziej szczegółowo: wejście od strony Seekarsee zejście po stronie Laubkarsee.




4. Przeszłam przez krótki fragment Mainzer Hohenweg, ale potem, długim już zejściem przez dolinę Pollestal. Kompletnie wyludniona trasa - nie widziałam nikogo nawet na horyzoncie, co skutecznie przywiązało mnie emocjonalnie do tej trasy. Na zdjęciach: widok z grani i dolina Pollestal.

Po prawej stronie - grań Mainzer Hohenweg.

5. Z Vent do Breslauer Hutte 2844, potem prosta trasa do podnóża Wildspitze. Tylko pogapiłam się na ludzi (i psa - nie wiem tylko, czy był na samej górze), którzy wracali ze szczytu. Byłabym przeszczęśliwa będąc wśród nich. Bardzo skromna pod względem zaawansowania trasa, ale mnie się tam bardzo podobało. Drugie zdjęcie to wejście żlebem na Wildspitze.


6. Autobusem na przełęcz Timmejsjoch (2491), zejście do Solden przez Hochstubau-Panoramaweg (trasa na drugim planie). Przejście graniami, po drodze landszafty i Wilden-Röten-Spitze (2.966 m). I mimo, że Hoch..., mimo, że Panorama... to nie znalazłam tam ulubionego górskiego klimatu.

Na końcu trasy urokliwie i śmiesznie położone schronisko Brunnenkocelhaus (2737).

I na koniec dwie trasy z Alp Stubaiskich. Nocleg w Neustift (1000).
7. Z Mutterberg do Dresdner Hutte, potem na przełęcz Graw(b)agrubennieder (2880). Zejście doliną Hohes Moos do Neue Regensburger Hutte. Długa trasa, początek może mniej zajmujący, ale od Mutterberger See jest ciekawiej, a szczególnie pięknie i dziko jest na odcinku od przełęczy przez Hohes Moos.

Widok na Hohes Moos, na horyzoncie z lewej strony - przełęcz Grawagrubennieder.

8. Najpierw do Sulzenau Hutte, potem przez przełęcz Peiljoch (2676) do Dresdner Hutte.

Na przełęcz dochodzi się doliną widoczną na zdjęciu niżej (ta z potokiem). Z doliny można wejść także na szczyt po prawej - Grosser Trogler (2902), ja weszłam na niego z drugiej strony, łatwym i szybkim wejściem od Dresdnen Hutte (szczyt na następnym zdjęciu).


Pozdrawiam wszystkich! Śledzę forum (z ukrycia) od kilku lat. Można się tu pławić w ulubionym górskim temacie...
