Tytułem wstępu – trochę liczb:
- 2820 km biegiem
- 1150 km na rowerze
- 25 dni górskich -11 dni w Alpach Julijskich, 3 wycieczki alpejskie w Szwajcarii i 4 kilkudniowe wycieczki tatrzańskie
- 10 dni skalnych
oraz trochę innych aktywności, wycieczek i podróży.
Marzec, tradycyjnie, rozpoczęłam od solowej wycieczki w Tatry Zachodnie. Warunki były wyśmienite, więc wyrypa wyszła zdrowa, a skóra z nosa zeszła całkiem.
W kwietniu-maju, wielkanocnie-majówkowo, było trochę skał – z kolegami i koleżankami, w tym kurs wspinania na własnej asekuracji.
W czerwcu wróciłam w Tatry, sprawdzić ile tam jeszcze śniegu oraz jak ma się „forma” przed lipcowym wyjazdem w Alpy.
Lipiec to alpejska wyrypa: dwa intensywne i świetnie spędzone tygodnie w Słowenii. Niezbyt, w tym roku, słonecznej, aczkolwiek jak zawsze – gościnnej i pięknej! Były więc ciężkie plecaki, litry potu na plecach, przyjazne schroniska, wyborne wino, świetne towarzystwo, metry pionowe, metry poziome.
Ile dokładnie tych metrów wyszło – trudno powiedzieć, na pewno powyżej 10 tys.
Oprócz metrów podejściowych były tym razem też metry wspinaczkowe, na przeł. Vrsic i w lokalnych skałach pod Bovcem, a także - na górskich obitych drogach.
Zarazem – mój debiut we wspinaczce wielowyciągowej, i już wiem, że nie był to ostatni raz, o, nie!
Dla przypomnienia – szersza relacja:
http://www.turystyka-gorska.pl/forum/vi ... 4b8da07e33Upalny sierpień spędziłam stacjonarnie, wyskakując jedynie w podkieleckie skały.
Ale już z początkiem roku szkolnego – 1-go września – wyruszyłam do Szwajcarii, gdzie było trochę trekkingu, trochę lokalnej via ferraty oraz trochę wspinania. Poza tym słońce, kawa, alpejskie widoki i spacery nad jezioro.
Tu relacja:
http://www.turystyka-gorska.pl/forum/vi ... 7b009f8364Jesienią udało się wyskoczyć dwa razy na 3-4 dni w Tatry, wycieczki może i krótkie, ale intensywne. Było więc październikowe słońce, był halny, była Orla Perć bez żywego ducha, oraz śnieg i puste szlaki na początku grudnia.
Poza tym były też inne wędrówki dalsze i bliższe,
Oraz na ścianie ładowanie, bieganie i innych trenowanie.
Podsumowując – choć cyfra imponująca nie padła, a szczerze – nawet cyfr nie pamiętam
, to liczby są – hmm … satysfakcjonujące
, a wspomnienia z wycieczek - wspaniałe!
Wszystkim kompanom wycieczek – dziękuję
!
A plany na 2015 już się klarują