Wcześnie rano opuszczamy nasz kamp i przez przełęcz Predel udajemy się do włoskiej doliny Val Rio del Lago. Stromym podjazdem dojeżdżamy na halę Altipiano del Montasio. To stąd startujemy na znajdujący się w imponującym masywie Jof di Montasio szczyt - Cima di Terrarosa (2420 m).
Hala w cieniu masywu Jof di Montasio, widok sprzed schroniska Rifugio G. Brazza (swoją drogą, tego dnia wygląda na nieczynne...) - ta przestrzeń jest super!

Szlak pnie się wygodną ścieżką, za plecami mamy masyw Alto Canin

a przed nami sam Jof di Montasio (2753 m)

Mamy dzisiaj wyjątkowych towarzyszy

To koziorożec alpejski. Nieco większy od swojej tatrzańskiej kuzynki. Jego rogi też są bardziej pokaźne

W ogóle się nie krępują, kiedy pstrykam im fotki. Momentami nawet ciężko było coś skadrować bez koziorożca...

Nie jest jednak to dla nas niespodzianką, ponieważ zostaliśmy wcześniej o tym spotkaniu uprzedzeni


O, udało się - poniżej zdjęcie bez koziorożca! Przejrzystość powietrza jest chyba dziś ciut gorsza niż wtedy, kiedy stanęliśmy na Mangarcie, ale w oddali znowu widać Taury

poza tym ze szczytu bardzo ładnie prezentuje się Jof di Montasio

Val Bruna i suche koryto rzeki; jest lufa....

Hala już teraz w pełnym słońcu

masyw Jof Fuart

Wracamy tą samą drogą, więc po raz drugi mijamy naprawdę konkretny żleb i po raz drugi usiłuję zrobić mu dobre zdjęcie


Po drodze coraz częściej mijamy liczne grupy turystów. Szczyt okazał się być celem łatwo dostępnym. A że kask na głowie... No cóż, wskazany. Kiedy szliśmy w górę, obok nas przeleciał kamień wielkości piłki nożnej

No i na koniec jeszcze krówki....

