Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt wrz 27, 2024 6:25 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1556 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17 ... 52  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 06, 2011 7:56 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
Spiochu napisał:
Cytuj:
Nadal jednak zdecydowana większość uczestników wypraw to osoby za słabo do nich przygotowane a podstawowe zasady lekceważone są praktycznie przez wszystkich.

To nie jest dokładnie tak.
Wejścia z tlenem, a bez tlenu to całkiem inna bajka.
Mówiąc uczciwie- nie da się wejść bezpiecznie na wysoki ośmiotysięcznik bez tlenu.

To zawsze będzie rosyjska ruletka. Obojętnie co byś robił, jeżeli chcesz wejść na szczyt- ryzykujesz.
Te zasady o których piszesz, mówią m.in. że nie powinno się nocować wyżej niż 300m ponad ostatnim noclegiem, a także że czas pobytu pow. wysokości 7800m (tzw. II strefa śmierci) należy skrócić poniżej 24h.

Na wysokich ośmiotysięcznikach (czyli właśnie Makalu i pozostałe wyższe), to praktycznie niewykonalne jeżeli masz zamiar wejść na wierzchołek. Obozy usytuowane są zwykle ok. 600m jeden nad drugim, a czas przebywania pow. 7800m wynosi przynajmniej 36-48h, i to pod warunkiem że nie zajdą nieprzewidziane okoliczności (załamanie pogody, itp.).

Używanie tlenu pozwala zneutralizować efekty zbyt szybkiego zdobywania wysokości, a w strefie śmierci eliminuje zabójczy wpływ wysokości (bodajże Messner porównał kiedyś wejście na Everest z tlenem do zdobycia 5-tysięcznika).
Rezygnując z tlenu nie masz takich możliwości.

Można się zastanowić czy błędem ekipy nie było porywanie się od razu na taki cel, podczas gdy z grupy szczytowej tylko Hajzer miał doświadczenie na takich wysokościach.
Może pozostali powinni wybrać na początek jakiś niższy i łatwiejszy ośmiotysięcznik (Shisha Pangma lub Cho Oyu), by sprawdzić reakcję organizmu.

Jednak wpływu wysokości nie da się niestety do końca przewidzieć.
Tragicznymi przykładami są np. Halina Krüger-Syrokomska, która nie wykazując żadnych oznak choroby wysokościowej położyła się spać w namiocie obozu II na wys. 6700m na K2, i już się nie obudziła.
Podobny wypadek miał niedawno miejsce w Karakorum, gdzie doświadczona polska alpinistka Bernadeta Szczepańska zmarła w namiocie na wysokości zaledwie ok. 4000m.
Czytałem także ostatnio o trekkingowej wyprawie do Tadżykistanu, gdzie jednego z uczestników ostra forma choroby wysokościowej rozłożyła w miasteczku na wys. 3600mnpm. Przeżył tylko dzięki szybkiemu transportowi do niżej położonej miejscowości.
Osobiście na takiej wysokości spodziewałbym się raczej co najwyżej bólu głowy, ew. wymiotów, nawet gdyby przetransportowano mnie tam prosto z poziomu morza.


Ostatnio edytowano Cz paź 06, 2011 8:12 pm przez Pawel_Orel, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 06, 2011 7:57 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Cytuj:
Ale nie powiesz, że po takim biegu to organizm nie jest strasznie wyczerpany? Więc nie jest to takie normalne dla organizmu?


Nawet tu się w pełni nie zgodzę. Przeciętny człowiek będzie wyczerpany ale osoby bardzo dobrze przygotowane, biegnące spokojnym tempem znacznie poniżej ich maksa już niekoniecznie. Jeśli istnieją ludzie potrafiący biec przez kilkadziesiąt godzin bez przerw to czym jest dla nich maraton jak nie lekkim treningiem.


Cytuj:
To podaj liczbe wszystkich ludzi na Ziemii biegających maraton i jaki to procent.


To jeszcze zauważ że przeważający % ludzi na ziemi nie uprawia żadnej formy rekreacji ruchowej a nawet te najpopularniejsze dyscypliny stanowiłyby niewielki %. Definicji masowości nie znam ale chyba te (przypuszczalnie) kilka milionów maratończyków na świecie to nie jest jakaś mała i elitarna grupa.

Cytuj:
To zawsze będzie rosyjska ruletka. Obojętnie co byś robił, jeżeli chcesz wejść na szczyt- ryzykujesz.
Te zasady o których mówisz, mówią m.in. że nie powinno się nocować wyżej niż 300m ponad ostatnim noclegiem, a także że czas pobytu pow. wysokości 7800m (tzw. II strefa śmierci) należy skrócić poniżej 24h.


Może i będzie rosyjska ruletka ale możesz mieć więcej naboi lub więcej pustych komór w zależności co zrobisz. Wiele chorób (również zgonów) występuje na niższych wysokościach niż 7800m główny powód to za szybka akcja i lekceważenie aklimatyzacji. Oczywiście zawsze znajdziesz wyjątki ale nawet z własnego doświadczenia widziałem że choroba atakowała zwykle gdy działało się za szybko, chodź nie zawsze od razu.
Nie jestem w stanie podać medycznych skutków lekceważenia kwestii choćby nawadniania, sam jednak odczułem jego skutki w połączeniu ze stosowaniem moczopędnego Diuramidu (nagła utrata przytomności).

Cytuj:
Na wysokich ośmiotysięcznikach (czyli właśnie Makalu i pozostałe wyższe), to praktycznie niewykonalne jeżeli masz zamiar wejść na wierzchołek. Obozy usytuowane są zwykle ok. 600m jeden nad drugim, a czas przebywania pow. 7800m wynosi przynajmniej 36-48h, i to pod warunkiem jeżeli nie zajdą nieprzewidziane okoliczności (załamanie pogody, itp.).


Dla mnie niewykonalne, dla większości uczestników wypraw również. Tutaj wracamy jednak do kwestii wydolności. Znane są jednodniowe wejścia na ośmiotysięczniki, również bez tlenu. Można zatem zakładać że w sprzyjających okolicznościach możliwe jest ograniczenie czasu pobytu w II strefie nie tylko do 24h ale nawet do 12h. Wiadomo jednak że ambicja zwykle jest silniejsza od możliwości. Na 8tys. próbują wchodzić osoby na to za słabe a Ci którzy mają nadzwyczajną wydolność i umiejętności próbują trudniejszych dróg, gdzie również muszą zaakceptować wyższy poziom ryzyka.

Cytuj:
Czytałem także ostatnio o trekkingowej wyprawie do Tadżykistanu, gdzie jednego z uczestników ostra forma choroby wysokościowej rozłożyła w miasteczku położonym na wys. 3600mnpm. Przeżył tylko dzięki szybkiemu transportowi do niżej położonej miejscowości.
Osobiście na takiej wysokości spodziewałbym się raczej co najwyżej bólu głowy, ew. wymiotów, nawet gdyby przetransportowano mnie tam prosto z poziomu morza.


Ja bym spodziewał się (u siebie) poważnych problemów po transporcie z poziomu morza, gdyż tak zwykle reagowałem. Jednak sytuacja zagrożenia życia chyba również by mnie zaskoczyła.

Lekkiego bólu głowy doświadczyłem kiedyś nawet po wjeździe na Kasprowy (ale po nocce w pksie) Ludzie reagują różnie na wysokość i często też zakłada się że osoba aklimatyzująca się wolniej nie da rady na większej wysokości a może być zupełnie odwrotnie. Podobno Kuukczka aklimatyzował się wolniej niż większość kolegów a efekty są powszechnie znane.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 06, 2011 9:16 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
Spiochu napisał:
Cytuj:
Tutaj wracamy jednak do kwestii wydolności. Znane są jednodniowe wejścia na ośmiotysięczniki, również bez tlenu.

Goście którzy robili takie rzeczy byli nie tylko superwydolni, ale również bardzo dobrze zaaklimatyzowani (tzn. byli kilka dni wcześniej na innym 8-tysięczniku, lub osiągnęli już wcześniej przynajmniej 8000m na górze którą atakowali). Pomijam już, że część z tych wyczynów opierała się na przejumarowaniu po zaporęczowanej przez innych uczestników wyprawy, trasie.

Cytuj:
Można zatem zakładać że w sprzyjających okolicznościach możliwe jest ograniczenie czasu pobytu w II strefie nie tylko do 24h ale nawet do 12h.

Na niższych ośmiotysięcznikach (do Cho Oyu), przy dobrej aklimatyzacji i warunkach- spokojnie jest to do zrealizowania.
Na tych wyższych (od Makalu w górę) potrafią to tylko najlepsi, i to też w sprzyjających okolicznościach. Tam z zasady spędza się przynajmniej jedną noc powyżej tych 7800m. A atak ostatni obóz-szczyt-ostatni obóz trwa u przeciętnego himalaisty ok. 16-24h.

Cytuj:
Na 8tys. próbują wchodzić osoby na to za słabe

Na szczęście większość decyduje się jednak na korzystanie tlenu.
Podejrzewam że gdyby (czysto teoretycznie) zakazano takiego wspomagania (+ uznano za niedozwolone poręczowanie drogi), wejścia na Everest do dziś były by wydarzeniem :) .

Jak widać ambicje sportowe w górach wysokich stoją w wyraźnej opozycji do bezpieczeństwa.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 06, 2011 10:53 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Cytuj:
Goście którzy robili takie rzeczy byli nie tylko superwydolni, ale również bardzo dobrze zaaklimatyzowani (tzn. byli kilka dni wcześniej na innym 8-tysięczniku, lub osiągnęli już wcześniej przynajmniej 8000m na górze którą atakowali). Pomijam już, że część z tych wyczynów opierała się na przejumarowaniu po zaporęczowanej przez innych uczestników wyprawy, trasie.


Z tego co słyszałem, bardzo dobra aklimatyzacja nie wymaga noclegów powyżej 7500m. Są jednak różne szkoły. Na 8000m nie byłem więc trudno mi się do tego ustosunkować

Cytuj:
Na tych wyższych (od Makalu w górę) potrafią to tylko najlepsi, i to też w sprzyjających okolicznościach.


I tylko najlepsi powinni tam wchodzić a jeśli chodzi o okoliczności czyli głównie pogodę to przy krótkim czasie wejścia jest większa szansa na właściwą prognozę.

Cytuj:
Na szczęście większość decyduje się jednak na korzystanie tlenu.


Wielu nawet to nie wystarcza. Poziom wydolności znacznej części uczestników wypraw komercyjnych jest żenująco słaby. Podejrzewam że sporo osób na forum byłoby lepiej przygotowanych.

Co do aspektu sportowego używania tlenu to dla mnie to jest jakaś kpina. Jeśli czyimś celem jest podziwianie widoków z dachu świata to oczywiście droga wolna ale jeśli chcemy spróbować "zdobyć" daną górę to już nie bardzo to widzę.
Wejście na tlenie to tak jakby ukończyć biegowy maraton jadąc na rowerze.

Kiedyś moim marzeniem było wejść na 8tys. jednak kieruje się dwoma zasadami:
- bez tlenu
- z zapasem sił a nie schodząc potem "na kolanach".
Już raz zrezygnowałem, z racji że konieczne okazało się złamanie przynajmniej jednej z zasad. Na razie nie planuje kolejnych prób(kasy brak) ale może kiedyś do tego wrócę. Jednak bez kondycji na poziomie minimum maraton <3h to nawet nie widzę sensu jechać na wyprawę.


Ostatnio edytowano Cz paź 06, 2011 10:54 pm przez Spiochu, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 06, 2011 10:53 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
To jeszcze może przykład ryzyka jakie podejmują himalaiści wspinający się na 8-tysięczniki:
http://ngm.nationalgeographic.com/exped ... dispatch-9
Drugie zdjęcie od góry z 23 sierpnia tego roku pokazuje biwak w kuluarze japońskim tegorocznych zdobywców K2.
Po cieniach widać, że biwak położony jest na delikatnym wybrzuszeniu w kuluarze.
Ale czy to naprawdę bezpieczne miejsce? Śmiem wątpić.
Jednak wysokość i konfiguracja terenu wymusiła taki właśnie wybór (w tej sytuacji pewnie najlepszy) i... udało się- nic z góry nie poleciało, wszyscy uczestnicy ataku weszli na szczyt i zeszli bezpiecznie do bazy.

Także uważam że lepiej wejść na niższą/łatwiejszą górę, ale wejść samodzielnie, niż korzystając z tlenu, poręczówek, przetartej trasy i Bóg jeden wie jakich ułatwień jeszcze, ładować się na siłę na Everest, by móc się pochwalić na face-srace, tudzież innych mediach.

Schodzenie "na kolanach" dopuszczam w przypadku samodzielnego wejścia, byleby tylko zejść bezpiecznie do bazy :) .


Ostatnio edytowano Cz paź 06, 2011 11:04 pm przez Pawel_Orel, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 06, 2011 11:00 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Sam nocowałem w namiocie rozstawionym na mostku śnieżnym nad szczeliną. (tylko takim ogromnym) Takich przykładów można by podać setki. Ogólnie przebywanie w górach wysokich bezpieczne nie jest. Dlatego im szybciej się wchodzi i mniej nocy biwakuje tym bezpieczniej. Dlatego tak ważna jest szybkość poruszania się.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 07, 2011 2:27 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
Co do Hajzera- chłop właściwie sam ciągnie ostatnio polską działalność w górach wysokich (poza nim właściwie mamy jeszcze tylko Kingę Baranowską kolekcjonującą 8-tysięczniki).

To do czego bym się przyczepił w to... brak polotu w doborze celów.

Ten zarzut dotyczy zresztą całej obecnej polskiej działalności w górach wysokich.

Sprowadza się ona generalnie do rzeźbienia normalnych dróg na 8-tysięcznikach i na pięciu 7-tysięcznikach byłego Sojuza (dzięki czemu dorobiliśmy się kilku Śnieżnych Panter).
Trudno nawet mówić o samodzielnym alpiniźmie w przypadku tych szczytów- na tych drogach praktycznie nigdy nie jest się samemu.
Nawet jeżeli trasa nie jest wyraźnie przedeptana, to dokładne schematy można bez problemu znaleźć w internecie, miejsca pod obozy są wyznaczone, a często już przygotowane. Ciąg poręczówek i traserów wyznacza drogę, a jeżeli nawet nie (choćby na zimowym Broad Peaku), to ich resztki również stanowią istotne ułatwienie.

Sytuacje gdy mieliśmy ostatnio polskie wyprawy "sam na sam" z górą/drogą powyżej 7000 metrów można policzyć na palcach jednej ręki (zwłaszcza po śmierci Piotra Morawskiego).

Przychodzą mi do głowy jedynie wyprawy na Gauri Shankar South, Kampire Dior, Passu Sar, jubileuszowa wyprawa na Nanda Devi East czy ambitna próba wejścia ścianowego na Khunyang Chhish East- wszystkie ostatecznie nieudane (tak na marginesie: Kiedy ostatnio mieliśmy udane ścianowe wejście na 7-tysięcznik? Albo jakąś nową drogę na szczyt tej kategorii?).
Pozostała część działalności eksploracyjnej i sportowej kończy się w najlepszym wypadku na poziomie 6000m.
W sumie to i tak należą się brawa grupie zapaleńców to realizujących- za oryginalność i wyobraźnię. Z tego punktu widzenia nie przeszkadza mi nawet koloryzowanie trudności swoich dróg przez Dejwa K. Ważniejsze że chce mu się wyszukiwać takie niestandardowe cele jak Lotos Peak (5620m).

A przecież jest jeszcze tak wiele pięknych siedmiotysięczników, gdzie miejsca na nowe drogi jest mnóstwo (Khunyang Chhish, Kanjut Sar, Yukshin Garden Sar, Shispare, Rakaposhi, Chogolisa, Kanjut Sar, Masherbrum, Baintha Brakk, Latok I i II, Annapurna II, Annapurna South, Jannu, Chomolhari, Gauri Shankar (moje marzenie z gatunku tych nierealnych), Menlungtse, Ganesh I, Ganesh II (drugie nierealne marzenie), Langtang Lirung, Gyala Peri i Namcha Barwa (czyli nierealne marzenia nr 3 i 4)). Nawet wejście drogą normalną na któryś z tych szczytów miałoby niemal kompletnie dziewiczy charakter i wymiar sportowy większy od niejednego ośmiotysięcznika.

Nie wspominam już, że pozostało jeszcze dwanaście samodzielnych, kompletnie dziewiczych 7-tysięczników do zdobycia: Gasherbrum V (7147m), Praqpa Kangri (7134m), Mandu Kangri (7127m), Link Sar (7041m)- w pakistańskiej części Karakorum; Thulagi Chuli (7059m) - Nepal (rejon Manaslu); Lapche Kang II (7250m)- w Tybecie (niedaleko Cho Oyu); Shudu Tsenpa (7024m) - pogranicze Tybetu i Sikkimu (Indii); Sanglung (7095m) - Tybet (rejon Namcha Barwa); Gangkar Puenzum (7570m), Karjiang I (7221m), Tongshanjiabu I (7207m), Zongophu Kang (7047m- na ten szczyt mógłbym pokusić się wejść- ze zdjęć i GoogleEarth wynika że od strony pólnocnej to nawet nie bałucha, a wręcz placek :D ) - rejon pogranicza Tybetu i Bhutanu; wymieniłem tylko te o MDW>500m, lista niezdobytych siedmiotysięczników o MDW>150m tutaj: http://library.kiwix.org:4217/A/H%C3%B6 ... 0Berg.html , chociaż już nieaktualna- Saser Kangri II został zdobyty w tym roku, a Chong Kumdan Ri II w 2008r.
Z trochę niższych, ale bardzo ciekawych celów zostały np. niemal siedmiotysięczny, piękny Nyegyi Kangsang (6983m)- granica Tybetu i Indii (Arunachal Pradesh), czy tajemniczy La Yongma Ri (6828m)- rejon lodowca Siachen- Indie (nie znalazłem zdjęć w sieci, ale na Google Earth wygląda imponująco).
Wspaniałe 5 i 6-tysięczniki czekają w chińskiej części Tien-Shanu (niedawno pisano o pierwszym przejściu pólnocnej ściany Sulamar (5380m) - takich pięknych szczytów jest tam więcej).

Może byłoby warto postarać się o pozwolenie na któryś z tych szczytów?
Tym bardziej że istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaną "wykoszone" w najbliższych kilku latach (Chiny otwierają się coraz bardziej, także sytuacja w rejonie lodowca Siachen zdaje się stopniowo normować).

Podejrzewam, że za koszt jednego Makalu normalną drogą, można by zorganizować kilka takich eksploratorskich wypraw na niższe szczyty.
A efekt "szkoleniowy" niekoniecznie musiałby być gorszy.
Wysokości może mniejsze, ale konieczność całkowicie samodzielnego prowadzenia drogi na szczyt bardzo "edukacyjna".

Wystarczy sobie zresztą przypomnieć jak wyglądała polska sportowa działalność w Hindukuszu i innych górach wysokich w latach 70-tych, i jakie to miało przełożenie na to co się działo później- w latach 80-tych.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 07, 2011 9:51 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Paweł mądrze prawisz :wink:. Mi osobiście bardzo nie podobają się wyprawy komercyjne. Z gór zrobił się dochodowy interes i na taką górę jak Everest wychodzą ludzie niekiedy bez umiejętności ale mający za to kasę.
Góry z tzw Koron mają przechlapane. Ja mam większą satysfakcję jak wyjdę na górę mniej popularną i niższą niż taką na którą ciągną pielgrzymki.
Co do wyjścia na 8-tys to również uważam, że powinno się to robić klasycznie czyli bez tlenu.

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 07, 2011 3:27 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 14, 2006 11:53 am
Posty: 2775
Lokalizacja: Wrocław
PrT napisał(a):
Czy jeżeli w jednym biegu startuje 50000 zawodników to można mówić o masowości?

Oczywiście że nie można ponieważ w tych największych maratonach startują prawie wszyscy uprawiający maraton. W tych kilku największych są to często ci sami ludzie. Jaki to procent populacji to łatwo możesz sobie sam obliczyć. Ale dość już o tym bo temat dotyczy gór wysokich.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 07, 2011 5:34 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
Z wysokimi górami jest ten problem, że wejście na każdą z nich sporo kosztuje. Ktoś tu pisał o niezdobytych górach >7000. Owszem jest ich trochę, ale trzeba pamiętać, że permit na te góry też nie jest tani
http://www.taan.org.np/info_details/mountaineering-info
a do tego zwykle jeśli góra jest niezdobyta to stawka potrafi być podniesiona nawet kilkukrotnie. Niestety rządy państw zdają sobie z tego sprawę i kasuję ile się da. Podobnie jest z górami z Korony Ziemi. Z roku na rok rośnie cena permitu na Aconcaguę czy Kilimandżaro. Miejscowi testują chyba próg bólu przy którym w sezonie znacząco mniej ludzi zechce zmierzyć się z górą. Dlatego też tak popularne wśród Polaków są góry w byłym ZSRR choć wcale nie należą do łatwych, zwłaszcza Pik Pobiedy i Pik Komunizma o czym może świadczyć liczba wejść w sezonie. Co do ośmiotysięczników to sam jeszcze nigdy nie byłem na takiej wysokości, ale znam ludzi którzy niemal wbiegają na alpejskie czterotysięczniki, a po wyprawie na ośmiotysięcznik stwierdzali, że to zupełnie inna bajka, że np. potrafi ciążyć szczoteczka do zębów. Być może kiedyś się przekonam jak to jest bo marzy mi się wejście na taką wysoką górę i wtedy będę mógł się wypowiadać. A co do maratonów ponieważ jestem czynnym maratończykiem to mogę powiedzieć, że jeszcze żadna góra nie dała mi tak w kość jak maraton, a mam na swoim koncie już góry pięcio- i sześciotysięczne.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 07, 2011 8:04 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
snail napisał:
Cytuj:
Ktoś tu pisał o niezdobytych górach >7000. Owszem jest ich trochę, ale trzeba pamiętać, że permit na te góry też nie jest tani

Fakt, ale też znowu nie są to jakieś kosmiczne kwoty, zwłaszcza jeżeli rozłoży się je na kilku uczestników.
Tutaj można sobie mniej-więcej porównać jak to wygląda w Karakorum pakistańskim, chińskim i indyjskim:
http://www.summitpost.org/the-karakoram ... chapter_17
Może warto by PZA się "szarpnęło".
Wartość takiego wejścia na pewno byłaby większa niż kolejna osoba na ośmiotysięczniku- takie wydarzenia na stałe wpisane są do wszelakich encyklopedii.
Chyba najlepiej zrozumieli to Japończycy, co pokazują listy:
http://www.8000ers.com/cms/en/download. ... own&id=168 (do pobrania)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 12, 2011 1:30 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt sie 10, 2010 5:25 am
Posty: 2120
Lokalizacja: Poznań
Trochę więcej o Makalu:

Cytuj:
30 września 2011 roku o 14;30 czasu Nepalskiego, w 28. dniu od założenia bazy, po 12-godzinnej akcji, Adam Bielecki i Artur Hajzer stanęli na szczycie Makalu (8463m). W czasie tego samego szturmu półtorej godziny później na piątym szczycie świata zameldował się Tomasz Wolfart. Było to siódme polskie wejście na ten szczyt, i piąte bez tlenu. Należy podkreślić, że ostatnie polskie wejście bez wspomagania tlenem z butli miało miejsce 23 lata temu.

Siedmioosobowa wyprawa (ósmy uczestnik - Jacek Groń opuścił bazę w początkowej fazie wyprawy) nie korzystała z pomocy tragarzy wysokościowych oraz działała jako jedyna wyprawa w rejonie. Ze względu na ciężkie warunki śniegowe, była zmuszona do wyszukiwania własnych wariantów przejścia przez bariery skalne i labirynty seraków (również w kopule szczytowej). Akcja szturmowa, od przełęczy Makalu la prowadzona była w stylu alpejskim i mimo sporych trudności, bez użycia asekuracji.

Późna godzina zdobycia szczytu przez Tomasza Wolfarta wraz z dość niefortunnym wyborem drogi zejściowej stały się przyczyną jego nieplanowanego, ciężkiego biwaku na wysokości ok 8300m. Tomek do obozu 4 na wysokości ok. 7800m.gdzie czekali na niego koledzy, dotarł dopiero następnego dnia około godziny 12 w południe. W tym czasie kolejny uczestnik - Maciek Stańczak zaczął zdradzać oznaki poważnej deterioracji wysokościowej. Po czterech dniach dramatycznego zejścia górę o własnych silach opuścili Adam Bielecki i Artur Hajzer. Tomasz Wolfart od wys. 6900 zszedł w asyście szerpańskich ratowników wezwanych na pomoc i przetransportowanych w pobliże bazy za pomocą helikoptera. Maciej Stańczak od wys. 6900 m został przetransportowany do bazy na noszach, a niezbędnej podstawowej pomocy medycznej udzielili mu Kacper Tekieli i Adam Ciućka, którzy wyszli kolegom naprzeciw i podjęli współpracę z ratownikami. Akcję ratunkową z bazy koordynował Tomasz Chwastek. Trzeciego października wszyscy uczestnicy wyprawy znaleźli się w bazie.

Ze wzgledu na odmrożenia i znaczne wyczerpanie Artur Hajzer, Maciej Stańczak i Tomasz Wolfart zostali ewakuowani z bazy helikopterem. Pozostała czwórka kończy właśnie tygodniowy treking i za kilka dni również powinna dotrzeć do kraju.

Pozdrawiamy

Uczestnicy


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 6:56 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 18, 2009 5:05 pm
Posty: 929
Lokalizacja: Katowice
Auralis napisał(a):
Akcję ratunkową z bazy koordynował [...] Chwastek.

A wyście Chwastka stąd wykurzyli... teraz Wam łyso (i grubo)?

_________________
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 6000 mnpm tym bardziej...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:16 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 14, 2005 9:18 am
Posty: 3112
Lokalizacja: z Manczy
Spiochu napisał(a):
Co do aspektu sportowego używania tlenu to dla mnie to jest jakaś kpina


Spiochu napisał(a):
ale jeśli chcemy spróbować "zdobyć" daną górę to już nie bardzo to widzę.
Wejście na tlenie to tak jakby ukończyć biegowy maraton jadąc na rowerze.

Czyli Tenzing Norgay i sir Edmund Hillary w dupie byli?

_________________
"Posekaj, posekaj"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:29 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
don napisał(a):
Spiochu napisał(a):
Co do aspektu sportowego używania tlenu to dla mnie to jest jakaś kpina


Spiochu napisał(a):
ale jeśli chcemy spróbować "zdobyć" daną górę to już nie bardzo to widzę.
Wejście na tlenie to tak jakby ukończyć biegowy maraton jadąc na rowerze.

Czyli Tenzing Norgay i sir Edmund Hillary w dupie byli?

oni przekraczali nieznane -wtedy cel uświęcał środki, a szacunek będą mieć wieczny
Dziś wiemy że da się inaczej :)

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:36 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 14, 2005 9:18 am
Posty: 3112
Lokalizacja: z Manczy
! napisał(a):
Dziś wiemy że da się inaczej

Zgadza się. Tylko twierdzenie, że się nie liczy jest nadużyciem.
To tak jakby powiedzieć, że wspinanie się z liną się nie liczy, albo Rysy to tylko na piechotę z Krakowa. Z bliżej się nie liczy. Mówię, o wejsciu sportowym, zeby nie było :lol: .

_________________
"Posekaj, posekaj"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:39 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
dlatego nie twierdzę że się nie liczy
8)

to tak jak słynny w innych tematach przewodnik w tatrach- idąc samemu czy z przewodnikiem też zdobywasz szczyt -tylko inny jest odbiór środowiska..
inna sprawa że środowisko należy mieć w ... :D

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:44 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Śr cze 01, 2011 6:17 am
Posty: 437
Lokalizacja: Kraków
nie tyle, że się nie liczy, co mało znaczy w sensie sportowym.

Podobnie jest z przechodzeniem hakowo drogi uklasycznionej.

_________________
Jako pijesz, tako leziesz.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:45 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 14, 2005 9:18 am
Posty: 3112
Lokalizacja: z Manczy
! napisał(a):
idąc samemu czy z przewodnikiem też zdobywasz szczyt

O tak. Można się zadyskutować. Zależy jaki szczyt i na jakiej zasadzie, idzie się z przwodnikiem. Inaczej z taśmy na Gerlach, a inaczej jeśli są to drogi , które przewodnik robi pierwszy raz.
Wracając do gór najwyższych, za chwilę bedzie dyskusja, że zbyt dużo trupów leży w kopułach szczytowych 8 tys. Znów bedzie źle.

_________________
"Posekaj, posekaj"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 3:48 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 14, 2005 9:18 am
Posty: 3112
Lokalizacja: z Manczy
rumpel napisał(a):
nie tyle, że się nie liczy, co mało znaczy w sensie sportowym.

A to już zupelnie inny aspekt. Klasa przejścia.
Nikt nie odbierze pierszeństwa zdobycia 14 ośmiotysięczników Messnerowi. Po prostu to zrobił.

_________________
"Posekaj, posekaj"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 5:10 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 14, 2006 11:53 am
Posty: 2775
Lokalizacja: Wrocław
Bo najwcześniej zaczął i nikomu nie powiedział, a internetu wtedy nie było :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 5:33 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
trekker napisał(a):
Bo najwcześniej zaczął i nikomu nie powiedział, a internetu wtedy nie było :wink:

przy tylu książkach co napisał to pewnie trzaskałby post za postem :lol:

Jerzy miał bardziej pod górkę i zrobił korona w wielkim stylu -jednak trzeba Messnerowi oddać że miał też kilka niekonwencjonalnych wejść.

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 6:01 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 18, 2009 5:05 pm
Posty: 929
Lokalizacja: Katowice
! napisał(a):
jednak trzeba Messnerowi oddać że miał też kilka niekonwencjonalnych wejść.

Słusznie, a mało kto o tym pamięta.

_________________
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 6000 mnpm tym bardziej...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 6:46 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lip 14, 2006 11:53 am
Posty: 2775
Lokalizacja: Wrocław
M.in. przełamanie tabu że nie da się wejść bez tlenu na Everest, wcześniej uważano bodajże że nie korzystanie z tlenu może powodować nieodwracalne zmiany w mózgu.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 7:11 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Cytuj:
Czyli Tenzing Norgay i sir Edmund Hillary w dupie byli?


Pisze z punktu widzenia dnia dzisiejszego. Dawniej to i wyjazd z Krakowa w Tatry można było uznać za wyczyn.

Uważam że korzystanie z tlenu przy dokonaniach sportowych jest bez sensu, nawet najtrudniejszych drogach. To tak jak wykucie "czystego VI.5" gdy skała oferuje większe trudności. Wejście z tlenem (podobnie jak VI.5) też nie jest łatwe ale korzystanie z niego to dla mnie obraza dla góry, o której trudności stanowi właśnie niskie ciśnienie. Jeśli nie dajemy rady wybierzmy niższy szczyt, łatwiejszą drogę a te trudniejsze zostawmy lepszym. Oczywiście jest to mój prywatny pogląd i nie musisz się z nim zgadzać.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 7:18 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
Ali7 napisał(a):
Spiochu napisał(a):
obraza dla góry

:shock: :mrgreen: :lol:

marcin ostatnio obraził przełęcz gankową.. zostawił tam coś od siebie

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 7:26 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 6:52 am
Posty: 3030
Lokalizacja: Sosnowiec
! napisał(a):
Ali7 napisał(a):
Spiochu napisał(a):
obraza dla góry

:shock: :mrgreen: :lol:

marcin ostatnio obraził przełęcz gankową.. zostawił tam coś od siebie


Jak się ostatnio widzieliśmy też prawie wdepnąłem... brąz hańby był o milimetry od moich uświęconych stóp prawdziwego turysty.

_________________
- Ej, Panie Derechtórze! Mom takom, wicie, mature do godania... telobyk godoł, ino, wicie... nie wim, o cyim!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 13, 2011 9:41 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Panowie więcej powagi. Gór lepiej nie obrażać bo można dostać wp...dol !!
Wielu już tak skończyło.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So paź 15, 2011 1:30 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt paź 14, 2005 9:18 am
Posty: 3112
Lokalizacja: z Manczy
Spiochu napisał(a):
Pisze z punktu widzenia dnia dzisiejszego

Źródło: Zestawienie na 8000ers.com. [dostęp 2011-08-26].


1 Reinhold Messner 1970-1986 Włochy 6 nowych dróg, wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
2 Jerzy Kukuczka 1979-1987 Polska 9 nowych dróg, 4 zimowe, 1 z dodatkowym tlenem
3 Erhard Loretan 1982-1995 Szwajcaria 2 nowe drogi, 1 zimowe, wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
4 Carlos Carsolio 1985-1996 Meksyk 3 nowe drogi, 1 z tlenem
5 Krzysztof Wielicki 1980-1996 Polska 3 nowe drogi, 3 zimowe, 1 z tlenem
6 Juanito Oiarzabal 1985-1999 Hiszpania 1 nowa droga; za pierwszym razem Mount Everest zdobył z dodatkowym tlenem (1993), za drugim bez (2001)
7 Sergio Martini 1983-2000 Włochy 2 z tlenem
8 Young-Seok Park 1993-2001 Korea Południowa 1 zimowe, 5 z tlenem
9 Hong-Gil Um 1988-2001 Korea Południowa 3 z tlenem
10 Alberto Inurrategi 1991-2002 Hiszpania 1 nowa droga, 1 zimowe, wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
11 Wang-Yong Han 1994-2003 Korea Południowa 3 z tlenem
12 Ed Viesturs 1989-2005 Stany Zjednoczone wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
13 Silvio Mondinelli 1993-2007 Włochy wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
14 Iván Vallejo 1997-2008 Ekwador wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
15 Denis Urubko 2000-2009 Kazachstan 3 nowe drogi, 2 zimowe, wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
16 Ralf Dujmovits 1990-2009 Niemcy 1 z tlenem
17 Veikka Gustafsson 1993-2009 Finlandia wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
18 Andrew Lock 1993-2009 Australia 1 z tlenem
19 Joao Garcia 1993-2010 Portugalia 1 nowa droga, wszystkie wejścia bez użycia butli tlenowych
20 Piotr Pustelnik 1990-2010 Polska 1 samotne[1], 1 nowa droga, 7 z tlenem[2]
21 Edurne Pasaban 2001-2010 Hiszpania pierwsza kobieta, 2 z tlenem
22 Abele Blanc 1992-2011 Włochy 1 z tlenem (Kanczendzonga); za pierwszym razem Mount Everest zdobył z dodatkowym tlenem (1992), za drugim bez (2010)
23 Mingma 2000-2011 Nepal 5 z tlenem
24 Gerlinde Kaltenbrunner 1998-2011 Austria druga kobieta, pierwsza kobieta bez użycia butli tlenowych
25 Wasilij Piwcow 2001-2011 Kazachstan 1 z tlenem; ostatni szczyt (K2) wspólnie z Żumajewem
25 Maksut Żumajew 2001-2011 Kazachstan bez użycia butli tlenowych; ostatni szczyt (K2) wspólnie z Piwcowem

Fajnie wygląda takie zestawienie w świetle dnia dzisiejszego. Tylko 12 ludzi może się pochwalić "prawdziwym" zdobyciem Korony Himalajów. Trochę smutno się czyta, bo nie ma wśród nich żadnego Polaka.
Swoją drogą należy chylić czoła przed 3 pierwszymi zdobywcami bez tlenu. Działali w czasach prehistorycznych.

_________________
"Posekaj, posekaj"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So paź 15, 2011 2:15 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
don napisał:
Cytuj:
Fajnie wygląda takie zestawienie w świetle dnia dzisiejszego. Tylko 12 ludzi może się pochwalić "prawdziwym" zdobyciem Korony Himalajów. Trochę smutno się czyta, bo nie ma wśród nich żadnego Polaka.

To wynika raczej z pecha, oraz faktu że w 1980r. gdy panowie Kukuczka i Wielicki zdobywali Everest, korzystanie z dodatkowego tlenu na tej górze było standardem.
Jedyne w tych czasach wejście bez tlenu- Messnera i Habelera w 1978r. było traktowane jako ewenement.
Znając ambicje Kukuczki, to gdyby żył, pewnie "poprawiłby" ten Everest (prowadząc przy okazji jakąś niesamowitą nową drogę).

Także Wielicki użył tlenu tylko raz- przy pierwszym zimowym wejściu na Everest. Trudno mieć o to do niego pretensje- przy tak pionierskim wyczynie nie mogło być inaczej.
Później skoncentrował się na kolekcjonowaniu pozostałych szczytów do korony.
Kiedy skończył nie miał już chyba wystarczającej motywacji na Everest bez tlenu.

Jednak biorąc pod uwagę osiągnięcia obu w/w panów, trudno im odbierać "prawdziwe" zdobycie Korony Himalajów.
Wyczyny wielu z "czystych" zdobywców nawet się nie umywają do ich osiągnięć sportowych i eksploracyjnych.

PS. Należy dodać że Kukuczka z Wielickim mają na koncie zimowe wejście bez tlenu na Kanczendzongę (8598m). Ponieważ zimą ciśnienie atmosferyczne na ośmiotysięcznikach jest niższe niż latem, można ostrożnie przyjąć, że warunki tlenowe odpowiadały tym jakie panują na wierzchołku Everestu w sezonie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1556 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17 ... 52  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL